Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2011, 15:45   #65
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post wspólny

Powozy i całe towarzystwo w nich ruszyło na wielki bal lady di Grizz. Przez początek drogi Igan był bardziej zajęty samym wyjazdem i tym wszystkim co się z tym wiązało niż rozmową jaką usiłowano nawiązać w pojeździe. Okazało się bowiem, ze wcale tak dużo do omówienia nie było... Dla niego to była całkowicie nieprzygotowana akcja i to go denerwowało... Później sporo czasu poświęcono sprawom etykiety i zachowania, choć i tak wychodziło, że próby ucywilizowania Igana spełzną na niczym, a przynajmniej - dadzą efekt mierny. W końcu rozmowa urwała się na moment. Rozmowa, której w zasadzie nie było. Drowka wygłaszała długi monolog na temat tego jak i co. Czyli w ogólnym skrócie, że należy traktować ją jak inne dziewczęta. Zapewniła przy tym, że w razie czego da sobie radę. Dla samej Yllaatris jasnym było, że ta niezależna kobieta traktuje te sprawy niczym kąpiel. Wzamiankę, że ludzcy mężczyźni to jacyś tacy słabeusze i że w zasadzie to mierzwią ją, skwitowała tylko grymasem mającym zapewne być uśmiechem. Wszak łączenie przyjemnego pożytecznym to chleb powszedni kapłanki.
Na pytania Igana o Savoir-vivre odpowiadała krótko i treściwie. Dla niej to przecież była oczywista oczywistość.

- Jaki jest plan? - zapytał z nienacka Igan rzucając słowa w zasadzie w powietrze, nie personalnie do kogoś - Przybywamy na bal i cco?
- To chyba wy wiecie najlepiej - odparła ciemnoskóra dziewczyna. - Bawimy się, słuzymy gościom, jednocześnie zaś postaramy się dobrac do prywatnych komnat lady diGrizz. Jesli bowiem ma cos na sumieniu, pewnie ukryte jest właśnei tam.
- Słyszałeś. Przybywamy. Włamujemy się. - Sakrkazm był aż nadto oczywisty. - Sama ułożyłaś ten plan czy ktoś ci pomógł?? - Kapłanka nawet nie oderwała oczu od krajobrazu jaki mijali.
- Nie, nikt mi nie pomógł, nie wiem także, czy trzeba się będzie gdziekolwiek włamywać. Podczas bali robi się takie zamieszanie, tyle osób się kręci, ze często łatwo się wśliznąć tam, gdzie normalnie byłoby to niemożliwe. Jeśli zaś ktoś odkryje taką osobę, może się łatwo wykręcić. Warto także obserwować gosci - odparła udając, że nie rozumie ironii.
- Dla mnie bomba. Mmamy jakiś rozkład pokkoi di Grizz, czy coś? Jakieś ttypy gdzie czegoś szszukać, czy po prostu przekoppiemy całe domostwo ddo góry noggami? Tak, zawsze mmożna udać pparkę, która wyszła na mmałe conieco, tyle, że nnnie we wszystkich pokojach...
- Marzenie ściętej głowy.
- Coraz llepiej.
Yllaatris już miała rzucić kolejną złośliwość, ale w porę ugryzła się w język i to dosłownie. Głośne “ałaaa” było jak na razie jedyną jej odpowiedzią.
- Nudzicie - oznajmiła drowka - czymże byłyby takie akcje bez odrobiny ekscytacji. Jesteś ponoć naprawdę niezły w spacerowaniu po miejscach, które właściciele chcieli trzymać całkowicie zabezpieczone. Potraktuj więc to, jako standardową robotę. Zaś ty, kapłanko, jak masz jakiś problem, po prostu baw się oraz obijaj, zaś potem wyjaśnij Jaheirze, że po prostu jesteś słaba.
- Ja mam ludzi od bycia mocnym!!
- Słusznie mówisz. Wreszcie - oznajmiła elfka. - Skoro jednak masz ludzi, to dowódź oraz nie narzekaj.
- Eksytacji - tak. Ggłupoty - nie. Przy sttandardowej robocie mam dokkładne plany mmiejsca, po którym przyjdzie mmi spacerować, znam ddokładne zwyczaje ddomowników i dokkładnie wiem czego szukkam. A najważniejsze - nikt nnie wie, że po tym mmiejscu spaceruję. Tutaj nic nnie wiem, ppoza zapewnieniami jakiejś ppanienki, która tak w zasadzie tto jedzie po co? - utkwił swoje stalowe oczy w drowce i dokończył: Dzięki ttemu, że planuję jeszcze żyjję i jestem dobry w ttym co robię. Jak wwwidzę ci co zarzucają innym ssłabość nie potrafią nawet uzzyskać planów z-zamku swojego największego wwroga. Hamuj więc sswój język, żebbyś sama nie mmusiała wyjaśniać zznacznie wwyżej jak to Wielcy Harffiarze nie potrafią ssobie porradzić z poddstawowymi sprawami. Zzamek di Grizz ppowstał wwczoraj? A może pprzebuddowano ggo wwczoraj? Nnikt nie był w nnim na bbalu, ggddzie ppoddobno powwstaje ttakie zzammiesszanie, że łatwo się ggdzieś wwslizgnąć? Nie bądź śmmieszna - dalliście ciała nna cccałej linii nie mmając pplanów pposiaddłoścci di Grizz, a przynajmniej części naziemnej. - dokończył szybko na jednym tchu. Kiedy się denerwował jego wada stawała się bardziej widoczna, a teraz po prostu był praktycznie wściekły. “Jakoś to będzie” było świetnym i zawsze możliwym do wykonania planem. Tyle, że często ten plan kończył się w fosie z sztyletem w plecach, albo, w lepszym wypadku, w lochach.
- Nie wiem, o kim mówisz? - uśmiechnęła się złośliwie elfka. - Raczej miej pretensje do swojej towarzyszki. Jesteś wszak Harfiarzem. Przybyłam tutaj dopiero co poszukując waszego druha Mizzryma, który okazał się już nie być waszym druhem. Skoro lubisz planowanie, doskonale. Planuj więc oraz dumaj, dlaczego wiedząc sam o balu, nie zadbałeś o znalezienie jakiegoś służącego, spicie go, przepytanie, czy co tam cokolwiek. Miałeś sporo czasu. Położenie wszystkiego na talerzu jest niewątpliwie miłe, ale nei zawsze wykonalne.
- Do mnie?? - Yllaatris wskazała na siebie swoim własnym palcem i zrobiła duże oczy ze zdziwienia.
- Chyba miał pretensje do Harfiarzy? Brak planów etc. - wyjaśniła niewinnie. - Czy ktoś tutaj należy jeszcze do Harfiarzy?
- Też sobie zadaję to pytanie. - Popatrzyła po kolei na każdego ze swoich towarzyszy. - Ktoś jeszcze po za mną do nich należy?? Bo jak na razie wychodzi mi, że Jaheira podsyła mi przypadkowe przyb... - Kapłanka wzięła głęboki oddech. - Przypadkowe osoby, zupełnie nie związane z organizacją.
- Przesadzasz Yllatris - odezwał się spokojnie Dotes. - Zarówno twój partner na bal, jak reszta współpracowaliśmy z Harfiarzami. Nie ma więc mowy, że zostały dopuszczone przypadkowe osoby do sprawy. Natomiast to, że akurat właśnie takie osoby znalazły się tutaj, kiedy zaistniała taka potrzeba, to inna sprawa. Wiesz doskonale, więc nie ma co dogryzać innym, bowiem nie są nic winni. Pomocy nie tylko nie odmawiamy, wręcz przeciwnie, ale to ty jesteś dowódcą.
- Tylko, że większość tych nieprzypadkowych współpracowników zniknęła gdzieś. Lub też została oskarżona o kradzież przez innych swojej maści. I wcale mi nie chodzi o to że jesteś drowem. - Yllaatris spojrzała zpode łaba na drugą kobietę. Tu nastała chwila ciszy. A jeżeli ktokolwiek miałby ochotę przerwać ją swoim paplaniem, to kapłanka z miejsca go uciszała. A gdy już uznała, że wystarczy jej wsłuchiwania się w odgłosy przyrody odezwała się. Mówiła spokojnie, czsami wręcz flegamtycznie.

