Lorenzo
Widząc iż Medyceusz toczy rozmowę z kimś kto na pierwszy rzut oka wydawał się kościelnym dostojnikiem, postanowił na razie nie przeszkadzać. W końcu przybyli tu by oddać hołd zmarłemu i zdobyć informacje. I choć nie był pewny czy może traktować Vinzenco jako sojusznika, to jednak wtrącanie się do rozmowy uznał za grubiaństwo.
Wystarczyło przecież być tylko nieopodal Angelique, a młody dyplomata na pewno wkrótce pojawi się w pobliżu.
Zmienił więc kierunek i zbliżył się do siedzącej samotnie dziewczyny.
- Angelique pozwól sobie przedstawić pannę Caroline. Być może zauważyłaś przed katedra jak wielki hart ducha okazała, gdy inni milczeli. Jest poetką i artystką a strata jaka ponieśliśmy głęboko Ją dotknęła.
No i zdaje się żyć w innym świecie - dodał w myślach. |