Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2011, 22:19   #9
Jendker
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
Fei zastanawiał skąd ci goście się wzięli. Naprawdę, nie spodziewała się po nich niczego dobrego. To znaczy po kimś kto atakuje ludzi w nocy raczej niczego takiego spodziewać się nie można. Ale oni pewnie nawet nie dostarczą mu rozrywki. W tej sytuacji, po prostu, aż żal było by nie skorzystać i trochę im wlać. Bo było ich tylko dwóch, prawdo podobnie tchórze, bo kto inny atakował by w dwóch niskiego gimnazjalistę, no, i praktyka zawsze się przyda. Plan obmyślił się błyskawicznie. Miał nad nimi zbyt dużą przewagę. Naprawdę. A najlepsze było że był taki niski. Znacznie zmniejszało to ich możliwości ataku. A jemu ułatwiało przewidzenie skąd nadejdzie atak. Ale po pierwsze, wyeliminować ich główną przewagę. Byli z dwóch stron.

- Dobra, to pogadamy. To będzie prosta rozmowa. Pytamy i odpowiadamy naprzemiennie. Może najpierw ja. - Odpowiadał uśmiechając się cały czas. W tym uśmiechu było coś niepokojącego. Patrzył w stronę blondyna.

- No więć, skąd znacie moje imię?-A potem rzucił się szybko w stronę faceta z rurą. Miał niską postawę, lekko pochylony do przodu. A więc przeciwnik miał jeszcze bardziej zmniejszone pole trafienia. Przeciwnik instynktownie przygotował się do obrony, próbując wyprowadzić wymach ręką z rurką.
- Orzeł łapie wróbla.
Prawa dłoń Feia już spychała rękę przeciwnika z toru, wierzchnią częścią nadgarstka pchając na przedramię. W tym czasie, jej właściciel już był z boku napastnika. Otwarta, luźna dłoń pchała w tył barku pozbawiając przeciwnika równowagi, gdy prawa odwróciła się i teraz ciągnęła rękę do tyłu. Gimnazjalista był już właściwie za przeciwnikiem, teraz wykorzystując jego masę do zakończenia obrotu. Stopa podbiła nogę, wyciągnięta pięta leciała teraz w kierunku tyłu kolana przeciwnika. Zwykłe kopnięcie następujące. Nie ma nikogo kto potrafił by po tym ustać.
Fei przyjrzał się przeciwnikom. Postanowił mocno kopnąć w dłoń trzymając a rurkę. Podbił stopę i spuścił ją razem z całym ciężarem pochylając się do przodu, by rozgnieść ją o ziemię.

Ubrany w moro mężczyzna upadł na ziemię niczym obalone drzewo, niemal nie zdążył zareagować. Zaś gdy stopa opadła na dłoń zaciśnięta na rurce, coś chrupnęło, zwiastując połamanie palców. - Kur**... - przekleństwo wykrzyczane przez mężczyznę, poniosło się po alejce, a on chwycił się za oblało dłoń, kuląc się na ziemi.
- Przesadziłeś kurduplu. -rzucił blondyn, unosząc dłonie w nieprofesjonalnej gardzie bokserskiej i ruszył na Feia.
Kurdupel zaś nie zamierzał czekać tak po prostu na atak, dalej realizując swój wredny plan. Go w moro najprawdopodobniej na jakiś czas nie będzie zagrożeniem. Najprawdopodobniej to było jednak za mało. Nigdy nie zakładało się dźwigni kiedy jakiś przeciwnik mógł zaskoczyć atakiem od tyłu. A przynajmniej jednego potrzebował przytomnego. Pech blondyna że wydawał się najbardziej wyszczekany. Pocierpi najbardziej. Lei podszedł szybko stabilnym krokiem do kulącego się na ziemi. Odchylił lekko tułów do tyłu, podciągnął kolano praktycznie na wysokość brody. Wybił się z drugiej nogi, podniesioną szybko opuszczając, celując podbiciem palców w wątrobę. Te półmuzgi nawet nie wiedziały jak skuteczne jest kopnięcie koguta w łamaniu żeber i głębokiej penetracji ciała. Jeżeli dobrze wycelował, to pan od rurki za chwilę zaśnie z bólu na parę godzin. Pechowiec leżał teraz dokładnie między Feiem, a blondynem, skutecznie utrudniając tamtemu atak.
-To nie była odpowiedź na moje pytanie. Nie to nie, i tak mi powiesz. To będzie postawa ziemi, Quilin. Przyjrzyj się dobrze.- Pół Japończyk uśmiechał się teraz naprawdę wrednie bezczelnie drwiąc z przeciwnika. Prawą rękę miał lekko zgiętą w łokciu, uniesioną do góry, wnętrzem dłoni zwróconą do twarzy. Lewa również była zgięta w łokciu, jednak skierowana do dołu, z wnętrzem dłoni zwróconym na zewnątrz, w lewą stronę. Nie ważne jak blondyn zaatakuje, Fei powinien bez problemu uniknąć jego ataku, lekko blokując ręką, jednocześnie obracając się przez przeciwne ramię, plecami pchając przeciwnika.

Facet który wcześniej trzymał metalowa rurkę, teraz jęknął boleśnie, a oczy zaszły mu mgła, widać cios był tak silny że stracił przytomność. Blondyn zas chciał trafić w “Małpę” lewym prostym, jednak chłopak bez trudu uniknął ataku. Odepchnął dłonią, rękę przeciwnika, tak że ten niemal stracił równowagę.
Fei nie czekał, okazja nadarzyła się zbyt wielka by ją przegapić. A każde niepotrzebne przedłużanie walki jest potencjalnie niebezpieczne. Poza tym, chciał trochę popytać, a nie miał całej nocy na zabawę z nimi. Podszedł do oponenta który teraz stał do niego lekko bokiem. Użył baibu, podstawowej techniki będącej zarówno kopnięciem jak i krokiem. Prawa noga zatoczyła nisko nad ziemią niewielki łuk, od nóg do zewnątrz w prawą stronę, stopa znajdowała się teraz między nogami przeciwnika, a biodro uderzyło w kolano, wytrącając z równowagi. Prawa ręka zatoczyła łuk od lewego barku, nad głową, aż do biodra by złapać rękę przeciwnika, blokując ją między ciałem a ramieniem, druga zaś uderzała otwartą dłonią w tył barku. Jeżeli ta prosta dźwignia się udała to wystarczyło teraz lekko pchnąć, by przeciwnik leżał na ziemi, z wygiętą do tyłu ręką. I wtedy można było go przesłuchiwać.

Tak jak i poprzedni manewr ten udał się bezbłędnie, a blondyn gruchnął o ziemię z wygięta do tyłu ręką. Wiercił się przez chwilę, jednak sprawiało mu to taki ból, iż szybko zaniechał prób wyrwania się.
-No więc, kto cie przysłał i po co?- Fei przeszedł prosto z mostu do sprawy. Gdyby blondyn miał problemy z sformułowaniem odpowiedzi nie zawierającej gróźb a interesujące go fakty zawsze można było nacisnąć trochę mocniej na nadgarstek.
-No, opowiadaj co wiesz, wydawałeś się całkiem wyszczekany jeszcze przed chwilą.-Fei uśmiechnął się wrednie, delikatnie przy tym tylko naciskając na nadgarstek.
Facet zaskomlał z bólu i z trudem sformułował odpowiedź.- Mieliśmy Cię sprawdzić, krążyły plotki że umiesz się bić... więc było trzeba to potwierdzić. -po tych słowach przymrużył oczy z bólu i znowu spróbował się wyrwać z chwytu - bezskutecznie.
Fei zacisnął dźwignię jeszcze mocniej, po chwili poluzował tylko na tyle by ból nie przeszkadzał w mówieniu.
-Kto cie wysłał, i po co mu wiedzieć że umiem się bić?
Chłopak się denerwował. Bo to było dziwne jak na członków jakiegoś gangu. Zalazł już kilku oprychom za skórę, ale żeby coś takiego...po co? Pytania mnożyły się. I blondyn mógł na nie odpowiedzieć. Mógł nie chcieć, ale tym gorzej dla niego. Fei po raz kolejny delikatnie nacisnął na nadgarstek.
- Nasz szef, a jemu kazał jego szef, ale nie wiemy kto to. -załkał blondyn po czym dodał.- Mówił że jeżeli naprawdę umiesz się bić, a my to potwierdzimy to jutro się wszystkiego dowiesz. Ja nic nie wiem, przysięgam!
Coś tu nie grało. Te leszcze były tu z woli kogoś dużo poważniejszego. Wiedzieli o nim dużo, zbyt dużo. Trzeba było zdobyć trochę czasu. Popatrzył na faceta w moro. Nie wstanie przez kilka najbliższych godzin. Do rano niczego nie zaraportuje. I to wydawało się być dobrym rozwiązaniem.
-Mówisz, że jak potwierdzisz. No cóż, ja zadbam żeby to było nie prędko.-

Fei owinął swoją nogą rękę blondyna, tak że teraz miał jedną rękę wolną. Złapał nią za szyję pechowca, przez chwile szukając palcami. Znalazł. Tętnica. Nacisnął na nią mocno, aż blondyn nie poszedł spać. Przeszukał obu, w poszukiwaniu telefonów i innych rzeczy które mogły by mu coś powiedzieć. Ale telefony były priorytetem. Bez nich i bez kasy, kiedy obudzą się rano, będą musieli sporo pokombinować zanim zdadzą jakiś raport. Zanim więc szef poczyni jakieś kroki, chłopak zdąży poczynić swoje. Schował obu do śmietnika.
Facet w moro, miał przy sobie telefon, zapewne “służbowy” bowiem lista kontaktów nie miała żadnych numerów, a połączenia przychodzące zarejestrowane były tylko na numery zastrzeżone. Co do pieniędzy, “Małpie” zwróciło się za obiad i dostał trochę bonusowego kieszonkowego. Kiedy chował nieprzytomnych do śmietników, na pobliskim dachu, ktoś uśmiechnął się szeroko, po czym odprowadził nie wiedzącego o tym chłopaka wzrokiem. Chłopak jednak po chwili wrócił grzebiąc w swoim plecaku, Podszedł do dwóch nieszczęśników i ozdobił ich markerem, domalowując wąsy, okulary i parę nieprzyzwoitych obrazków, po czym pobiegł do domu.
 
Jendker jest offline