Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2011, 21:43   #150
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Jednak fajnie byłoby mieć ręce... Trochę namęczyłaś się, najpierw przy zdobywaniu trofeum, potem przy przygotowywaniu obroży u alchemika. Średnio z początku wiedziałaś co tak naprawdę robić, ale jak to mówią, kiedy ktoś wierzy, że królicza łapka przynosi szczęście, to jest z nią pewny siebie. Kiedy ktoś wierzy, że czarny kot przynosi pecha, to... omija go? Eeer ja nie o tym chciałam... A kiedy ktoś wierzy, że obroża z pazurów i zębów wywerny przynosi szczęście, to jest z nią pewny siebie. Potłukłaś trochę naczyń i wybrudziłaś futro kolorowymi płynami [bez skojarzeń...] ale ostatecznie udało się – obroża-naszyjnik z resztek po wywernie! Noś ją z dumą...
No i przyniosła ci szczęście! Hmmm... Diritha co prawda nie było nigdzie w okolicy tam, gdzie go ostatnio widziałaś, ale podjęłaś trop i niebawem krążąc pod murami zamku zobaczyłaś, jak pewien nader-opalony osobnik... wypadł przez okno...? i rąbnął na balkon poniżej. No cóż. Tak, to na 99% był Dirith. I na 99% przeżył ten upadek...
* * *

Silversting był zachwycony rozwojem sytuacji. Zdobył swojego drowa. Swojego własnego drowa-niewolnika- królika doświadczalnego. Przez moment niepokoiła go wisząca nad miastem meduza. Ale problem znów się rozwiązał – bowiem pojawiła się wiedźma, która meduzę sprowadziła. Tak, należy tylko przekonać wszystkich że to jej wina i po kłopocie. Zresztą to nie będzie trudne. Ludzie boją się Chaosu. Boją się mrocznej magii i składania ofiar Mgłom. Boją się wiszących nad miastami meduz. Kto będzie bronił wiedźmy, która zamordowała kilu młodych ludzi zeszłej nocy? Kilku wieśniaków? Komu uwierzy sąd i lud? Paru wieśniakom czy Pierwszemu Zaklinaczowi i potężnemu magowi Silverstingowi, ekspertowi od magii i sił Mrocznych? Nie będzie trudno wysłać ich wszystkich na stryczek. A kiedy już wykasuje się towarzyszy drowa, którzy ewentualnie mogliby chcieć go odbić [buahahhaha! Ze co?! Odbić DROWA?! BUAHHAHAHA!] wtedy plan nabierze szaleńczego tempa. Wiedźma stawiała opór. Tym lepiej, znaczy że winna. Kto jej będzie bronił? Jak wieśniak usłyszy ze magia, Chaos i Harry Potter, że miota jak Szatan, od razu sami ją zlinczują! Robiło się nieprzyjemnie. Pan zamku wraz ze strażą przyboczną wrócili dla bezpieczeństwa do środka, jeszcze przed przybyciem wiedźmy. Silversting nerwowo sprawdził czy przypadkiem Pan nie wrócił i nie zechce wnikać w autentyczność winy wiedźmy. Ku swemu zdumieniu zauważył swego sługę, bladego i spoconego, stojącego przy wrotach i machającego nerwowo dłonią. Silversting skrzywił się. Nie teraz, kretynie. Zachowanie sługi wzbudziły jednak złe przeczucia w magu. Co do…? Otaczają mnie kretyni! Czy to możliwe, żeby jednego cholernego drowa nie można było zostawić na piec sekund z trzema zabójcami? Żeby nie można było go zostawić w zabezpieczonej komnacie, przykutego i związanego, ze strażą przy drzwiach? Silversting klął w myślach, że nie miał zaufanego zbrojnego, którego mógłby zostawić w środku, tuż obok drowa, by go pilnowano. Ale nikt na zamku nie powinien wiedzieć o tym drowie. Silversting dyskretnie przemknął w kierunku swego sługi.
– Czego?! - warknął tak, jakby miał zabić gołymi rękami.
- Ten drow! Chyba próbuje się uwolnić!
- Chyba?! – szarpnął go za ramię
- pobiegłem po…! – zamilkł i wybałuszył gały, spoglądając na plac.
- Co?!
- Pierwszy zaklinacz… był… tam…? – ogłupiały wskazał za siebie, w głąb zamku.
