Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2011, 01:05   #81
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
"Czas się zbierać. Muszę zabrać wszystkie graty, bo kto wie... może już nie będzie dane mi wrócić. Co ja pierdolę! Muszę dać z siebie wszystko! Jak się spiszę może awansuję. Nie będę musiał się tak bać o własny zadek a może nawet poznam w końcu kogoś kto kiedyś mnie wspomni. Pomyśli jaki był ze mnie człowiek... Otóż to - człowiek! Bo tu panuje takie, kurwa, zezwierzęcenie. Nie będę brał w nim udziału... Nie ja! Doktor magister inżynier Ben Brown!"

***

Nagle z zadumy Double B wyrwało pojawienie się hologramowego wyświetlacza jego komputera. Dźwięk oznaczający włączenie się urządzenia był o tyle zadziwiający, że maszyna nie powinna się uruchomić. Było w tym coś dziwnego, coś złowrogiego. Coś co zaintrygowało i wystraszyło Bena zarazem. Po niemal natychmiastowym załadowaniu się systemu Brown dostrzegł ikonę wiadomości karmazynowo pulsującą na środku hologramowego pulpitu. Co więcej obraz, który wyświetlił się w postaci tapety zadziwił informatyka. Wywołał u uczonego nagłe, świszczące wciągnięcie powietrza. Double B zamarł na chwilę. To niemożliwe!

Obraz to zdjęcie wykonane w jego celi. Był tam on z zdziwionym wyrazem twarzy oraz całe pomieszczenie – każdy szczegół się zgadzał. W miejscu jakie uważał za choć trochę bezpieczne. Wszystkie kamery, czujniki, radary i przekaźniki zostały zniszczone w każdym zakątku opanowanych sektorów, ale Double B wiedział... wiedział, że musi być coś jeszcze. Że STRAŻNIK dysponował czymś o czym więźniowie nie mieli pojęcia!

Widząc obraz programista namierzył dokładnie punkt, z którego go wykonano. Była tam gładka ściana. Zwykła ściana. Pieprzona, nie wyróżniająca się niczym ściana! Na Terze miał kiedyś do dyspozycji urządzenie, które bez żadnego obiektywu mogło wykonać podobne zdjęcie. Był to wizualizator termiczny. Maszyna wykonywała zdjęcie nawet przez grubą ścianę na podstawie ciepła danego materiału. Mało kto to wie, ale każdy kolor ma pewną temperaturę. Każdy materiał lepiej lub gorzej pochłania światło a co za tym idzie ciepło. Była to wymarzona zabawka dla agentów FBI. Co więcej - za jej pomocą wykonano pierwsze archiwalne zdjęcie Double B. Ale więźniowie jej nie mieli. Więźniowie nie posiadali takiej technologii, bo Ben by o tym dawno wiedział. To musiał być on - STRAŻNIK...

Szalony człowiek myślał w piorunująco szybkim tempie. Tapeta na jego hologramowym wyświetlaczu martwiła, ale to nie powód, że ma uciec z krzykiem. Nie wszystko było stracone. Była jeszcze wiadomość. A raczej jej treść. Ben opanował na chwilę ciekawość i zabezpieczył swoje dane hasłami na odczyt, zapis i kopiowanie. Hasła były bardzo skomplikowane i nawet STRAŻNIK - swą ulubioną metodą - miałby problem aby je odszyfrować. Nawet on. Każdy inny fachowiec sprawdziłby system, ale nie Ben. Doktor programista wiedział, że jego autorskie oprogramowanie działa bez zarzutów. Sprawdzał je na wielu płaszczyznach. Był jego jedynym użytkownikiem i twórcą w jednym. Wirus ani żadna inna szkodliwa software’owa szkoda nie wchodziły w grę. STRAŻNIK wyprzedzał go sprzętem, ale nie powiedziane, że był świadom z kim się mierzy...

Z tym przeświadczeniem Double B kliknął na ikonę wiadomości. Wiadomość została otwarta. Zadziwiające! Wyświetlające się na ekranie informacje to życiorys i akta więźnia numer 7514361 - Bena Browna. Było tam wszystko na temat informatyka. Każda informacja zdobyła przez służby specjalne. Pokazywały się one tak szybko, że mało kto zdołałby nadążyć. Mieli na jego temat cholernie dużo danych. Na samym dole strony pokazał się napis:

JEDNOSTKA ASPOŁECZNA - WINNY

Double B załamał ręce. Wiedział, że poza jego pasją jaką było programowanie nie zrobił nic takiego. Parędziesiąt niegroźnych włamań. A to wszystko do baz danych banków, biur handlu nieruchomościami, wielkich handlowych koncernów. Ale zrobił co miał zrobić. Pomógł tym pierdolcom z FBI! Załatwił tego gogusia od włamań do IBMu, Google i Microsoftu. Jebana Skala Ludovica - szlag by trafił jej twórcę! Ben podniósł wzrok i zastygł w bezruchu... napis uległ zmianie.

