Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2011, 19:35   #89
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Filozof zamarł na moment. Biernie obserwował setki robaków wyłażących z każdego możliwego otworu na ciele murzyna. Było to nie tylko ohydne, to było niewyobrażalnie nieczyste, plugawe, złe. Nie mógł się ruszyć. Nie mógł też wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Coś wielkości piłki tenisowej ugrzęzło mu w gardle. Pierwszy raz odkąd postawił stopę na Gehennie zaczął martwić się o swoją duszę.

Czy to było kolejne przywidzenie? Czy już kompletnie zwariował? Modlił się, żeby tak właśnie było. Wolał być świrem niż świadkiem czegoś tak okropnego. Już raz przeżył coś podobnego. W dni kiedy oskarżono go o molestowanie nieletniej. Cała jego dotychczasowa rzeczywistość, cały sposób myślenia posypały się jak domek z kart. Teraz czuł się podobnie.

Jakaś wewnętrzna siła kopnęła go w dupę. Nie był w stanie powiedzieć czy była to odwaga czy instynkt przetrwania. Cofnął się do drzwi celi i zaczął krzyczeć na całe gardło:

- Pomocy! Pomocy!

Pojawiła się czarnoskóra kobieta trzymająca w dłoni klucz hydrauliczny. Popatrzyła się najpierw na Polityka, następnie na mechanika, po czym znowu przeniosła wzrok na Filozofa. Rozpoznał spojrzenie, było identyczne jak wcześniej u strażników. Odbijało mu.

„Dzięki Bogu”

- Pojebało cię białasie?! – kobieta wrzeszczała. – O mały włos ci nie przypieprzyłam z rozpędu.

Nie zwracał na nią uwagi. Była nikim. Potrząsnął głową i popatrzył ponownie na swojego człowieka. Robaki zniknęły. Był cały i zdrowy z tym, że teraz gapił się na niego z rozdziawioną mordą. Nie mógł okazać słabości. Jeśli T-Chip to rozpowie będzie po nim. Rozniesie się plotka, że Filozof traci rozum, a wtedy będzie skończony.

- Wybacz stary. Nie spałem od dwóch dni i chyba przez moment zasnąłem na stojąco. – potarł czoło. – Załatwię fajki, nie martw się o to. Muszę tylko pogadać o kosztach z szefem.

Nie miał już ochoty się targować. Teraz nie miało to najmniejszego sensu. Zrobił dwa kroki w kierunku murzyna. Ten cofnął się automatycznie. Filozof „użył” swojego zimnego spojrzenia, zarezerwowanego dla gnoi, którzy czasami ośmielali się z nim zadrzeć. Niektórzy mówili, że jeden koleś dosłownie zesrał się ze strachu kiedy nieświadomy z kim ma do czynienia rzucił mu wyzwanie. To były oczywiście plotki rozpowiadane przez ludzi Gregora. W rzeczywistości koleś zwyczajnie zlał się w gacie.

- Ma to pozostać między nami jasne.
– to nie było pytanie, to było polecenie.

Mężczyzna wyszedł na korytarz. Miał teraz jeden cel. Przespać się. Tak, może właśnie zmęczenie powodowało te halucynacje. Próbował się oszukiwać, choć jego podświadomość wysyłała mu jasny przekaz: „Jesteś na celowniku bestii.”

- Jebać to…
 
mataichi jest offline