Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2011, 15:16   #88
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Jedyna różnica między szaleńcem a mną polega na tym, że ja nim nie jestem.

Salvador Dali

+

Sen Jakuba był długi i mroczny. Kolejny dzień misterium Gehenny powitał go potwornym bólem głowy i syntetycznym dźwiękiem "dzwonów" - syreny alarmowej jednego z bloków Sekcji Odzyskanej, wzywającej na jutrznię.

Rytm modlitw i rytuałów. Godziny. Dni. Tygodnie. Miesiące liturgiczne. Jeden z wynalazków Armi Lwa, który w pewnym stopniu służył całej Gehennie. Ścisłe przestrzeganie surowego zakonnego rozkładu dnia dawało mnichom iluzję normalności na statku pozbawionym dnia, nocy i właściwie jakichkolwiek sensownych punktów zaczepienia w czasie i przestrzeni.

Na Jutrznię dotarł spóźniony. Najchętniej opuściłby ten punkt programu na dziś, gdyby nie prosty fakt, że dziś była jego kolej na jej prowadzenie.

+


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=vyHcIHssdHA[/MEDIA]

Znajomy, blaszany podest ambony przerobionej ze strażniczej wieżyczki. Znajoma panorama bloku więziennego przerobionego na kościół. Wysokie, kratowe sklepienia i galerie prowadzące do cel-kapliczek. Wszystko to po odpowiednim odmalowaniu faktycznie w jakiś poroniony sposób przypomina średniowieczną Katedrę.

Szkutnik stał przed zebranym tłumem i przewracał przed sobą stos kartek. Rysunków. Twarzy "wybrańca", spisanych cytatów ze ścian celi Wieszcza.

- Powiedzmy sobie prosto z mostu, bracia i siostry, jesteśmy w piekle. - rzucił w tłum gawędziarskim tonem z miejsca uciszając publiczność - Tak: Piekle. Nie bójmy się tego słowa. Możemy sobie mydlić oczy uczonymi dyrdymałami w rodzaju "anomalii przestrzennych" i "przestrzeni alternatywnej", ale nic z tego pseudonaukowego bełkotu nie powinno nam przesłonić oczywistych faktów. Jesteśmy w głębokiej, metafizycznej dupie. - zamilkł, pozwalając by złowieszcza cisza mówiła za niego - Zapewne wielu z was zastanawia się "dlaczego tu jestem?" Czy to co zrobiłem na pewno kwalifikuje mnie na zesłanie do piekła? Odpowiem wam, bracia i siostry, i starannie rozważcie moje słowa w swoich sercach.
A odpowiem wam krótko:

Kolejna pauza. Jego głos przez chwilę wybrzmiewał w potężnej hali.

- Chuj mnie obchodzi DLACZEGO tu jesteście. - powiódł wzrokiem po tłumie zwyrodnialców patrzących na niego nieco zdziwionymi gębami. W tłumie wyłonił spojrzenie Baki. - Jedyne co w tej chwili ma znaczenie, to co z tym teraz zrobimy. Otóż, bracia i siostry, jeśli trafiliśmy już na samo dno, pozostała nam jedna, jedyna droga. Powrót na górę! Słuchać no gnoje i słuchać uważnie, albowiem znam drogę wyjścia z tej dupy. Prostą jak cep. Wybraniec...

Jakub przełknął ślinę, zacisnął dłoń na rysunkach Gabora. Następnie zmiął je w dłoni i wcisnął do kieszeni.

- Wybraniec żyje w każdym z was. Każdy z was jest Wybrańcem, i wszyscy razem nim jesteśmy.
Zostało napisane: wielka władza niesie za sobą wielką odpowiedzialność. A ja wam powiadam - jest dokładnie odwrotnie! To wielka odpowiedzialność daje wielką władzę! Władzę która pozwoliła Jezusowi z Nazaretu zstąpić do piekieł i opuścić je w glorii chwały. Władzę, która pozwoli nam zwyciężyć zło i Gehennę zmienić w Katharsis. Niech każdy z was, skurwiele, poszuka Wybrańca w sobie, a zaprawdę powiadam wam - powrócimy na Terrę w glorii i chwale Zmartwychwstałych Synów Boga.