NASTĄPIŁA POMYŁKA - NIEWINNY

- Co?! Jak to?! Ktoś sobie ze mnie robi jaja... - wyszeptał sam do siebie uczony rozglądając się dyskretnie.

Nikogo wokół nie było. Był sam. Jego obawy nie potwierdziły się. Hologram nagle zaszumiał, obraz się zaśnieżył a potem pokazał się na nowo. Ilustrował małą dziewczynkę. Siedzącą i wpatrującą się w niego. Był to jakby przekaz z kamery. Bardzo niepokojący przekaz...


Nagle Double B wpadł na pewien pomysł. Nie wiedział czy zadziała, ale już się w umyśle skarcił za to, że nie wpadł na to wcześniej. Wciskając jedną kombinację klawiszy włączył program nagrywający dźwięk oraz obraz. Teraz wszystko co się stanie będzie miał upamiętnione. Udało się! Program działał w tle nagrywając każdy kolejny ruch wyświetlacza.

- Witam Benie Brown. Numer 7514361. Właśnie dokonano ponownej analizy twoich danych i chcę poinformować ciebie, że zesłanie na GEHENNĘ było pomyłką administracji. - dziewczynka przemówiła miłym, dziecięcym głosikiem wzbudzającym zaufanie. - Ze względu na nawiązanie łączności ze statkiem TERRAŃSKIEJ FEDERACJI KOSMICZNEJ więźniowie społecznie poprawni otrzymują szansę na opuszczenie pokładu więziennego. Obserwowałam Cię od dłuższego czasu. Twoje zachowanie cechuje się odmiennością od reszty więźniów. Nie zatraciłeś cech społecznie użytecznych i potrzebnych. Wrażliwości, społecznej troski, współczucia, chęci komunikacji.

Ben wiedział, że to przekaz STRAŻNIKA. Że za postacią ładnej, spokojnej, ludzkiej istoty kryje się kupa kabli i blach pracująca za pomocą wysoce zaawansowanej SI. Sztuczna Inteligencja zawsze przekazywała wszelkie informacje swym mechanicznym, bezosobowym głosem. Czemu teraz było inaczej? Informatyk nie miał zielonego pojęcia. Nie miał czasu na rozmyślanie, bo przekaz był kontynuowany:

- Jeżeli jesteś zainteresowany ocaleniem dotrzyj do części centralnej statku. Sekcje zwane przez zbuntowanych więźniów terytorium strażnika i poddaj się pierwszej Zdalnej Jednostce Strażniczej. Zapewnimy ci miejsce na Krążowniku Federacji wraz z innymi osobami, które nadają się do resocjalizacji. Następnie GEHENNA zostanie zniszczona przy pomocy torped termonuklearnych wraz z tymi, którzy na niej pozostaną. Nastąpi to za czterdzieści sześć standardowych jednostek czasowych. Zdajesz sobie sprawę, że stworzenia, które pojawiły się na okręcie stanowią zagrożenie dla całej Federacji i jako takie muszą zostać eksterminowane. To jedyne wyjście. - Dziewczynka mimo iż mówiła o czymś tak okrutnym pozostawała kojąco spokojna i niewinna. - Wiadomość jest przeznaczona tylko dla ciebie. Nie możesz nikomu o niej mówić. Nikogo zabrać ze sobą. Pamiętaj. Obserwuję Cię.

Po chwili ekran wrócił do normy. Ben był pewien, że to robota STRAŻNIKA. Nikt inny by mu czegoś takiego nie odwalił. Nikt z więźniów nie posiadałby tylu informacji na jego temat. Życiorys, akta - tego było zbyt wiele. Ben nagle zmienił hologramowy obraz na zwykły matrycowy wyświetlacz. Zmniejszył go do wielkości czterech cali i zakrył cały ekran własnym ciałem nachylając się nam nim. Teraz nawet STRAŻNIK nie dowie się co jest tam wyświetlane. Ciekły kryształ w ekranie LCD zapewniał jednakowo matowy odczyt przy skanowaniu wizualizatorem termicznym. Poza tym zza pleców Bena nawet ten sprzęt by nie widział nagrania. Uczony je odtworzył. Było - całe i wyraźne! Brown zaszyfrował cały plik i zabezpieczył go całą gamą haseł. Nie chciał aby ktokolwiek zabierał się za to nagranie. Nawet STRAŻNIK. Miał 46 jednostek czasu na działanie. Do tego nie mógł się ponoć z nikim tym podzielić. STRAŻNIK go obserwuje. Ale jak to sprawdzić? Dość łatwo - po ludzku... Bardzo naturalnie.

