Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2011, 19:16   #8
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Odegrane wspólnie z Felidae, Vantro i MG

Po zakwaterowaniu kobiecej części wyprawy w dosyć dużej sali, w której jako umeblowanie znajdowały się jedynie drewniane łóżka, Paladynka przytachała tam swoje toboły, zajmując jedno z posłań. Sporo zaś tego było... bowiem poza całkiem podręcznym ekwipunkiem, jaki miała na sobie, znalazł się jeszcze plecak, włócznia, juki, a nawet i końskie siodło, ściągnięte z jej rumaka.
Corella poukładała to wszystko blisko swego posłania, podobnie jak i tarczę z symbolem Lathandera, oraz napierśnik, który z siebie ściągnęła, paradując obecnie w kaftanie jaki miała pod pancerzem.
- Pora się chyba nieco zapoznać co? - Odezwała się do pozostałych dwóch kobiet z dużym uśmiechem na twarzy, wyciągając dłoń na powitanie - Jestem Corella Swordhand, służka Pana Poranka.
Evelyn leżała na swoim posłaniu i spod przymkniętych powiek obserwowała krzątaninę kursującej w tą i z powrotem kobiety. Coraz to inne rzeczy przynoszone do ich wspólnego pomieszczenia, w którym miały spędzić tą noc uświadomiły jej, że powinna wyruszyć jeszcze na miasto aby zaopatrzyć się w kilka dodatkowych rzeczy. Rozmyślania te przerwał jej wesoły głos i pojawiająca się w jej polu widzenia dłoń Corelli, otworzyła więc oczy i uścisnęła wyciągniętą dłoń mówiąc krótko:
- Evelyn.
- Evelyn...? - Paladynka wywinęła dłonią, naśladując gest, który można było odczytać między innymi jako “i...?” - Evelyn z... a profesji to... - Corella świecąc ząbkami czekała na jakieś rozwinięcie, nakierowując kobietę na odpowiednią drogę. Przycupnęła na rogu łoża Evelyn wpatrując się w nią swymi piwnymi oczami.
- Zapewne taka sama poszukiwaczka przygód jak ty. Wszak było nie było razem ruszamy na tą wyprawę. - odrzekła jej na to czarnowłosa nie zagłębiając się w swoje profesje. Wskazała dłonią bagaż paladynki i rzekła: - Sporo tego ze sobą zabierasz.
- Jakby na to nie patrzeć, to mój cały dobytek, skromny, bo skromny, ale własny
- Machnęła niedbale ręką w kierunku swoich rzeczy - A ciebie jak zwą? - Spytała drugą kobietę, wstając z łoża Evelyn, i robiąc krok do niej, również wyciągając dłoń.
- Lila, po prostu Lila - wysoka półelfka zbliżyła się do paladynki, mrugnęła okiem i podała dłoń, drugą kładąc na mgnienie oka na jej ramieniu. - Nie służę nikomu, udzielam jedynie swojego towarzystwa - przy ostatnich słowach kobieta roześmiała się szczerze. Potem rozejrzała się dokoła i dodała
- Jak zrzucę tu jeszcze i moje graty zrobi się ciasno. Dobrze, że jutro ruszamy.
- Ależ wy obie tajemnicze...
- Spojrzała na towarzyszki “z ukosa” - Evelyn i Lila i tyle... - Szybko się jednak znowu uśmiechnęła - No niech będzie, jak tam chcecie panie tajemnicze... a dowiem się choć na czym się znacie poza... dotrzymywaniem towarzystwa?. No bo... - Corella zamrugała niewinnie oczkami - Tu chyba mowa o... no... towarzystwie dla mężczyzn za pieniądze??.
- Dotrzymujesz towarzystwa mężczyznom za pieniądze?
- spytała Evelyn oglądając paladynkę od stóp do czubka głowy - No... no... no, kto by pomyślał, że paladynki też tym się zajmują. - usiadła na łóżku spuszczając nogi na podłogę i uśmiechnęła się przekornie do Corelli.
Lila prychnęła nie mogąc powstrzymać śmiechu, a potem powiedziała
- Świetnie się rozumiemy, jak widzę? Trzy przekory w jednej sali.- potem zwróciła się bezpośrednio do Corelli - Jeśli chcesz wiedzieć co potrafię... oprócz dotrzymywania towarzystwa mężczyznom i kobietom - tu znowu parsknęła - to popatrz. - mówiąc do paladynki wyciągnęła zza swoich pleców święty symbol Paladynki i powiedziała - Tak samo szybko zdobywam ciekawe informacje. Poza tym znam się trochę na zwiadzie i walce....
- Jak nic ta wyprawa zapowiada się coraz bardziej ciekawie.
- mruknęła Evelyn spoglądając raz na jedną raz na drugą dziewczynę.
- Heeeeeeeeeeej! - Paladynka dziwiła się co nie miara, robiąc poważną minę - Proszę tego więcej nie robić, rozumiem, że to miał być pokaz umiejętności, nie musimy się chyba jednak obawiać złodziejstwa ze strony własnych towarzyszy? - Wyciągnęła dłoń po swój symbol.
- To tylko mały żart Corello. Nie jestem łasa na twój dobytek. - powiedziała Lila uspokajająco. - Obie możecie spać spokojnie - dodała.
- Ja zawszę śpię spokojnie... - mruknęła Evelyn - Viltis nad tym czuwa.
- Viltis? - Spytała Corella, zakładając ponownie święty symbol Pana Poranka na swoją szyję.
- Tak. Nie chciałabym być w skórze tego co mi mój sen zaburzy. - potwierdziła czarnowłosa nachylając się do swojego bagażu.
Lila spoglądała ciekawie na ręce Evelyn czekając aż rzeczony “Viltis” pojawi się w jej dłoniach. Oczekiwała jakiegoś świętego medalionu, amuletu bądź niespotykanej broni.
Czarnowłosa zaś wyprostowała się trzymając jabłko w dłoni i siadając ponownie na łóżku zatopiła w nim swoje zęby.

