Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2011, 21:36   #143
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Finluin po raz pierwszy widział swego króla w gniewie i nie był to przyjemny widok.

- Panie księga została skradziona! - powiedział ze zgrozą Tequillian.

- Wiem. - odrzekł Eldarion. - Endymion już mi o tym doniósł.

- Jeden z moich asystentów został ograbiony z kluczy. Albo zgubił. Ale wątpię w przypadek, bo przecież dobrze wiemy komu tak bardzo zależało na tej księdze... - Tequillian zawiesił głos. - Zginęły również inne księgi o choćby tytularnych powiązaniach z tematyką magii.

- Andaras. - rzucił krótko król. - Mało tego. Wygląda na to, że uprowadził krasnoluda. Kh’aadza Żelaznorękiego. Razem z Haradrimami. Szykuje się wojna z Haradem. - powiedział posępnie. - A jednak nie dało się jej odciągnąć w czasie...

- W takim tempie członkowie wyprawy wykruszą się zanim ona ruszy z miejsca. - wtrącił prorok. - Panie trzeba wypływać jak najszybciej!

- Endymionie musisz poczynić kroki związane z wyborem składu oraz wszystkiego co jest potrzebne. Myślę, że Dorin lub Formir powinien płynąć z wami. - powiedział król a potem zwrócił się do elfa. - Jesteś gotowy do wyprawy Finluinie? Wyruszycie jeszcze dzisiaj.

-Tak panie jestem gotów - elf potwierdził swój udział w wyprawie.

- A Żelaznoręki? - zdziwił się strażnik na słowa króla - chcecie go zostawić samego sobie w nie wiadomo czyich rękach i gdzie!

- Wiadomo w czyich. - odrzekł smutno król. - Jeśli jest w mieście to wcześniej czy później zostanie znaleziony. Żywy lub martwy. - dodał cicho.
Do Wieżowej Sali wszedł Strażnik Królewski.

- Ambasador Muthann opuścił miasto o świcie zanim rozkaz o zatrzymaniu wszelakich Haradrimów doszedł do bramy. - powiedział wstając z kolana. - A szubienica jest już gotowa panie. Egzekucja złodziei będzie w południe.

Eldarion kiwnął głową.

- Nowe wieści w sprawie krasnoluda Formirze? - zapytał król.

- Znaleźliśmy ciało. Tyle co z niego zostało. - dodał spuszczając wzrok. - I mamy donos jakiegoś łapserdaka z Osgiliath, który twierdzi, że widział krasnoluda odjeżdżającego w stronę Czarnej Bramy Mordoru. Właśnie go przesłuchujemy.

Formir widząc Endymiona kiwnął głową w jego stronę nieznacznie uśmiechając się.
Na co Endymion również skinieniem odwzajemnił gest powitania.

- Zajmijcie się wyprawą. - Eldarion powiedział do elfa i Endymiona. - Chcę abyście wyruszyli najpóźniej w nocy. - i wyszedł z sali.

-Czemu porwano krasnoluda? Komu mogło na tym zależeć? -Finluin zapytał zafrasowanego strażnika.

- To już drugi uprowadzony krasnolud. To prawda, że Kh`aadz został wydany przez Andarasa ale raczej nie jest w rekach Haradrimów. Gdy w podziemiach rozmawiałem z Andarasem to jego ludzie prowadzili gdzieś krasnoluda ale nie udało mi się ich odnaleźć ani ustalić gdzie zmierzają, nawet Andaras tego nie wiedział, bo chyba nie wydałby swojego najlepszego przyjaciela, który mu uratował skurę w Tharbadzie. Gdy go widziałem ostatni raz był poważnie ranny.

- Finluinie mam do ciebie ogromną prośbę - strażnik ponownie zwrócił się do elfa - a w zasadzie dwie. Wiem że masz niemałą wiedzę o palantirach. Chciałbym abyś się ze mną nią podzielił. To pierwsza sprawa a druga to taka, że mam do załatwienia kilka bardzo ważnych spraw przed naszym wyruszeniem i potrzebuję na to trochę czasu. Czy dasz radę sam przygotować okręt do wyprawy?
Ja do tego czasu muszę rozstrzygnąć poważny dylemat od którego powinny zależeć nasze dalsze działania.

-Szczerze powiedziawszy to nie za bardzo się na tym znam. Pływałem już co prawda na okrętach, ale tylko jako pasażer i doświadczenie moje w przygotowaniach wyprawy morskiej jest niewielkie. Oczywiście pomogę jak będę mógł, tylko nie bardzo wiem jak.

