Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2011, 22:24   #286
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ktoś sobie robił chyba jakieś żarty. Czary-mary i zamiast laboratorium mamy śliczny sklepik. Z duchem w charakterze sprzedawcy na dodatek. A może sprzedawczyka, bo jak przystało na krasnoluda wysoki nie był i słowo ‘sprzedawca’ byłoby nieco na wyrost. Aż dziw, że towary miał całkiem materialne i - przynajmniej na pierwszy rzut oka - dobrej jakości. Ale żeby jeden bełt miał kosztować ponad dwieście pięćdziesiąt sztuk złota? Tak przynajmniej pisało na malutkiej karteczce. To tak, jakby we wroga rzucać sakiewkami, i to bynajmniej nie pustymi. I co z tego, że wrzeszczy? Każdy by to robił, gdyby za jednym strzałem tracił tyle złota.
- Od dawna prowadzi pan ten interes? - spytał Bared.
- No będzie tego ze dwie dekady kiedy to wygrałem ten sklep w karty od starego Hegerda - padła odpowiedź.
- A czemu jako duch? - zaciekawił się Bared.
- Pogięło cię panocku?! - nastroszył się krasnolud. - Ja czym?! Że duchem?! A w dziób byś nie chciał?!
Bared nie sądził, by cios w wykonaniu ducha miał jakiekolwiek znaczenie, ale by nie denerwować sprzedawcy nie udzielił odpowiedzi w stylu “Popatrz se w lusterko”.
- A jak się zwie to miejsce? - Bared pokazał na zewnątrz, by krasnolud czasem nie pomyślał, że chodzi o nazwę sklepu.
Brodasz wybuchł śmiechem.
- Ha! To wpuścili cię tu i nie wiesz nawet gdzie jesteś? Toć to rozległa twierdza Kresh'natal w całej swojej okazałości! - nadal się śmiejąc pociągnął z fajki.
- Przypadkiem tu trafiłem - odparł Bared. - Ale kiedyś słyszałem o tym miejscu. Ktoś mi chyba o jakimś mieczu opowiadał.
- Mieczu? W krasnoludzkiej twierdzy?!
- Gdyby nie to, że brodacz był duchem, jego pyzata twarz byłaby teraz cała czerwona. - Bajki jakieś opowiadasz! Z uzbrojenia to tutaj... hmm... nie ma nic niezwykłego. Fakt, mamy całe mnóstwo wyśmienitych zbrój, broni i takich tam, ale nic takiego żeby o tym opowiadać niestworzone rzeczy.
- Mylić się mógł
- odrzekł Bared. - Albo i nie wiedział dobrze, co mówi, bo po kielichach paru gadał, to i poprzestawiać coś mógł, jak to po pijaku bywa.
- Ano...
- krasnolud sposępniał nieco, wciąż pykając fajkę.
- Stało się coś - spytał Bared - żeś pan jakby humor nieco stracił?
- Że takie rzeczy ludzie za granicami naszymi opowiadają
- burknął. - To mnie dołuje... ech... spodobało się wam coś tu może? Chcecie coś obejrzeć?
- Za dobre towary jak na moją kieszeń.
- Bared pokręcił z niechęcią głową. - Może jedynie bełtów kilka, bo to szybko się rozchodzi, a samemu strugać to... - Nie dokończył.
- Co robota fachowca, to robota fachowca - dodał po małej chwili.
- Ha! - roześmiał się raz jeszcze brodacz. - Podobasz mi się młody, masz dobre podejście do sprawy.
Krasnolud zeskoczył ze stołka i podszedł do jednej ze skrzyń z której wyjął kołczan bełtów, który za dotknięciem ducha również stał się matowy i niematerialny.
- Masz, w prezencie, przednia robota! - postawił kołczan na ladzie. Kiedy tylko go puścił, bełty znów stały się materialne.
O ho ho, pomyślał Bared. Bełty były faktycznie przedniej roboty. Prawdę mówiąc, dużo, dużo lepsze, niż zwykłe.
- Dzięki stokrotne - odparł. - Piwa wam chociaż przyniosę dobrego, jeśli gdzie tu dostać je można.
- No ja myślę!
- rzucił krasnolud wracając na stołek.
- Gdzie tu jest najbliższa karczma z dobrym piwem? - spytał Bared. - Chyba, że wolicie coś innego?
- A... A co mi tam, chodźmy!
- Krasnolud znów zeskoczył ze stołka. W pulchnych dłoniach zajaśniały klucze, skierował się do drzwi. - Pokażę wam co znaczy biesiado...
W tamtym momencie przechodził przez próg własnego sklepu. I, jak to zdarza się duchom, zniknął nagle.
Wcięło go, pomyślał Bared, Wyszedł na korytarz i rozejrzał się za duchem. Wszystko tam było tak jak poprzednio, tylko brak śladu po brodaczu.
- To się chyba z nim już nie napijemy - stwierdził Bared. - Chodźmy zobaczyć, co wyprawia nasz mag. Jeszcze i on nam gdzieś przepadnie.
Weszli w korytarz, w którym przebywał Cogito.
 
Kerm jest offline