- Jak mnie słyszysz drogi strażniku posłuchaj mnie uważnie. Jak nie to chociaż stwórca zastanowi się poważnie przed wysłaniem mnie do piekła, gdzie jak wiem łącza internetowe są strasznie powolne. - Ben zaczął z swoim spokojnym tonem delikatnie się uśmiechając. - Twoja propozycja strażniku wydaje mi się nie na miejscu. Otóż tkwię tu od lat. Wielu, długich lat wypełnionych strachem i bólem. Nie jestem jedynym człowiekiem na tym statku. Jest nas wielu. Wielu ludzi, którzy nie dali się porwać tej erze gwałtów, zabójstw i kanibalizmu. Wiem, że moja wina nie została udowodniona. Jak wielu innych. Skala Ludovica się myliła. Nie można zbadać człowieka i stwierdzić, że ma skłonności do agresji czy szaleństwa. Nie można, bo człowiek to nie maszyna. A teraz ta nagła oferta uwolnienia. Dziękuję. Nie skorzystam... - powiedział człowiek sam do siebie będąc skupionym na wyłączaniu i odłączaniu od sieci swego komputera. - Dlaczego? Bo jestem człowiekiem. I zareaguję jak człowiek. Nie można wysłać ludzi na pokładzie statku w kosmos licząc na pozbycie się nawet najgorszych kryminalistów. Czy to nie ludzie doszli do tego, że każdy ma prawo się zmienić? Że każdy ma prawo do wyleczenia swojej psychiki i powrotu do społeczeństwa? Do resocjalizacji? - Ben na chwilę zamilkł. - Sztuczna inteligencja. Powiem Ci co wiem na jej temat. Jest nieomylna. Jest idealna. Ale jest też ograniczona. Jest ograniczona wiedzą i umiejętnościami swego pierwowzoru. Tak. Kogoś kto dla Ciebie strażniku był ojcem. Kogoś za kogo nieświadomym pośrednictwem podejmujesz takie a nie inne decyzje. Kogoś kto, mam nadzieję, wiedział na temat informatyki mniej ode mnie... A jak wiedział więcej mam nadzieję, że blefujesz. Że próbujesz mnie zwabić w pułapkę. Że wiesz, że mam zamiar dobrać Ci się do tych elektronicznych bebechów... - Double B schował komputer do swej torby i wsunął do niej delikatnie dłoń szukając jednego, sporego przełącznika. - A teraz żegnam się z tobą. Tracimy kontakt. Dlaczego? Bo zaraz już nie będziesz mnie obserwował. Już nie będziesz mnie słyszał. Jak? Maszyna się nie uczy. Nie zdobywa doświadczenia. A ja wręcz przeciwnie... - rzekł informatyk i włączył Generator Szumów.

Nieliczni specjaliści wiedzieli, że każda maszyna STRAŻNIKA straciła Generator i wszystko w odległości około dziesięciu metrów od niego ze wzroku. Prototyp szyfrował wszelkiego rodzaju przekaz fal radiowych, przewodowych i wszystkich innych. Szyfrował i nie tylko. Zakłócał przekaz urządzeń w tym zasięgu. Czyli nawet jak pieprzony toster oklejony taśmą zobaczy informatyka nikt się o tym nie dowie - a na 100% nie STRAŻNIK. Teraz powyższy był zielony. Nie wiedział gdzie znajdował się Ben Brown - więzień numer 7514361. Każda jego kamera, czujnik, radar, przekaźnik i automat nie będą świadome obecności uczonego nawet jak ten otrze się o nie własną dupą. A spory akumulator starczył na jakieś 4 dni działania bez przerwy. To znacznie więcej niż 46 jednostek czasu. Zdąży przed wymienionym atakiem rakietowym...

***

Pod celą Double B nagle zrobiło się nieco tłoczno. Stało przed nią czterech sporych mężczyzn uzbrojonych w samopały oraz broń białą. Jeden z nich zawołał informatyka i przedstawił cały oddział. Czterech pancernych i... programista. Pierwszy z Punisherów kazał nazywać się Danter. Był wysoki, miał jakieś dwa metry wzrostu i miecz u pasa. Na udzie tkwił w kaburze gnat. Drugi z ochroniarzy nosił ksywkę Cyklop. Był niższy, łysy, ale rzucał się w oczy niemniej. Miał przepaskę na jednym oku a na jego lewej grabie widniał tatuaż przedstawiający olbrzymiego węża. Również uzbrojony w broń palną i topór przypominający nieco wersję strażacką. Trzeci to Carter. Paser bronią białą oraz jeden z najlepszych ludzi Marcela Lupo. Ten był jak chodząca zbrojownia, ale za to z wyglądu zaskakiwał swą normalnością. Czwarty nazywał się Erni i był również uzbrojony po zęby. Wysoki i ciemnowłosy. Jego uśmiech był zimny jak spojrzenie rekina a jako jedyny z wymienionych miał broń dystansową - kuszę. Po przyjrzeniu się było widać, że Erni nie ma dłoni. Każdy z nich był inny. Im dłużej by patrzeć tym więcej widziało się nietuzinkowych szczegółów. Jednak coś ich łączyło - każdy był twardy, miał węźlaste mięśnie oraz broń bardzo wysokiej jakości. Double B poczuł się nieco bezpieczniej…
 
Lechu jest offline