Silversting zbierał myśli.
- Przysięgam, był tam, w komnacie z drowem, ale całkiem inaczej ubrany! – jęknął sługa. – Panie, ja…!
- Zamknij się…
- Coś się stało? – zagadnął ichor jeden z magów, zauważywszy że Silversting opuścił posterunek.
- Muszę pilnie zobaczyć króla…
* *
Silversting wbiegł na schody, kiedy zobaczył dwóch strażników zbiegających na dół.
- Panie…!
- Gdzie więzień?! – warknął tylko.
- Zbiegł…! – wydukali.
Silversting był purpurowy.
Cholerny drow. Po twierdzy biega teraz cholerny, wkurzony drow! Mag zbierał myśli. Zawrócił i pognał do komnaty króla.
* *
- Wyjść! – Silversting wygonił z komnaty straż przyboczną – Panie, to bardzo ważne…!
- Co się dzieje? - król spojrzał ze zgrozą na swego przyjaciela.
- Mam bardzo złe wieści! – szepnął Silversting. – W zamku jest zabójca!!!
- Zabójca?!...
- Obawiam się, że przyszedł po mnie lub po ciebie!
- Ah…?! Ale dlaczego?! Kim on jest?! Mów co o tym wiesz!
- Nie ma czasu, chodź ze mną!
- Dokąd…?
- Do tajnej komnaty. Schronimy się tam póki to nie minie…
- Przyjacielu… nie rozumiem zbyt wiele z tego co właśnie się dzieje, ale…
- Zaufaj mi!!! Chodźmy! Nasze życie jest w niebezpieczeństwie. Zostaw straż, pójdziemy tajnym korytarzem…
- Skoro… skoro tak uważasz… Nie wiem już co czynić, nie wiem co za klątwa na to miasto spadła…!
- Nie ma czasu, chodźmy!
**
Dirith;
Zamknałeś drzwi. Do wiązania i kneblowania nadała się... zasłona. Wystarczyło odpowiedni podrzeć i był Zn iej całkiem mocny „sznur” i kneble!
- Jak już musisz wiedzieć, jestem Dirith. A początkowo chciałem tylko znaleźć tutaj jakąś robotę, ale to się zmieniło jak Silversting, czy jak mu tam, postanowił mnie wykiwać, bo był za głupi aby mi najnormalniej w świecie zapłacić za tłumaczenie jakiś dziwnych tekstów.
- S-Silversting...? – wyjąkała tylko.
- Dlatego teraz potrzebuje wiedzieć gdzie w zamku ma swoje pracownie oraz komnatę w której mieszka.. A sądząc po tytule jakiego używali strażnicy chyba wiesz sporo o tym kto i gdzie w zamku pracuje?
- P-proszę nie rób mi krzywdy!!! – płakała. – J-jestem siostrzenicą pana tego zamku! – wydukała z płaczem. – Nie zabijaj mnie!!! Zrobię co zechcesz, nie rób mi krzywdy!!!
Odniosłeś znów wrażenie, że kobieta oprócz przerażenia i histerii cierpi na jakąś chorobę i nie jest w pełni sił. Miała mgliste spojrzenie.
- Silversting ma pracownię w zachodniej wieży i w Kręgu Magów. Tylko magowie mogą tam wchodzić! Gdzie jest jego komnata, mogę ci wskazać, w zachodnim skrzydle...!
Nasłuchiwałeś za drzwiami. Ku swojemu niezadowoleniu usłyszałeś czyjeś kroki w głębi korytarza. Dwóch ludzi. Szli szybko. Raczej nie zbrojni, brak chrzęstu zbroi... Przystanęli na moment. Tak, zatrzymali się – cisza...

* * *
- Nie mogę tak…
Silversting spojrzał na króla w zakłopotaniu.
- Muszę sprawdzić co z moją siostrzenicą! Jej też może coś grozić!
- Poślę straż..
- Nie darowałbym sobie gdyby coś złego ją spotkało!
- Narażasz się na wielkie niebezpieczeństwo…
- Jej komnata jest niedaleko!
- Przecież jest pilnowana… Panie, uważam że…
- Nie wiem co robić! Muszę to sprawdzić, czy jej nie jest, jak się czuje…!
- "Darkness beyond blackest pitch, deeper than the deepest night!
- Co mówisz...?
- …Możesz to potraktować jako ofiarę!....
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline