Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2011, 22:03   #287
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
I tak oto czarodziej z mniszką zmówili się na siedem partii. Było to ogromne ryzyko, ale też większa szansa na ugranie jakiegokolwiek życzenia.
Mniszka nie grała często w szachy i wydawało się jej, że będzie musiała sobie przypomnieć zasady gry. Cerre uważała paragraf z łóżkiem za hańbę i jakąś kpinę z jej godności. Mag doprawdy żadnej czelności nie miał, bo nawet podsłuchiwał jej telepatyczną rozmowę z Draco. Cierpiał jeszcze na jakąś megalomanię - mniszka z całą chęcią udusiłaby gościa w tym momencie na miejscu. Ale była za mała i do szyi mu nie sięgała.
Pierwszą partię przegrała, choć doprawdy tak niewiele brakowało, żeby to ona wygrała tą partię. I tu jej zdenerwowanie zaczęło rosnąć.
Ale drugą partię już wygrała, wykorzystując błąd maga, bo ten własnego króla niecelowo wprowadził w zasadzkę, a Cerre zmatowała go hetmanem w ciągu kilkunastu rund.
Trzecia jednak nie poszła tak gładko. Szewski, cholerny mat.
Czwarta też nie wypadła rewelacyjnie. Piąta o mały włos nie doprowadziła Cerre do szewskiej pasji i chyba tylko pewna jej samokontrola utrzymała ją na miejscu.
Szósta jednak okazała się świetna dla Cerre, choć do końca gra pozostała pewna napięcia i niepewności. W końcu jednak król maga został otoczony wieżą, laufrem i dwoma hetmanami Cerre!
Siódma niestety zakończyła się porażką dla rogatej. W tym momencie była wściekła na siebie i na resztę świata, ale zwłaszcza na siebie. A maga miała ochotę nie udusić, tylko zabić na miejscu. Bo wychodziło na to, że ma stać się dziwką za pięć sztuk złota i ma dogodzić magowi. Ale postanowiła wykorzystać lukę w umowie z magiem. Nienawiść i złość nie mogły odwieść co prawda mniszki od wycofania się z umowy, ale doprowadziły ją na inne tory wywiązania się z umowy.
Moment, mag wspomniał bowiem o tym, żeby pójść z nim do łóżka. O harcach w nim jednak nie wspomniał. W porządku - Cerre też się odegra na nim. Widok maga napawał ją wstrętem. Za dwa życzenia wysypiała mu na stół pięć złotych monet, zgodnie z obietnicą, jakby te miały ją sparzyć. Nie spoglądała na maga. Wolała z drugiej strony nie wiedzieć, co siedzi w jego głowie. Ale niestety, chyba się domyślała.

Teraz przyszła pora na tą przyjemniejszą, jak na obecną sytuację, ale o dziwo też trudniejszą część umowy - na wymyślenie życzeń. Cerre bowiem nigdy nie marzyła o czymkolwiek. Skutecznie oduczyła się tej jakże szkodliwej, nieużytecznej czynności wiele lat temu. Pomyślała sobie o zmianie wyglądu. Diablica nie do końca lubiła swój wygląd i mimo upływu lat ta tendencja się nie zmieniała, a jedynie pogłębiła, na tyle, że Cerre unikała luster i wszystkiego, co mogło pokazywać odbicie. Ale z drugiej strony stwierdziła, że wyglądać lepiej byłoby... znacznie lepiej niż wyglądać tak, jak wygląda. Przydałoby się przy okazji odzyskać swój dawny wzrost i pewną dozę wolności.

- Tak więc wygrałem pięć partii. - czarodziej wziął pieniądze. - Jednak skonsumowanie naszej umowy w twoim obecnym stanie byłoby kłopotliwe...
Nim się Cerre obejrzała, mag zaczął rzucać zaklęcia. Pierwsze, które w jego wykonaniu wyglądało na dziecinnie proste, przywróciło ją momentalnie do normalnych rozmiarów, zaś drugie... powiększyło jej piersi do rozmiarów, które prawie że uniemożliwiały mniszce spojrzenie na własne stopy.

Pierwsze życzenie... Pierwsze życzenie...
A może by się tak spytać maga o parę kwestii? Na przykład zniesienie mocy balora! Czy byłby w stanie zniszczyć ten tatuaż?
Zaker przyjrzał się najpierw plecom rogatej (innym częściom ciała przy okazji też) i stwierdził, że to ‘znamię’ to fascynująca rzecz. Cerre trochę to zdziwiło

- Czemu niby fascynujące? - pytała. - Co jest takiego fascynującego w kółku z czachą?
- Ignorantka. - mruknął czarodziej. - Już dawno przestałem patrzeć na świat zwykłym wzrokiem. Tam, gdzie ty widzisz tylko trochę atramentu rozlanego po twoich plecach, ja widzę magię. Potężną magię, nadmienię.
- Cóż, jestem prostym... nie powiem, że człowiekiem... - wzruszyła ramionami. - To faktycznie chyba długo musi zająć...
- Mógłbym oczywiście to zrobić też w kilka minut. - wzruszył ramionami. - Ale podejrzewam, że jednak chciałabyś przeżyć ten proces.
- Wytrzymam...
- To nie jest opcja. - warknął czarodziej. - W tym drugim przypadku twoje ciało zostanie całkowicie zdezintegrowane. Zmienione w kupkę prochu. Wątpię, czy wytrzymasz coś takiego.

No, to już zabrzmiało groźnie, a przede wszystkim niebezpiecznie.
Cerre chyba przekonały słowa maga.
- Dobrze... mogłaby, pozostać nawet tydzień, jeśli zaszłaby potrzeba...
Czarodziej pokiwał głową.
- A drugie życzenie? - spytał po chwili.
- Chciałabym być... - tu zastanowiła się przez moment. - ładniejsza i silniejsza...
Mag zmrużył oczy.
- A mnie się wydaje że to dwie różne rzeczy. Musisz wybrać jedną z nich. - burknął.

Musiała się teraz poważniej zastanowić. Czy na pewno wygląd byłby taki ważny? Co on by zmienił? Za kilkanaście lat raczej straciłby na znaczeniu. Miała nadzieję, że mag pozbędzie się skutków czarciej magii.
"I tak za jakiś czas się zestarzeję... i nie będę ładna, zresztą i tak nie jestem... Potęga... tak, potęga nigdy nie jest zła... Przecież sam Dant tak stwierdził. Ale Zaker chyba nie podaruje mi magicznych mocy...

Nadal nie mogła skontaktować się z pseudosmokiem. Mimo że w pomieszczeniu znajdował się czarodziej, Cerre jakoś czuła się osamotniona. Mag nadal wzbudzał w niej niechęć, pogardę i wściekłość, ale nie dawała tego po sobie poznać. Musiała się opanować, jeśli miałaby skorzystać na umowie.
- Poproszę o większą siłę.
Czarodziej westchnął głęboko i zamknął na chwilę oczy, po czym rzucił w krótkim czasie na mniszkę dwa zaklęcia - pierwsze z nich było prostą "siłą byka", zaś drugie ją utrwalało.
- Dziękuję... - odparła Cerre.

Wyglądało na to, że ta przyjemniejsza część umowy już za nimi. Teraz pozostawała ta druga część - ta z łóżkiem...
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline