Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2011, 21:49   #80
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację


FILOZOF

Tym razem spacer do własnej sekcji nie zajął Filozofowi za wiele czasu i obyło się bez niewyjaśnionych incydentów.

Pierwsze kroki skierował do Crushera, ale okazało się, że szefa nie ma na terenie sekcji. Z kilkoma ludźmi poszedł załatwiać jakieś ważne „interesy” do innej części odzyskanych sektorów.

Filozof zrewidował, więc swój plan, po drodze dowiadując się, że jakiś obcy rozpytywał dyskretnie o niego. Tak. Filozof lubił te uczucie, kiedy ludzie spieszyli do niego, by poinformować, że jacyś „przyjezdni” go szukają. Filozof wydał kilka stosownych poleceń w tej sprawie i ruszył na krótki spacerek. Ostatnio sporo spacerował, jak nad tym pomyślał. Ganiał po GEHENNIE, jak jakiś chomik w kółku.

* * *

Sprzęt, który zażyczył sobie mieszaniec nic mu nie mówił. Filozof nie znał się na tym całym elektronicznym gównie. Będąc tym, kim był wcześniej, nie musiał nawet sam wymieniać świetlówek. Ale nie darmo mówiono, że Filozof zna tutaj większość ludzi, że z większością szefów grywał w pokera, co czwartek.

Nawet, jeśli on czegoś nie wiedział, to wiedział to „jego” kontakt w Gildii Zero. Ciemnoskóry typek o ksywce T-Chip. Wysoki, umięśniony mechanik okrętów kosmicznych skazany za międzygwiezdne piractwo.

Filozof zastał go tam, gdzie się go spodziewał. W pobliżu Węzła – ponoć ważnego pomieszczenia z kablami, światłowodami, transmiterami i całym tym badziewiem, jakie utrzymywało systemy sekcji we względnym porządku, kiedy odcięto ją od Głównego Węzła – infostrady STRAŻNIKA.

Dostać się do Węzła nie było łatwo. Byle kogo tam nie wpuszczano. Nawet Filozof miał problem by wejść dalej, niż do tak zwanej „strefy żółtej”. Był to bolesny policzek dla dumy Filozofa, ale tylko z fałszywym uśmieszkiem na twarzy poczekał na T-Chipa.

Kiedy już Murzyn się zjawił Filozof pokazał mu „zamówienie” od hybrydy.

- Z tym XXCX 123L nie ma większego problemu. Mam kilka na składzie. Odstąpię ci jeden po znajomości za dziesięć fajek. Pięć dla magazyniera, który tego pilnuje i pięć dla mnie.

T-Chip podrapał się po kanciastej, ogolonej na łyso, spoconej i ubrudzonej głowie.

- Złącza LHU-D23 też skombinuję. Tylko potrzebuję z godziny, dwóch. Tutaj już nie będzie tał łatwo z ceną. Kolejne piętnaście szlugów, jak nic. I tylko dlatego, że koleś od którego to zdobędę jest mi coś winien, Filozof.

Podrapał się ponownie żując tytoń.

- Gorzej z OXYTARO. To specjalistyczny wzmacniacz sygnału. Prawdziwe cacko w tym gównie, które nazywamy Wolnymi Sektorami. Potrzebuję trochę czasu, ale nie będzie łatwo. Po pierwsze. Będzie to kosztowało ze sto fajek, co najmniej. Po drugie, na razie słyszałem o jednym Oxytaro. W jego posiadaniu jest Hekke – szurnięty Japoniec od Yakuzy. Dwa inne pracują podłączone do serwerów Gildii Zero i są raczej nie do ruszenia. Ciężka sprawa, szefie.

Pokręcił wielkim łbem z udawaną troską.

- Mogę spytać, na co ci to? Budujesz miotacz fal OXY? Czy jak?

Filozof juz chciał coś powiedzieć, ale nagle zobaczył, że z oczu, uszu i nozdrzy Murzyna wyłaniają się robaki. Długie obleńce z ciałkami zakończonymi miniaturowymi. Ludzkimi czaszkami obciągniętymi krwistymi mięśniami. Czaszki miały żuwaczki, zamiast normalnej żuchwy. Wypełzały z T-Chipa i spadały na jego ramiona. Murzyn zaczął się krztusić i wrzeszczeć coś nieskładnie.




DOUBLE B


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=tWFM9tungeE&feature=related[/MEDIA]

Nie miał zbyt wielu rzeczy do spakowania, ale złapał się na tym, że kompletuje je kolejny raz.
Double B wiedział, co to znaczy. Bał się. Cholernie się bał.
Miał wyruszyć na terytoria STRAŻNIKA z nieznanymi sobie ludźmi. Mógł zginąć. Mógł zostać złapany. Mógł ....

Dźwięk komputera wyrwał go z transu.

Zdziwiony spojrzał na matrycę, na której wyświetliła się ikonka .... wiadomości.

Co jest?!

Double B poczuł się dziwnie. Komputer sam nie miał prawa się włączyć. A nie przypominał sobie faktu, by to zrobił.

Ikonka pulsowała czerwienią. Jak bijące serce.

