Alukard czuł się pośród różnokolorowych okruchów magii niczym łasuch w cukierni. Schylał się co rusz by podnieść kolejny kryształ. Szczególnie upodobał sobie fioletowe i zielone dla ich niezwykłych właściwości. Widząc zbliżającego się z niewesołą miną Erika wyprostował się i patrzył na niego w napięciu. Tak jak sądził chciał ostrzec o zagrożeniu.
W pierwszej chwili zaklął w myślach, by po chwili powiedzieć sobie, że przecież koboldy to nie smok. "Przysmażenie tych maszkar na pewno poprawi mi humor po walce z nieumarłymi."
Rozejrzał się za resztą towarzyszy. Draugdin był parę kroków od niego. Podszedł do niego, dotknął ramienia zajętego zbieraniem genasi i dał ręką znak, że zbliża się niebezpieczeństwo. Zaraz też podszedł do zajętego badaniem kryształu Theodora i zrobił to samo.
Gdy już wszyscy byli uprzedzeni ruszył w ślad za Erikiem i wyszukał załom, z którego można by zaatakować przeciwnika nie będąc wcześniej zauważonym.
__________________ Zawsze zgadzać się z Clutterbane! |