- A wiecie, jestem umówiona z Tarnusem na kolację, może wyciągnę z niego więcej informacji na temat całej wyprawy - Paladynka znów uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Swoją drogą dziwna to sprawa z brakiem wieści z Wormbane... zdarzało się to już kiedyś? Wiecie może?
Zajęta jedzeniem jabłka Evelyn tylko pokiwała przecząco głową na “nie”. Po czym uświadomiwszy sobie, że to kiwanie może niewiele znaczyć, przełknęła kęs i odparła:
- Nie wiem czy się zdarzyło i nie wiem czy dziwna to sprawa, ale zapewne tak jeżeli taką wyprawę w celu sprawdzenia szykują. Może Corella coś na tej kolacji więcej się dowie.
- Spraw się Corello, to może i awans jakowyś dostaniesz
- Lila ponownie mrugnęła okiem - Przydadzą się jakieś świeże i dokładniejsze wieści.
- Postaram się
- Odparła Paladynka - Choć coś mi się zdaje, że oni sami nie wiedzą o co chodzi, już próbowałam wypytać w karczmie...
- To wy się dowiadujcie, a ja idę pożegnać się z przyjaciółmi
- rzekła krótko Evelyn kierując się w stronę drzwi.
- Załatwię flaszkę dla nas na kolacji, golniemy sobie przed spaniem, czekać z nią na ciebie? - Spytała do wychodzącej.
- Nie czekajcie, nie wiem kiedy wrócę - rzuciła przez ramię Evelyn.
Lila spojrzała trochę zdziwiona na Corellę, ale nie odezwała się. Wzruszyła ramionami i zajęła się rozpakowywaniem i sortowaniem rzeczy przed podróżą.
Corella najwyraźniej nie potrafiła na dłuższą chwilę usiedzieć w ciszy, ledwie bowiem po paru momentach ponownie się odezwała:
- Coś tak zaniemówiła Lilo?. Winka nie pijasz czy jak?.
- A ja i owszem, chętnie się napiję. Tylko poskładam co nieco, bo mniemam, że mi później sił na to nie starczy. Kto by pomyślał, że mi wraz z paladynką wypić przypadnie? Zaskakujesz mnie moja pani.
- Aj tam zaraz pani... żadnych ślubów zaś nie składałam, ani wstrzemięźliwości, ani czystości... a po jednej flaszce na trzy to nam nic nie będzie!
- Zachichotała Corella.
- Bo to i prawda - zawtórowała Lila. - Mam nadzieję, że i łatwy pieniądz do kiesy nam wpadnie, że wyprawa pomyślną się okaże. Wypijemy za to.
- Wypijemy, wypijemy!
- Zawtórowała jej Corella niemal aż się... oblizując. Po chwili namysłu zaś dodała, dziwnie zmieniając nastrój rozmowy:
- Słuchaj Lilo... i nie zrozum mnie źle... - Paladynka podrapała się po głowie - Nie było innej drogi wyboru w twym życiu niż... złodziejstwo?.
- Za słabo mnie znasz Corello, żeby mnie oceniać. Nie obrażę się na te słowa tylko dlatego. Nie jestem złym człowiekiem, a tylko po osobowości, a nie zawodzie oceniam innych. Na razie porzućmy ten temat, a jak mi powtórzysz te słowa za jakiś czas, kiedy już przekonasz się kim jestem, wrócimy do rozmowy i wtedy ci odpowiem. Zgoda?
- Czasem za dużo paplam...
- Bąknęła robiąc kwaśną minę - Jeśli cię uraziłam to przepraszam!.
- Już powiedziałam. Nie ma o czym wspominać. Szykuj się lepiej na kolację. Smoczy kawaler czeka pewnie z utęsknieniem
- Lila mrugnęła przekornie i pokazała język.
- Eeeeee... - Zaniemówiła na drobny moment Corella - No co ty... myślisz, że on coś tego no? - Zachichotała.
- A kto ich tam wie, tych wojaków - zaśmiała się półelfka - Choć szpetny on nieco.
- Zdecydowanie nie w moim typie
- Pokręciła nosem.
- Wolisz gładkich?
- Byleby wyglądem nie straszył i sadła nie miał... no i...
- Nagle dziwnie zamilkła z uśmiechem czającym się na ustach.
- No i...? - wyszczerzyła się w uśmiechu Lila
- Powiem ci jak się już napijemy - Przymrużyła oczy, przygryzając wargę w trakcie powstrzymywania przed wybuchnięciem śmiechem.
- Domyślam się, że trunkiem odwagi sobie dodasz - półelfka zachichotała cicho - W porządku. Tylko wina przedniego przynieś, nie jakowegoś sikacza.
- To już nie ode mnie zależy co Tarnus na stół postawi, ale się postaram!...
- Powiedziała, po czym dodała - Miło się gada, ale chyba jednak naprawdę powinnam się szykować na tą kolację...


~

Jedzenie i wino było przednie. Wszak wiadomo, że oficerowie wyższej rangi, jedzą lepiej.


Zwłaszcza, gdy wywodzą się ze szlachty, jak Tanrus. Faszerowany warzywami kurczak , pachniał i smakował równie dobrze, zwłaszcza że podano go z chlebem oraz lekkim twarożkiem do maczania w nim chleba. Po powitaniu i uszczknięciu nieco z jadła Tanrus wyjaśnił kobiecie, co i jak... w kwestii jej “ludzi” i jej czarownika. Po czym czekał na pytania kobiety.
- Dowiem się w końcu coś konkretniejszego na temat naszego zadania? - Spytała Corella, uśmiechając się wymownie - Jakoś bowiem nie chce mi się wierzyć, że wyruszamy tam w ciemno...
-Niezbyt to dobra wiadomość, prawda? Niestety niewiele odbiega od prawdy.
- stwierdził Tanrus wzruszając ramionami.- Nie mamy żadnych wieści z Wormbane. Żadnych. Zwykle mogłoby to znaczyć, że miasto zostało zdobyte i złupione. Tyle, że w takim razie magowie i kapłani używając magii wieszczącej powinni coś ustalić w tej sprawie... lub uciekinierzy z miasta, albo niedobitki stacjonującego garnizonu powinni już dotrzeć do nas. Lub... wysłaliśmy zwiad pięcioosobowy. Kilka dni przed tą wyprawą. Powinni już wrócić.- zakończył tym ponurym stwierdzeniem dowódca.
- Czyli jednak ruszamy tam w ciemno - Paladynka napiła się wina - Niezbyt to wszystko miło wygląda... a jak konkretniej my mamy zareagować na miejscu?. Po odkryciu przyczyn tej wielkiej niewiadomej wysyłamy gońca lub wiadomość, sami zaś zostajemy na miejscu?.
-To zależy od tego co tam zastaniemy. Jeśli spotkamy armię orków, to ślemy posłańca, a my ruszamy za nim. Jeśli zagrożenie, lub jego pozostałości, będą na miarę naszych sił to... rozprawiamy się z problemem na miejscu.
- stwierdził w odpowiedzi Tarnus.- Możliwe, że przyjdzie nam wspierać niedobitki garnizonu z Wormbane, lub też ochraniać uciekinierów.
Po czym spojrzał na paladynkę.- W razie czego... poradzisz sobie taktyką partyzancką, prawda?
- Rozumiem, że chodzi o taktykę w stylu “uderz i uciekaj”?. Powinnam sobie poradzić
- Odparła.
Uzyskawszy odpowiedź kontynuował.- Mam możliwość przesłania do Gwarch, ale...- nagle, zamilkł zastanawiając się nad czymś.
- O co chodzi? - Zdziwiła się.
- Magia wieszcząca ostatnio daje dziwne rezultaty nad Wormbane i w okolicy tego miasta. Możliwe, że magiczne środki, pozwalające na przesłanie wieści zawiodą. Dowódca garnizonu w Wormbane, wszak też mógł w ten sposób przesłać wieści w naglących sytuacjach.- odpowiedział Tarnus nalewając sobie wina.
- Na pewno znajdziemy na to jakiś sposób, jeśli w rzeczywistości byłoby jak mówisz - Powiedziała, po czym... nabrała nieco palcem twarożku i oblizała go - A powiedz tak szczerze, jaka to ciebie czeka nagroda za wykonanie zadania?. Jakiś awans, ziemia, czy coś podobnego?.
-Awans dla mnie. I mojego adiutanta.
- odparł Tarnus i z uśmiechem dodał.- Awans i przeniesienie w bardziej cywilizowane ziemie. A co ciebie czeka po tej misji?
- A bo ja wiem
- Wzruszyła ramionami - Podziękowanie przełożonych, poklepanie po plecach i tym podobne. Może nieco zatrzymam z nagrody na uzupełnienie zapasów, resztę jednak oddam potrzebującym, w końcu wielu nie ma co do gara włożyć i tak dalej...
-Jeśli po tym wszystkim przyjdzie nam się spotkać w innych okolicznościach. To może zdołam załatwić dla ciebie ciepły kąt, tam gdzie będę stacjonował.
- odparł Tarnus.- Na czas twego pobytu, bo pewnie rzucają cię od krainy do krainy?
Na słowa Tarnusa, dotyczące znalezienia dla niej miejsca przy nim, Paladynka uniosła na drobny moment jedną brewkę. Szybko jednak uśmiechnęła się, i machnęła lekceważąco dłonią.
- Ano zdarza się, wysyłają mnie systematycznie z krainy do krainy, chyba żebym się nie nudziła - Roześmiała się - Ale tak poważnie, to takie życie mi odpowiada, zwiedzam kawał świata i zdobywam nowe doświadczenia, siedzenie w miejscu to raczej nie dla mnie...
-Rozumiem.
- stwierdził Tarnus i dodał.- Mnie też przyszło zwiedzić spory kawałek królestwa, stacjonując w różnych miejscach Cormyru.
- Każdy więc ma jakieś zajęcie i nie powinniśmy się nudzić - Podsumowała Paladynka.


