Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2011, 19:24   #30
K.I.T.A
 
K.I.T.A's Avatar
 
Reputacja: 1 K.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znanyK.I.T.A wkrótce będzie znany
Nicolas Silverblade; Thedas; Ferelden; szlak

Kolejne zaskoczenie. Stóg siana wyskoczył w górę, gdy tylko bandyci do niego podeszli. Rach - ciach i trzech bandytów gryzło ziemię, a jeden uciekał. No cóż, trzeba dostosować się do sytuacji i wyjść z niej cało. Teraz za późno na zmianę strony. Na Nicolasa, z mieczem w ręku, ruszył jeden z synów baby. Strażnik wyciągnął miecz i tarczę z pleców. Przyjął pozycję. Nie mógł przegrać - był przecież doskonale wyszkolony. Miał przewagę w postaci tarczy, więc wolał poczekać na atak i szybko skontrować.
- Ostatnie słowo? Lepiej się poddaj. - odpowiedział na pytanie młodzieńca
Przeciwnik nie miał tarczy, zamiast tego miał miecz i kilka noży powtykanych tu i ówdzie. Czy miał szansę pokonać Nicolasa? Wątpliwe, jeśli spojrzeć na to obiektywnie. Z drugiej strony, nie był sam. Za jego plecami rozległ się dźwięk krzyżowanych ostrzy, oto ostatni ze zbójów podjął desperacką walkę o życie z dwójką synów.
- Po moim trupie. - uśmiechnął się oponent Nicolasa, po czym ruszył do ataku, kierując szybkie pchnięcia w brzuch przeciwnika.
Nicolas zareagował instyktownie, tak jak go uczono: ustawił tarczę tak, by miecz ześlizgnął się po niej. Bez chwili zwłoki spróbował zabić przeciwnika cięciem w kark. Tak też się stało, łeb nieboraka wylądował w jednej chwili pod nogami Szarego Strażnika. Tymczasem dwóch pozostałych braci, ukatrupiwszy ostatniego z zbójów, rzuciło się w stronę Nicolasa. Ten widząc to wycofał się tak, by mieć za plecami wóz. Nie chciał zostać otoczonym. Został w ten sposób przyparty do wozu (na którym wciąż siedziała baba, podśpiewując jakąś wesołą piosenkę). Jeden z mężczyzn dźgnął mieczem w szyje Nicolasa, drugi szykował się do ataku. Nicolas zasłonił się tarczą przed atakiem mieczem i błyskawicznie dźgnął w brzuch drugiego z napastników. Tarcza sprawdziła się wyśmienicie, miecz znów zsunął się po niej, dźgnięcie w brzuch też było bardzo finezyjnie, niemniej przeciwnikowi udało się go uniknąć i przyłożyć Nicolasowi pięścią w twarz, co było dobrą wiadomością, zważywszy na fakt, że w tej ręce trzymał też sztylet. Uderzenie na sekundę lub dwie ogłuszyło Nicolasa, z jego nosa zaś pociekła krew. Szcześliwie nie był on jednak złamany. Przyszedł mu również do głowy pewien pomysł. Postopił krok do przodu, wziął zamach i uderzył obu przeciwników tarczą w głowy. W ślad za nią szedł miecz. Pierwszy z przeciwników odruchowo zasłonił się rękoma, przyjął jednak cios tak silny, że aż przewrócił się na ziemię, wypuszczajć z ręki swą broń. Jako że pochłonął jednak większość siły uderzenia, drugi z mężczyzn bez trudu zbił tarczę, nieszczęśliwie nie udało mu się jednak uniknąć miecza, który wbił się w jego przedramię, przechodząc przezeń nie bez trudu, ale na wylot. W efekcie, miecz Nicolasa wbił się w bok przeciwnika, którego ręka upadła z krwistym pluskiem na ziemię. Mężczyzna ryknął z bólu. - - [i]Uciekajcie, nie chce was zabijać.[/] - powiedział spokojnie Nicolas, jednak dla pewność nie spuszczał wzroku z pokonanych wrogów i nasłuchiwał czy baba nadal siedząca na wozie nie chce mu czegoś zrobić. Baba faktycznie poruszyła się, stanęła na wozie i zaczęła wykrzykiwać w stronę Nicolasa coś na temat parszywych gnojów, którzy atakują jej biednych synalków. Ci zaś wcale nie zamierzali uciekać czy się poddawać. Jeden z nich, ten bez ręki, wpatrywał się tępo w odkrojoną kończynę, drżąc na całym ciele i krwawiąc coraz bardziej. Może był zafascynowany faktem, że nie należąca już do jego ciała dłoń wciąż ściska kurczowo miecz. Natomiast drugi z synów zdążył już oprzytomnieć i właśnie postanowił rzucić się na nogi [b]Nicolasa[/b i złapać go za kostki, prawdopodobnie po to, by wywrócić go na ziemię. Nicolas jedynie podniósł miecz i wbił go w ciało napastnika celując w serce. Bardzo ładnie mu to wyszło, drugi koniec miecza wyszedł lewą piersią i natknął się na grunt. Zwycięstwo w pięknym stylu, jeśli nie liczyć Godryki, która w napływie złości postanowiła właśnie skoczyć wprost na plecy Nicolasa. Ten zaś, aby się jej pozbyć, uderzył plecami o wóz. Miał nadzieje, że to zniechęci natrętną babę do dalszej zabawy. Baba jęknęła z bólu, ale postanowiła nie dać za wygraną. Przyparta do wozu, wykorzystała tę okazję by poprawić swą pozycję; objęła młodzieńca ciasno rękami i nogami, by następnie zębiskami dobrać się do jego ucha. Nie było wyjścia, Nicolas spróbował udusić Godrykę. Nie chciał jej zabijać, wystarczyłaby utrata przytomności. Wyczynianie takich cudów z babą, która miała szyję grubości dorodnego pniaka nie należało wcale do najłatwiejszych, niemniej Nicolasowi udało się wykonanie tej jakże przebiegłe techniki. Kobiecinie oczy poczerwieniały, chwilę powiła się w żelaznym uścisku mężnego wojaka, po czym padła nieruchomo. Chyba faktycznie nie umarła, a jedynie zemdlała. Silverbade został zaś sam na sam z kilkoma trupami, nieprzytomną babą i wolnym wozem prowadzonym przez dwa konie. Całkiem niezły bilans jak na domorosłego zbójcę, tylko łupów brak, bo służący za podpuchę wóz świecił teraz pustkami. Niemniej Nicolasowi wcale nie zależało na zarobku. Rozglądnął się wśród trupów i pomyślał jedynie, że stracił zdecydowanie za dużo czasu. Bez żadnych ceregieli ruszył w dalszą drogę do Twierdzy Kinloch.
 
K.I.T.A jest offline