04-09-2011, 10:41
|
#82 |
| [media]http://www.youtube.com/watch?v=-aOR358jAik[/media]
Spook lewitowała w gęstych różowych oparach. Czuła jak jej skrępowane ciało rozwleczone do pozycji ukrzyżowanego mesjasza dosłownie unosi się nad ziemią. To było zabawne uczucie. Jakby w jej wnętrzu zagnieździły się motyle i tak szybko poruszały skrzydłami, że unosiły ją całą jak silnik napędzający powietrzny sterowiec. Zaczęła się śmiać. Opętańczy niepohamowany chichot wydobywał się z jej gardła z dziecięcą wręcz szczerością. Szarpnęła ręce ale nie mogła ich ruszyć chociaż nie widziała krępujących ich więzów. Z nogami było podobne. Rozłożone w pozycji bliskiej szpagatu dzięki czemu poczuła się jak pacjentka w gabinecie ginekologicznym co przyprawiło ją o kolejną salwę śmiechu. Spojrzała na swoje nagie stopy i zaczęła przebierać palcami żeby się przekonać, że jeszcze w ogóle ma władzę nad własnym ciałem. Była unieruchomiona. Zawieszona pośród różowych obłoków o konsystencji waty cukrowej. Obróciła głowę i wysunęła język żeby spróbować landrynkowej mgiełki. Była lepka i słodka. Pyszna jak grzech. Nagle dym się rozstąpił się jak morze Czerwone przed samym Mojżeszem i nad Spook zaczęły pojawiać się kolejno trzy postacie. Trzy demoniczne gęby klaunów, którzy szczerzyli swoje ostre jak brzytwy zęby. Otoczyli ją szczelnie i wyciągnęli przed siebie ręce uzbrojone w eleganckie noże i widelce z chromowanej stali. - Witaj Hellen – szepnął pierwszy. Zabawny koleżka z wielkim gąbczastym nosem w kolorze krwi. - Po co wam sztućce? - jej głos, poprzetykany atakami śmiechu, zabrzmiał krucho jak połamane szkło. Ledwie rozumiała własne słowa. - Jeść... – szepnął drugi pochylając się nad jej bladym nagim brzuchem i liznął pępek jęzorem długim jak szlauch ogrodowy. Dostała od tego łaskotek i znów zaczęła chichotać. - Apetyczna... – szepnął trzeci pochylając się nad rudą. Z kącików jego ust skapywały dwa gluty śliny, które podskakiwały miarowo jakby miały domieszkę gumy. W tym czasie trzeci przeciął jej klatkę piersiową od mostka aż po wzgórek łonowy. Nie bolało. To co stało się później sprawiło jednak, że ruda otworzyła gębę z wrażenia. Z jej wnętrza zaczęła wylatywać chmara różnobarwnych motyli. Niekończący się egzotyczny korowód kolorów i kształtów. - Łaaaaaał – pisnęła urzeczona z rozdziawioną gębą. Klaun z gąbczastą kulką zamiast nosa zatopił w jej trzewiach błyszczący widelec. Nabił coś i zaczął to nawijać i ciągnąć w kierunku ust. Spook wytężyła wzrok i dostrzegła nabity na ostre widełki serdelek. Normalna parówka, taka jakie kupowała kiedyś w supermarkecie. Aż się oblizała. Cyrkowiec zatopił trójkątne zęby w różowym mięsie. Jego śladem poszli kolejni dwaj. Musiała teraz wyglądać jak jakaś bożonarodzeniowa dekoracja. Od widelców w stronę jej brzucha ciągnęły się zabawne mięsne girlandy, świeżutkie i pachnące jakby przywiezione prosto z masarni. - Pysznaaa... – jęknął pierwszy ekstatycznie. - Ślinaaaa cieknie... – zawtórował mi drugi. - Wyborna... – zgodził się trzeci. Banda wypacykowanych brzydali w zbyt mocnym makijażu odrzuciła w końcu narzędzia cywilizacji i zaczęła opychać się palcami. Pożerali kolejne serdelki mlaszcząc ozorami i do wtóru oblizywali trupie palce z ociekającego tłuszczu i kawałków mięsa. A Spook czuła, że nie może przestać się śmiać. To wszystko było nawet zabawne w swojej absurdalności. Najgorsze zaś było to, że ślina wypełniała jej usta na widok zwykłej pierdolonej parówki. - Dajcie trochę – zaczęła mamrotać. - Nie bądźcie kutasami, dajcie trochę... Dam stówkę za parówkę... hahaha, stówkę za parówkę... * * * Razor w pośpiechy starał się rozciąć więzy krępujące nogi i nadgarstki rudej. Ta patrzyła na niego jak wrona w malowane wrota i z uśmiechem od ucha do ucha powtarzała natrętnie: - Dam stówkę za parówkę. Stówkę za parówkę... Produkt biały lub różowy, z kury, świni albo krowy... |
| |