Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2011, 10:09   #76
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Sapiąc z wysiłku i podniecenia Alan zaciągnął ciała do bocznego korytarza. Zupełnie jak za starych dobrych czasów na ziemi, gdy na obrzeżach Rio de Janeiro napadał na samotne laski. Nawet sposób był podobny. Od tyłu w łeb i zaciągnąć w zaułek. Proste metody zawsze były najlepsze.
W pośpiechu, by go nikt nie nakrył zaczął przeszukiwać oba ciała pakując wszystko po kieszeniach. Brał jak leci, na obejrzenie fantów będzie miał czas później. Uśmiechnął się krzywo patrząc na nieprzytomną dziewczynę. Dostała chyba ciutkę za mocno, bo spod linii włosów spływała strużka krwi. Musiała w coś walnąć upadając. Tym lepiej. Nie będzie musiał ją wiązać i kneblować. Miała na sobie czarną kurtkę i spódnicę do kolan. Alan dotknął jej nogi przesuwając dłonią w górę, aż dotarł tam gdzie powinna mieć bieliznę.
- Gotki. – mruknął nie znajdując żadnego materiału.
Gdyby miał więcej czasu rozebrał, by ją. Wręcz uwielbiał to robić, ale nie czas by po temu. Zadarł więc spódnicę dziewczyny w górę, przy okazji rozpinając kurtkę i rozdzierając koszulkę pod nią. Uwolnione piersi, które nie podtrzymywane materiałem rozeszły się na boki. Cóż … dieta Gehenny nie sprzyjała jędrności biustu. Kosmetyków też nie było tu za dużo, ale i tak widok nagich cycków wystarczył, by Mello poczuł jak rozporek boleśnie wpija mu się w przyrodzenie. Już dawno nie robił tego z nieprzytomną kobietą. Zbyt dawno. Ech te wspomnienia szczęśliwej młodości w słonecznej Brazylii. Mello zarzucił sobie nogi Alis na ramiona, lubił to robić dogłębnie. Był już nieźle podniecony. Starczyło mu tylko kilkanaście mocnych ruchów, by dokończyć w niej z przeciągłym jękiem. Przez króciutką chwilę Gehenna była jego niewielkim rajem. Po chwili zsunął się z dziewczyny i wytarł jej spódnicą.
Poklepał ją po udzie niemal czule, a w przypływie dobrego humoru nawet zmierzwił czuprynę martwemu, leżącemu nieopodal Travolcie.
Wszystko co dobre jednak szybko się kończy. Musiał wstać i powlec się do siebie. Nagle usłyszał jakiś dźwięk z głównego korytarza. Pospiesznie zapinając spodnie przywarł do ściany. Ktoś szedł od stołówki. Ostrożnie wyjrzał. Dwie dziewczyny z którymi imprezowała Alis i jakiś trzech gości. Mello spojrzał na kratownice na środku korytarza, tam gdzie upadł Travolta. Krew była widoczna nawet w półmroku. W jednej chwili poczuł jak poci mu się twarz pod kominiarką, którą ciągle miał na głowie. Im bliżej zbliżały się kroki ludzi, tym szybciej biło jego serce. Z niepokojem spojrzał na Alis. Zdawało mu się, ze się poruszyła. Alan mocniej zacisnął dłoń na rękojeści noża.
Grupa właśnie przechodziła koło jego kryjówki. Wstrzymał oddech … przeszli.
Westchnienie ulgi wyrwało się z jego piersi. Poczekał, aż hałas kroków się oddali i zwinął się czym prędzej przez stołówkę do swojej celi. Musiał zapalić.

W sumie fanty jakie zdobył nie były wiele warte. Jakieś śmieci i zgrabny kastet, no i dream – trip. Te dwie ostatnie rzeczy postanowił sobie na razie zachować, jak i fajki. Tak, dream - trip to można było nieźle opchnąć. Kusiło go by odpalić urządzonko, ale randka w ciemno z Alis i Travoltą na razie zaspokoiła jego potrzeby rozrywki. Zebrał graty do torby i poszedł do Li Chao.
- Masz ochotę na paserkę Wietnamcu. – spytał kładąc torbę na kontuarze.
Li zajrzał do środka, a potem spojrzał z lekkim zawodem na Mello.
- Tylkooo tyleee?
- Ciężkie czasy. Ile za to po doli dla ciebie.

Oczy Li zabłysnęły chytrze.
- Dwadzieściaaa.
Alan nachylił się zbliżając swoją twarz do gęby żółtka i patrząc mu w oczy bez słowa. Li zaśmiał się nerwowo.
- Hehehe. Trzydzieeeści?
Tym razem Mello skinał głową i poklepał Li familiarnie po policzku.
Przeliczając fajki spytał.
- Nie słyszałeś może, by ktoś chciał opchnąć gnata?
- Gnataaa? Aaa chodzi Ci o klaaamkę.
- Ty mówisz tom ejtos, ja mówię tom atos.
- Taaak. Słyszałem. Filozoooof 4856268.
- Ten … –
Alan zakreślił na czole regularne kółeczko.
Li tylko skinął głową.

Jednak Mello nie od razu poszedł szukać Pastora. Wpierw wrócił do celi, by ukryć fajki. Wyciągnął też małą kostkę dream - tripa. Podrapał się po brodzie w zamyśleniu. Na obudowie był mały ekranik do ustawiania czasu. Po chwili wahania Mello nastawił na 10 minut i położył się kładąc sobie kostkę na czoło.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 12-09-2011 o 09:08. Powód: Drobna pomyłka. Nie ten więzień. Gnata podobno ma Filozof, a nie Pastor. Sorki.
Tom Atos jest offline