Pozwolił słowom dobrze wybrzmieć pod sklepieniem wymarłego bloku przerobionego na Katedrę. Po czym spokojnym ruchem podłączył WKP pod rzutnik.

- A teraz powierzmy Panu swoje lęki, by opuścić to miejsce z uniesioną głową z godnością Dzieci Bożych. Czytanie poprowadzi brat Lucjusz.

- I am the man who walks alone, And when I'm walking a dark road, At night or strolling through the park - zaczął drobny kleryk, dziesięciu mnichów w pierwszym rzędzie zgodnie ze zwyczajem podjęło zgodnym chórem:

- When the light begins to change
I sometimes feel a little strange
A little anxious when it's dark


Do głosu cenobitów dołączyło tysiąc gardeł wszystkich zebranych wiernych, przypadkowych przechodniów, wykolejeńców i degeneratów. Kiepska akustyka pomieszczenie zmieszała wszystko w chaotyczną kakofonię, z której jednak z każdym wersem wyłaniała się coraz bardziej spójna melodia i treść dwudziestowiecznego psalmu.

Fear of the dark, fear of the dark
I have constant fear that something's
always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's
always there


+

Poranna msza dobiegała końca, przechodząc w swoją bardziej przyziemną część, dla której zresztą przybywała tu większość więźniów: wymiana informacji. Ogłoszenia o zgonach, numery zaginionych i zmarłych, informacje o zmianach właścicieli rewirów, bezpieczeństwie w poszczególnych strefach, źródłach wody i żywności, wszystko to w jednym rzędzie ze świadectwami o opętaniach, nawiedzeniach i objawieniach.

Myśli Jakuba wróciły do wydarzeń dnia wczorajszego. Fałszywy prorok, szaleniec... wszystko jedno, intuicja podpowiadała Jakubowi, że w obłędzie Gabora była jakaś metoda. Metoda, której najprawdopodobniej nie rozumiał sam Wieszcz. Cytaty były niepokojące, ale zdawały się nieźle oddawać osobowość człowieka, który kazania wygłasza przybity do krzyża i którego szaleństwo było zdolne przyzwać demona. Kamieniowanie, dzieci zeżarte przez niedźwiedzie... Wielki Architekcie Wszechświata, toż to teologiczna epoka kamienia łupanego. Wymalowane obok krzyże wydawały się w tym kontekście bezsensownie przecinającymi się kreskami. Czy Gabor w swoich medytacjach w ogóle zahaczył o nowy testament?

A jednak twarz Wybrańca... "Wykupiciela"... taka znajoma, taka wyraźna było w niej coś nie dającego spokoju, coś związanego z Większym Obrazkiem. Fałszywy trop, czy sposób odkupienia Gehenny - była jedna droga by to sprawdzić. I prowadziła przez umysł szaleńca.

Jakub powoli zaczął układać plan na najbliższy dzień. Przede wszystkim zebrać informacje. Czy Wieszcz doszedł do swoich wizji na drodze kontemplacji, czy może natchnęło go jakieś szczególne zdarzenie. Zdarzenie, osoba, miejsce... gdzie się kręcił, z kim, od jak dawna. Za co właściwie siedział, czy doświadczenia mistyczne zdarzały mu się wcześniej.
Należało porozmawiać z pozostałymi przy życiu wyznawcami, współwięźniami, poznać miejsca w których bywał, podpytać Hierarchię Armii Lwa, czy przypadkiem nie próbował się z nimi kontaktować.

Wywiad zacznie od Baki. Grzesznika, którego spotkał w celi Gabora. Syna marnotrawnego który przyszedł dziś do Katedry, dokładnie tak jak obiecał. Jeżeli cała historia proroka Gabora prowadziła tylko do tego jednego spotkania... być może właśnie tak miało być.
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 09-09-2011 o 15:38.
Gryf jest offline