Rozmawiali luźno jeszcze chwilkę, po czym Corella udała się ponownie do wspólnej kwatery...

~

Po jakiś dwóch godzinach Corella w końcu powróciła z kolacji w towarzystwie Tarnusa. Zza pazuchy wyciągnęła zaś flaszkę wina, uśmiechając się do Lili.
- No, jakoś przeżyłam - Podała jej butelkę - Mamy tu jakieś kubki?.


- Jeden mam na pewno. Najwyżej dzielić się będziemy
. - Lila podniosła się z posłania i sięgnęła do jednej z sakw. Po chwili wyprostowała się i triumfalnie uniosła do góry mały mosiężny pucharek. - Nalewaj Corello, trzeba spłukać z gardła codzienny kurz. I opowiadaj czegoś się dowiedziała.
- No cóż...
- Paladynka podrapała się po głowie - Prawdę powiedziawszy dowiedziałam się niewiele. Nie mają kontaktu z garnizonem, wysłali zwiad, ale nie wrócił, Magia również nie skutkuje, żeby powróżyć nad tym rejonem czy coś podobnego... i właśnie z magią mogą być tam problemy. I tyle...
Lila zamyśliła się na chwilę i spojrzała niewidzącym wzrokiem przed siebie.
- Czyli ślą nas w niewiadomą... Tak przypuszczałam. Po cóż inaczej regularnej armii byliby najemnicy? Nas można łatwo spisać na straty, dobrych żołnierze, nie. - spojrzała już normalnie na paladynkę i dodała weselszym głosem. - Zmieńmy w takim razie temat i napijmy się po prostu. Potem zapytam cię o to, czego nie chciałaś powiedzieć po trzeźwemu - Lialda zachichotała i wzniosła napełniony kubek.

Piły więc do późna w nocy, obalając całą flaszkę wina, wśród plotkowania na różne, czasem też dosyć dziwaczne tematy, o których... no cóż, nie każdy rozmawia. Zwłaszcza, gdy w trakcie owych kobiecych rozmówek Corella posługiwała się chociażby i swoimi dłońmi, dając wyobrażenie o pewnych aspektach wymiarowych mężczyzn. I nie chodziło tu bynajmniej o szerokość bicepsa.

~

Następnego dnia rano wyruszono zaś już całą liczną grupą, składającą się z najemnych awanturników i żołnierzy Cormyru ku Wormbane, ku nieznanemu...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline