Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2011, 23:26   #67
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Plan niewątpliwie był ryzykowny, miejscami nawet szaleńczy. Czy faktycznie zdołaliby w szóstkę przejąć cały wrogi okręt? Czy uda im się pokonać mroźne wody zatoki, niepostrzeżenie wspiąć się na wysokie burty, a potem jeszcze sprawnie wytłuc doświadczonych w boju piratów? To miało się już wkrótce okazać. Rzucili się w mroźne fale, sprawnie przecinając załamujące się im nad głowami bałwany. Edgar mimo całego bólu i trudu na jaki narażało go morze przyznać musiał, że z ciekłym żywiołem radził sobie coraz lepiej. Parł do przodu niemal tak szybko jak towarzyszący mu doświadczeni marynarze. Po tym, co przeżyć musiał w zalanej grocie, pierwszego dnia pobytu w tym dziwnym kraju, prosty kraul do wrogiego statku nie wydawał się przesadnie wymagający. Gdyby tylko woda mogła być choć troszkę cieplejsza... Od zimna aż cierpła mu skóra na ciele, a mięśnie na twarzy napinały się kurczowo do tego stopnia, iż mężny Albiończyk zaczął zastanawiać się, czy kiedykolwiek się znowu tego bolesnego grymasu pozbędzie.

Gdy zbliżyli się już do Meduzy na sto łokci, nad pirackim statkiem nagle przefrunęła armatnia kula, niemal ocierając się o jego główny maszt. To załoga Hrabiny odpaliła działa na murach opactwa! Niecelny strzał przyniósł spodziewany rezultat. Meduza przestała ostrzeliwać plażę i skupiła się na stanowisku armaty. Dwa pirackie pociski chybiły tylko o włos, uderzając z ogromnym hukiem w okalający świątynie mur i roztrzaskując pobliskie błogosławione witraże. Ktokolwiek pozostał na statku, z pewnością skupił teraz wszystkie swoje siły na nowym, niespodziewanym zagrożeniu.

A to tylko ułatwiło im pracę. Edgar nie miał żadnych problemów ze wspięciem się na wysokie drewniane burty*. Ze zdziwieniem stwierdził jednak, że na górnym pokładzie nie było absolutnie nikogo. Nikogo poza paroma porozwieszanymi - zapewne dla ozdoby - szkieletami. Piraci skupić się musieli gdzieś niżej, zapewne na poziomie dział, które tak pilnie obsługiwali.

Cóż, statek musiał zostać w stanie nadającym się do wykorzystania, toteż nie pozostało im nic innego poza wyściubaniem ich z ich dziury. Albiończyk ruszył przodem, cicho niczym cień, trzymając się mrocznych zakamarków upiornego pirackiego okrętu. Jego zmysły wyostrzyły się do granic możliwości, a dłoń utkwiła na długim pozbawionym gardy sztylecie, który zakupił przed wieloma dniami na targu z Marią...

W końcu dotarł do odpowiedniego pokładu, gdzie jego zmysły przestały być użyteczne. Starczył jeden strzał armat, by dudniący hałas niemal go ogłuszył. Na szczęście oznaczało to jednak też, że biegający od składu prochu do dział i z powrotem piraci nie mieli szans jego usłyszeć. Poobserwował ich trochę przekradając się z miejsca na miejsce, a następnie wycofał się, zdając relację z ich trasy i liczebności.

A potem nastąpił atak. Do dwóch pierwszych ofiar nie potrzebował pomocy. Pozostawały w jednym miejscu, gapiąc się przez otwory strzelnicze na wyspę. Podkradł się zwinnie niczym kot, ogłuszając jednego z nich i wbijając w plecy sztylet drugiemu, nim jeszcze pierwsze ciało głucho upadło na deski.

W tym samym czasie jego towarzysze zabrali się za resztę. Przy tak idealnie przygotowanym ataku nie było mowy o porażce. Piraci nie mieli żadnych szans. Cała akcja była cicha, szybka i do bólu skuteczna. Na hardych minach marynarzy malował się prawdziwy podziw i szacunek.

Dwie godziny później wyłapali ostatnich z kryjących się po wyspie piratów.
- Nnie! Nie! Tylko nie w stopy! AAA! A! AU! Na Bogów! Nie dręczycie mnie już! AA!
Trzymany nad ogniskiem pirat wyginał się, jęczał i popiskiwał, gdy załoganci Hrabiny coraz to przybliżali jego nogi do płomieni, zaśmiewając się w najlepsze.
- Na Północ popłynęli! Mówiłem przecież! Mówiłem! AAA! Szeptucha mówiła, że by spełnić się mogło... to no... AAA! Mówie już, mówię! Że przeznaczenie Rudobrodego spełni się tylko na północy! I że trzeba mu do tego statku, na którym skupia się nienawiść wszystkich bogów! AAAAA! Łotry! Przecież gadam tak szybko jak mog... AAAAAAA!!!!
- Następny! - warknął zniecierpliwiony kapitan.
- Ai! Aiiiii! Toż o nic jeszcze nie zapytaliście... A! Gadam! Ga-daaaam już!!! Już Już! Ładunek zabrali, bo słyszeli od waszych, co ich na męki wzięli... AAiii! Nie! Błagam! Toż nie ja ich tam męczyłem! Aiiiiii!!! Gadali, że wam do Norski droga! A, że i im też na północ, to pomyśleli, że przy okazji na tych waszych niewolnikach zarobią, w końcu skoro ich przewozicie, to dla dzikusów tam cenni być musz... AIIII!!!
- Następny...

Poza informacjami z całej przygody zyskali też nieliche łupy. Mnisi nie byli zainteresowani spadkiem po byłych okupantach, toteż wszystko, co udało się piratom zrabować stało się własnością załogi Hrabiny. A było tego niemało. Poza około pięcioma koronami, które po podziale przysługiwały Edgarowi z racji bycia szeregowym członkiem załogi, w nagrodę za swoje zasługi otrzymał też pierwszeństwo w wyborze zyskanych sprzętów. A było z czego wybierać: przeszywanice, pistolety, szable, kusze, łuki, drogie i miejscami egzotyczne szaty... A także to, co zostało po nabitym na pal Łasicy: porządny zestaw wytrychów i doskonałej jakości buty o cichych podeszwach, które jakimś dziwnym zrządzeniem losu niemal idealnie pasowały na wymarznięte stopy Albiończyka.

*Wspinanie 1k100: 3
**Skradanie się 1k100: 27
PD 300
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 04-09-2011 o 09:15.
Tadeus jest offline