Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2011, 23:22   #22
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Prawie się zrelaksował jadąc przez zaludnione ulice Nigh City i przyglądając się spadającym kroplom, ignorował reklamy próbujące się wcisnąć w każdą opcje optyki i dodatkowo przewijające się po szybie. Najciekawszą wiadomością było chyba to że ktoś oficjalnie dał radę publicznie wypowiedzieć się na temat korporacji i władzy miasta. Oczywiste było że wszyscy siedzieli w kieszeni i żyli komfortowo oderwani od rzeczywistości. Dla nich walki na ulicach, przestępczość i zorganizowana przestępczość na usługach możnych były tylko kolorytem miejskim i małym poświęceniem za komfort życia. Podróż była prawie spokojna, aż do metra, może to podziemie wyzwalało w ludziach to poczucie że muszą się zachowywać jak neandertalczycy. Możliwe też że szczury naturalnie szukały takich dziur jak ta, a element który zaczął się rozbijać po wagonie przypominał mu najbardziej wściekłe szczury.

- Dzieciaki, spieprzajcie zanim wam się stanie krzywda. - jego wzrok wcześniej przebiegł po staruszce, może nawet nie była taka stara, co zniszczona jak całe to miasto. Równie dobrze mogło to się trafić jemu, gdyby nie fakt że właściwie z ludźmi miał już niewiele wspólnego. Chyba robił się sentymentalny bo przez chwilę w pamięci mignęła mu Sara, której nie widział już od tylu lat, równie dobrze mogła to być ona, nie miał zamiaru grać rycerza w błyszczącej zbroi, ale miał za sobą ciężką noc, a w ciągu dwóch dni to już drugi Latynos proszący się o łomot. - Miałem ciężką noc, moja przyjaciółka zapadła na zdrowiu, jestem spokojnym człowiekiem i tak dalej, ale jeśli coś jej zrobicie, to sprawdzę czy wasze przećpane ciała będą cokolwiek warte na wymianie. - W trakcie całej gadki szykował już zarówno tazer jak i nano garotę w palcu, naprawdę nie był w dobrym nastroju.

Gnojki niemal narobiły w gacie po pogróżce Zappa. Wymieniali nerwowe spojrzenia, gdy nie wiadomo kiedy kolejka zatrzymała się - drzwiczki otworzyły się z delikatnym sykiem siłowników. Dziewczyny były praktycznie jedną nogą na zewnątrz, ale Ci stojący naprzeciw Sandersa mieli widoczny dylemat. Zerwali się do biegu. Po dwóch krokach, już niemal przy wyjściu, śniadoskóry młodziak obrócił się przez ramię. Nieco niżej technik zobaczył wycelowaną w swoim kierunku lufę i dwa rozbłyski. Pierwsza kula przeszył rękę niewinnego pasażera po czym trafia w szybę kolejki zostawiając na niej kilkucentymetrowego pajączka. Druga poleciała niżej, minęła Craig'a i wpiła się w ciało staruszki. Kremowy płaszcz kobiety wykwitł ciemną czerwienią na wysokości biodra. Tamci byli już na zewnątrz, a sygnał oznajmiał rozpoczęcie dalszego biegu poprzez zamknięcie drzwi.
- Macie coś co można podrzeć i przerobić na bandaże? Pieprzone dzieciaki. - Trochę gadki i już trzęsą w pory, to samo w sobie świadczyło o upadku dzisiejszego społeczeństwa. Z drugiej strony może ze społeczeństwem nie było tak fatalnie - w mig znalazł się ktoś gotowy odstąpić własną kartę TraumaTeam. Postrzelona podziękowała nim straciła przytomność. Medycy czekali na następnej stacji mijając Zappa w drzwiach do wagonu. Obserwując pasażerów kolejnych 'esek' nie widział nikogo z Piranii- ani w pierwszym, ani w drugim... To był jego ostatni przystanek kolejką, pozostało kilka przecznic pieszo. Dzieciaki przynajmniej wiedziały kiedy zwiać, miały instynkt samozachowawczy, lub jego resztki i o ile nie przećpają się w ciągu najbliższych miesięcy. Mają na coś w życiu szanse. Znaczy się, poza tym jednym który posłał w stronę Sandersa kulki. Jego obraz widniał żywo w pamięci technika, są rzeczy których się po prostu nie wybacza w Night City tak łatwo, a ten smarkacz popełnił jeden z największych błędów w swoim życiu. Spokojne kroki zbliżały go do stacji 9tej.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=YtdWHFwmd2o[/MEDIA]