- Potrzebny będzie szybki okręt z załogą, myślę, że z flotylli królewskiej jakąś jednostkę wraz z załogą się wybierze, sztandary królewskie zdjąć, powieść trzeba będzie jakieś inne na przykład gildii kupieckiej. Dzięki temu nie będziemy się tak rzucać w oczy, i pozostaje tylko kwestia zaprowiantowania i załogi. Poza mną, tobą Finluinie popłyną jeszcze Dearbhail, Kh`aadz też miał płynąć ale raczej tak się nie stanie no i Dorin bo ty Formirze powinieneś nadal działać tutaj w mieście. Oczywiście cel podróży należy utrzymywać w tajemnicy możliwie jak najdłużej, a jeśli trzeba jeszcze kogoś wtajemniczać to przekazywać możliwie jak najmniej informacji. Skoro nie chcesz się tym zająć zrobię to ja.

- Dobrze, choć jeśli w czymkolwiek mógłbym pomóc to jestem do twej dyspozycji. Endymionie pytałeś jeszcze o palantiry, co konkretnie chciałbyś wiedzieć?

- Najbardziej interesuje mnie palantir znajdujący się w ruinach dawnej wieży Saurona. Czy to prawda, że znajdował się tam najpotężniejszy z kamieni?

- Nie Endymionie, ten kryształ był jednym z najsłabszych. Najpotężniejszym palantirem był kamień z Osgiliath, który kontrolował wszystkie inne, mocą dorównywał mu tylko kryształ z Amon Sul, jeden z zaginionych w zatoce Forochel.

Endymion skinął głową, ale nic nie odpowiedział. Finluin nie bardzo wiedział jak zinterpretować to co się do tej pory wydarzyło. Krasnolud, czarnowłosy pół-elf, to były osoby, które nie dotyczyły go bezpośrednio, ale czuł że są ważne w tej rozgrywce z siłami ciemności. Finluin stwierdził w duchu, że skupi się na wykonaniu powierzonego mu zadania i nie będzie się zastanawiał nad tym rzeczami o których wiedział nie wiele. W czasie tych rozważań Gondorczycy zajęli się własnymi problemami.

- Przykro mi z powodu krasnoluda. - powiedział Formir do przyjaciela. - Chcesz przesłuchać tego świadka?

- Tak jak najszybciej - odparł strażnik - powiedz mi proszę wszystko co o nim wiesz, czy coś znaleziono w podziemiach?

- W tunelach nic co mogłoby naprowadzić na ślad krasnoluda. Ale rzeźnik przyniósł nam kości, które są ponoć krasnoludzkie. Były w brzuchu świń okolicznego farmera. Widać ktoś musiał jego knury i lochy nakarmić, żeby pozbyć się ciała... Albo to umyślna zniewaga... - stwierdził. - Ten cynk o krasnoludzie odjeżdżającym w stronę Mordoru przyszedł przed chwilą. Nie wiem jeszcze kim jest ten człowiek. Ale wygląda na żebraka. - dodał kierując się z Endymionem do wyjścia.

- Trzeba ich zatrzymać za wszelką cenę. Jeśli to Kh`aadz to będzie miał rany po bełtach. Czy wydałeś już polecenie ich zatrzymania?

- Oczywiście. Wysłałem na szlak pościg, ale tamci mają sporą przewagę czasu... - odpowiedział.

Elf pogrążony we własnych rozważaniach ledwie słyszał słowa strażników, z otępienia wyrwał go głos proroka.

- Finluinie bądź tak dobry i chodź ze mną. - westchnął Tequillian. - Jest coś o czym Eldarion musi usłyszeć a czego nie zdążyłem mu powiedzieć.
- Dobrze, już cię prowadzę mistrzu.

Elf poprowadził proroka prosto do komnat króla. Eldarion czekał już tam na nich jakby wiedział, że nie wszystko jeszcze zostało ustalone.

- Eldarionie nie mam najmniejszych wątpliwosci, że Czarna Księga był własnością Głosu Saurona. Czarna magia głównie. Nekromancja. Zdołałem ustalić, że amulet był wyrobem Saurona. Był źródłem długowieczności tego człowieka. Czy dzięki niemu wróg miał wgląd w serce i oczy Andarasa cały czas? Nadal nie wiem. - rzekł starzec.

