Erik zbladł lekko gdy usłyszał wieści ze zwiadu. Wyglądało na to, że beztroskie żniwa na polu kryształów zbliżały się ku końcowi. Podszedł, najciszej jak tylko mógł, do najbliższego członka grupy - padło akurat na Alukarda - i szeptem przekazał wiadomość. Następnie zbliżył się do zachodniej ściany jaskini, tak, żeby nie było go widać z korytarza. Przy odrobinie szczęścia koboldy nawet nie zauważą drużyny i nie zwołają całej hordy swoich pobratymców. Nawet gdyby wszystko potoczyło się źle, kapłan był zaledwie kilka sekund panicznego biegu od wyjścia z kopalni. |