Rozglądał się po szemranym towarze, najbardziej legalna była tu chyba chińszczyzna i pozostałe żarcie oferowane przechodniom. Patrząc dookoła można było zgłodnieć, przynajmniej w mniemaniu Zappa, przecież nie co dzień można było się spotkać z taką mieszanką techniki i czystego ludzkiego geniuszu. Chociaż patrząc na niektóre armaty, geniusz ten z ludzkim miał niewiele wspólnego. Wszystkie boostery i dopalacze tutaj, były albo świeżo wyrwane, albo za czasów jego kariery nie wyszłyby nawet poza laboratorium, chyba że na specjalne akcje, gdzie w zapasie czekałaby cała brygada medyczna, żeby poskładać nieszczęsnego delikwenta. Moduł Flasha Gordona zainstalowany na stałe robił z mózgu galaretę w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Próbował oderwać oczy od całej masy sprzętu, ale nawet świadomość śpiączki Jane nie pomagała mu się zbytnio skoncentrować, mimo to powoli schodził w dół w kierunku kliniki.
No cóż, w świetle ostatnich wydarzeń, przydałoby się coś lepszego, co mogłoby uratować dupę, to wiedział i była szansa że tu mógł to dostać. Granat z paralizatorem nerwów, dla niego nie stanowił problemu, ale polowa booster gangu udawałaby trzaśnięte karaluchy, wykrywacz namierzania radiowego i laserowego a na deser para magnetycznych wrotek, gdyby nie ta dziewczynka z dachu i jej mini kółeczka, miałby przynajmniej dek, rozejrzał się jeszcze nad trzecim okiem montowanym na kark. Podłączane pod złącze interfejsu, chociaż musiał się zastanowić, czy jego procesory wyrobią z obrazami z trzech rożnych źródeł. Na koniec poszukał nieco pentanolu sodu, pewnie ze królowa czy jak ja tam Jopki zwały nie będzie zbyt rozmowna, ale strzykaweczka i to małe cudeńko powinno rozwiązać jej język. W międzyczasie zdążył jeszcze poklepać po główce mechapsiaka, rozebrać go na częściach na oczach sprzedawcy i złożyć go z powrotem z dużo lepszym rezultatem. Nawet bot jakoś żwawiej zaczął machać ogonem. Zapp tutaj poszperał, tam pogmerał czy zagadał. Kilka twarzy było znajomych, kilka maszynek które w trakcie marszu rozłożył na części i złożył z powrotem spotkało się z pełnym uznania kiwaniem głowy Zappa, ale niektórych jak chociażby mostka przyspieszenia refleksu, wolał nawet nie dotykać. Jasne, można zachowywać się jak automat i mieć przyspieszenie jak bolid, ale to co zostawało w środku głowy jeśli nie zostało to porządnie skalibrowane, nawet Dickens uznałby za horror. Potężne cacko znoszące wszystkie ograniczenia fabryczne i sprawiające że wszystkie mechaniczne komponenty działają z pełną mocą i prędkością, niezależnie od siebie. Miłego rozpadania się na kawałki. Podziękował za ten bajer i uraczył się puszka syntetycznej kawy z puszki, niemalże wszystko wypluwając, lura która swego czasu dostawał w wojsku bywała paskudna, ale to już przechodziło wszelkie pojęcie. Kroki wiodły go dalej do gabinetu Pinga.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 05-09-2011 o 23:26.
Plomiennoluski jest offline