Mimo, że ostatnimi czasy sektory były nieco przegrzane, Double B poczuł zimny dreszcz na plecach.

To nie miało prawa się dziać! Komputer nie może sam się odpalić.

PIP!

Matryca zmieniła barwę. Na pulpicie pojawiło się jakieś zdjęcie.

Double B poczuł, że strach łapie go za gardło.

Widział swoją przestraszoną twarz i dobrze znaną celę w której właśnie siedział!

Pozostało tylko jedno wyjaśnienie. STRAŻNIK!
Ale to niemożliwe! Przecież wszystkie kamery w Odzyskanych Sektorach zostały usunięte, zniszczone lub odcięte.

Jednak patrzył na swoją twarz na zdjęciu i zbaraniałą, nic nierozumiejącą minę.

Ikonka pulsowała czerwienią.




PASTOR / SZEKSPIR

Śmiech Cór Rzeźni zanikał za zakrętem korytarza, odbijał się echem od metalowych ścian. Szekspir stał przy ścianie uśmiechając się do własnych myśli.

Oto los rzucił mu szansę na zdobycie narkotyku, którego potrzebował Ślepiec. Miał kilka alternatyw. Poszukać zbiega, którego tropiły gangerki i zabrać jej narkotyki. Wystarczyło uruchomić kilka kontaktów lub samemu zakasać rękawy. O ile dziewucha bała się Cór Rzeźni, to zapewne nie zwróci uwagi na nieszkodliwego sympatyka Rippersów.
Mógł udać się do Cyrku. To tylko dwie sekcje dalej. Tam pewnie udałoby się namierzyć kogoś, kto handlował prochami, w tym i „czystym snem”. Tylko ile fajek chciałby za działkę towaru. Któż mógł odgadnąć chciwość ludzkich serc?
Mógł pójść do Wilgotnej Końcówki – zaułka, w którym zbierały się ghotki. Jednak pójście tam bez obstawy było dość szalonym pomysłem, a nawet Szekspir nie był aż takim szaleńcem. Mógł rozpuścić wieści, ze szuka „czystego snu”. To też dawało niekiedy oczekiwany rezultat. Mógł zrobić wiele rzeczy.

Na razie zrobił jednak jeden krok i nagle zatrzymał się, jak wryty.

But wydał charakterystyczny, mlaszczący odgłos, jakby zagłębił się właśnie w coś mięsistego i paskudnego. Nozdrza Szekspira zaatakował odór krwi i fekaliów. Spojrzał w dół i zamarł. Kilka kroków przed nim w podłodze widniała otoczona pulsującą, rozedrganą masą krwi i śluzu dziura. Niczym wejście do krwawego piekła.



Z otworu wyłoniła się głowa z otworzonymi do wrzasku ustami. Głowa, na pajęczych odnóżach.


Za nią kolejna i kolejna. Dziesiątki pajęczych czerepów. Ale głowy nie wrzeszczały. Śpiewały. Czy raczej szeptały jakieś słowa.

Come, Embrace The Darkness - YouTube

Szekspir mógł jedynie stać i patrzeć. Ale kiedy głowy podeszły zbyt blisko odwrócił się i rzucił do panicznej ucieczki. Ledwie zdążył przebiec kilkanaście kroków, kiedy poczuł, że zderza się z kimś.
Odbił się od przeszkody i wylądował na ziemi.

- Co ty, kurwa, koleś odpierdalasz!?

Przeszkodą okazał się być wysoki więzień o twarzy wytatuowanej w pajęczą sieć.

- Przeproś, kurwa, zjebie – mężczyzna sięgnął za plecy a w jego rękach pojawił się nóż.




JAKUB SZUTNIK

Wrodzona charyzma i umiejętność rozmów z ludźmi tym razem uratowało Jakubowi skórę.
Zaczął tłumaczyć swoją obecność w celi Wieszcza i ów krewki więzień (potem Jakub dowiedział się, że ma na imię Baka) opuścił broń.

Kilka minut później przyjął od Jakuba sakramenty.

Potrzeba spowiedzi i wiary w tym człowieku była wręcz przerażająca. Żarliwie wyznawał nowo spotkanemu człowiekowi swoje grzechy, błagając Najwyższego o zmiłowanie i rozgrzeszenie.
Baka był gwałcicielem, był mordercą, był zabójcą dzieci. Słuchając jego słów Jakub mógł wybaczyć sobie swoje własne przestępstwo. Słuchając słów tego człowieka wiedział, że zarówno na wolności, jak i na GEHENNIE miał pewną bożą misję do spełnienia. I spełniał ją. Nie oceniał tego człowieka. Od tego będzie Sąd Ostateczny. Starał się słuchać spowiedzi bez gniewu, by samemu nie grzeszyć.
Z ulga jednak zadał grzesznikowi pokutę i opuścił cuchnącą grzechem celę.

Musiał odpocząć. Czuł się zbrukany. Czuł się zmęczony.

Jakub Szkutnik udał się wprost do swojej celi, zamknął starannie drzwi i położył się spać.
 
Armiel jest offline