Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2011, 16:22   #68
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Edgar siedział z dala od ogniska i mimowolnie przysłuchiwał się wrzaskom i krzykom torturowanych piratów. Jego plan udał się w stu procentach. Nie wiedział czy zawdzięcza to swojemu szczęściu czy może łasce Bogini. W każdym bądź razie nie zapomniał jej za to podziękować, zaraz po tym jak ponownie znaleźli się na lądzie. Przemarznięty ubrał się ponownie w swoje ciepłe ubranie, przywdział buty, jakie ściągnął ze stóp martwego Łasicy i zaczął liczyć pieniądze, które przypadły mu w udziale.

Wyszło tego pięć koron. Może nie dużo, ale Edgar nigdy nie miał zbyt wiele pieniędzy. A i te, które właśnie zarobił, zaraz stracił.
- Do stu piorunów! – podczas podziału łupów doszło do awantury. Marynarzom nie spodobała się ilość posiadanego przez Edgara złota i łupów. – Nie możesz mieć tego wszystkiego. Co ty sobie myślisz, przybłędo, że będziesz miał więcej od nas?
- Ale przecież ja poprowadziłem atak na Meduzę. Ja wymyśliłem plan. To dzięki mnie... – bronił się Albiończyk. Wrogie spojrzenia marynarzy sprawiły jednak, że umilkł. Kłótnia nie miała sensu.
- Dobra, dobra – przyznał im rację. Na stos odłożył pistolety i zapach prochu i kul do nich. Przecież i tak nie potrafił się nimi posługiwać. Do tego pistolety były zawodne i hałaśliwe. W sumie dobrze zrobił, że się ich pozbył. Wrogość w oczach marynarzy trochę się zmniejszyła. Trochę... Miał przecież jeszcze buty, wytrych i kubrak, jaki zdobył na strażnikach drewnianej świątyni.
- Dalej mało? – zapytał retorycznie i widząc twierdzące gesty żeglarzy cisnął na stos monety. Pieniądze szczęścia nie dają, podobno. Wyraz zadowolenia na twarzach i pomruki zadowolenia świadczyły, że marynarze zaakceptowali ofertę. Edgar poklepał się po kieszeni. Na szczęście nikt nie zwrócił uwagi na wytrychy, jakie Edgar wyciągnął z kieszeni Łasicy. Zresztą to tylko kawałki drutu.

- A więc płyniemy na północ? Do... Norslandu? – zapytał w końcu kapitana Granda, gdy ten zakończył przesłuchanie. Nie miał na to ochoty. Jeszcze w domu słyszał opowieści o mieszkańcach tamtejszych ziem, którzy tylko po części byli ludźmi, a w ich żyłach płynęła krew trolli. Byli dzikimi wojownikami, łupieżcami i pili krew pokonanych wrogów. Ale po co Rudobrody tam się pchał? Nie mógł płynąć gdziekolwiek indziej? Chcąc nie chcąc, Edgar musiał się za nim udać. Tam była jego rodzina!
 
xeper jest offline