Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2011, 23:05   #120
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Powrót całych i zdrowych krewniaków, a zwłaszcza rozmowa z Solomonem, były iskierką nadziei, która ponownie wlała otuchę w serce Samanthy.

Choć dziwny wybuch Judith wywołał jej zdziwienie, nie skomentowała go. Kobieta była przecież poważnie ranna i przeżyła straszne rzeczy. Sam nie patrzyła gdy James opatrywał jej rany. Wolała nie widzieć, widok krwi przywoływał koszmary z dzieciństwa. To dlatego gdy Solomon zabił tego człowieka przez jakiś czas czuła się jak szmaciana lalka. Nie powiedziała słowa, a przecież ratował jej życie.
Uścisnęła kuzynkę bez słów. Choć nie widziały się tyle lat była przecież jej krewną. A teraz, w tym szalonym świecie rodzina wydawała się jedyną wartością godną uwagi. Kuzynka odwzajemniła uścisk. To też była dobra chwila.

Potem streścili nowoprzybyłym wszystko co zdołali ustalić na temat ostatnich, rozgrywających się na wyspie wydarzeń I tego co działo się tu przed wiekami.

Z entuzjazmem zabrała się do ponownego odczytywania notatek, próbując odnaleźć w nich to co Lucy nazwała kluczami. Choć jednak zrobiła to kilka razy nie potrafiła się zdecydować na nic konkretnego. Nawet stosując metodę Juditch mogłaby równie dobrze uznać za istotne dokładnie wszystko.
Cóż... nie dało się nadrobić braków w edukacji. Mimo zewnętrznej ogłady i umiejętności poruszania się nawet w najbardziej wykwintnym towarzystwie, Sam nie była osobą zbyt wyedukowaną i zdecydowanie daleko jej było do poziomu, jaki reprezentowały Lucy i Judith. Jej wiedza była raczej powierzchowna, a sukces towarzyski opierał się głównie na znajomości ludzi, niezwykłej empatii i doskonałej umiejętności obserwacji. Potrafiła słuchać i mówić ludziom to czego oczekiwali. To zupełnie wystarczało.
Niestety nijak się to miało do studiowania siedemnastowiecznych tekstów. Zwłaszcza takich pokręconych jak majaczenia morfinisty.
Zdecydowanie “ciemność” była słowem, które przewijało się najczęściej. Sam napisała je na kartce, ale potem skreśliła. Przecież o ciemności i tak wszyscy wiedzieli, nie było sensu znowu ją przytaczać. Następnie starannie wykaligrafowała słowo “cienie”, ale ono jednak nie występowało więcej razy więc też je skreśliła.
Ponownie przebiegła wzrokiem notatkę, zmieniając pozycję bo nieco zdrętwiała jej noga. Nie była przyzwyczajona do tak długiego okresu bezczynności i siedzenia bez ruchu.
Kolejne słowa wypisane, a potem skreślone następowały po sobie dość szybko: brama, pieczęć, ból, sen, amulet, kłamstwo, pieśni, rytuały w pierwszej chwili każde wydawało się ważne, w następnej nieistotne.
Westchnęła poddając się ostatecznie. Odłożyła papiery i wstając powiedziała:
- Przygotuję kolację. Myślę że do tego lepiej się przydam.
 
Eleanor jest offline