- Andaras jest bardziej niebezpieczny niż myślałem. - powiedział Eladrion. - Nie dosyć, że wykradł wiedzę to jeszcze tę księgę.... Podobno jeden ze złodziei z Darth Dinen zarzeka się, że zlecenie wyszło od mężczyzny z Umbaru, którego widział w towarzystwie Haradrimów wcześniej... Jeśli to prawda a nie wybieg tonącego co chwytającego się choćby ostrza... To jeśli mu wierzyć... To była ta dywersja włamania do biblioteki...

- Dla tego pół-elfa może już być za późno. Jest zaślepiony pragnieniem wiedzy, mocy. Nie potrzebnie panie czytał tę księgę na statku. - zauważył starzec.

- Problem jest jeszcze z Endymionem. - rzekł król. - Andaras zmącił mu w głowie. Podejrzewa, że ty Tequillianie jesteś manipulowany przez Głos Saurona przez Palantir , który rzekomo tamten miał znaleźć w ruinach Barad-dur. - powiedział posępnie kręcąc głową z politowaniem.

- Bzdura panie. Przecież obecność Głosu zaglądającego w Palantir wyczułbym tak samo jak zresztą każdy elf w Minas Tirith i to na dużą odległość... - odrzekł prorok zdumiony i dotknięty oskarżeniem.

- Dlatego Finluinie będziesz musiał mieć oko na tego Strażnika. To dobry chłopak. Ale bardzo jak się okazuje naiwny. Zaprzyjaźnił się z Andarasem bardziej niż myślałem...
- król zwrócił się do elfa. - Twoja roztropność na tej wyprawie będzie nieoceniona.

- Zrobię wszystko co w mojej mocy by nasz cel został osiągnięty. Mam jeszcze jedno pytanie - tu elf zwrócił się do osoby proroka - Czy możesz mi mistrzu dokładnie opisać wizję dotyczącą palantiru, może być przydatny każdy najdrobniejszy szczegół.

- Hmm. Zastanówmy się... - starzec skupił się. Mrużąc oczy na zastygłej, pomarszczonej twarzy przyzywał obrazy z pamięci. - Nieoczekiwanie zobaczyłem w krysztale Palantri płatki śniegu wirujące w podmuchach wiatru. Obraz trząsł się niewyraźny. Z początku śnieżyca bieli zalewała widoczność, lecz kiedy mleczna kurtyna rozstępowała się w podrygach zmieniającego się wichru, duszy mej ukazywała się linia brzegu o sinej wodzie. Brudnej wodzie. Chlupotała o lód, przykryty grubą warstwą białej pierzyny upstrzonej czernią. Ostatnim widokiem były górskie stoki spowite dziwną smugą ciemnej mgły. Jakby śnieg sypiący z czarnego nieba był biały i czarny zarazem. Ściana morskiego urwiska była... Szaro-biała. Coraz bardziej czarna z upływem czasu. Potem przekaz obrazu urwał się nieoczekiwanie. Nasz Palantir nie sięgał nigdy tak daleko na północ. Bo to chyba tylko północ być może, jako że nabrzeżne wzburzone bałwany fal widziałem. Wiedząc jaki los spotkał okręt wiozący zaginione kryształy uznałem, że region Zatoki Forochel będzie pierwszym miejscem szukania artefaktów.

- Dziękuję Mistrzu, nie wiele tego, ale może na miejscu da nam to jakiś punkt zaczepienia.

Audiencja u króla się skończyła i Finluin udał się do swoich komnat, po drodze wysuwając wnioski. Wszystkie niebezpieczne wydarzenia, które tutaj miały miejsce niewątpliwie były powiązane osobą Andarasa i nawet kradzież konaru białego drzewa nabierała teraz głębszego sensu. Zaznajomiona z tajnikami magii osoba mogłaby wykorzystać drewno do stworzenia potężnego przedmiotu magicznego. Pół-elf miał do tego środki i wiedzę, a znając rodzaj jego zainteresowań, aż nazbyt łatwo można sobie wyobrazić jaki charakter miałby przedmiot gdyby jego plan się powiódł. Pośpiech z jakim Eldarion wyznaczył czas rozpoczęcia wyprawy, oznaczał tylko jedno, że wiedza o niej prawdopodobnie jest już w posiadaniu wroga. Być może to były tylko przypuszczenia, ale Finluin wiedział, że król nie może sobie pozwolić teraz na żaden błąd. Nie pozostało więc nic innego jak przygotować się do wyprawy, która po rewelacjach dzisiejszego dnia zapewne nie będzie spacerkiem po plaży.
 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 09-09-2011 o 21:38.
Komtur jest offline