- Dobrze. Skoro jestem tu dowódcą, to teraz każdy członek tej Drużyny Marzeń opowie nam coś o swoich zdolnościach. Żebym mogła coś zaplanować. - Ostatnien słowa wypowiedział głośniej i mocniej je akcentując.
- Moje znasz - uśmiechnął się Morley. - Nie pozwolę, żeby coś ci się stało na balu, czy gdziekolwiek.
- Kusza, sztylet oraz trochę drowiej magii - stwierdziła elfka. - Potrafię także wspomóc twojego partnera przy dostaniu się tam, gdzie trudno się dostać.
- Igan?? Skarbie?? - Yllaatris powoli przerzuciła swój wzrok na chłopaka i wpatrując się w niego maślanymi oczętami czekała aż ten coś powie. Minę miała przy tym jakby przyglądała się samemu Lathanderowi.
- Zzastanówmy się - w granicach pprawa dobrze wwyglądam. A przeppraszam, mogę jeszcze naryssować plany. - wyszczerzył zęby - A ppoza prawem... Mam się rozzwodzić nad ppożyczaniem czy uciszanniem?
- Hm, sądzę, że jeżeli coś sobie pożyczysz, zaś lady diGrizz jest, kim jest, nie bedziemy sie tym przejmować - stwierdził Morley. - Natomiast uciszanie może być od czasu do czasu niezbędne.
- Przypuszczam raczej - wtrąciła drowka - że pozwolenie na pożyczanie zdopinguje do ewentualnego uciszania. Aczkolwiek nie wiadomo, czy to będzie konieczne.
- O mamuniu!! - Yllaatris przewróciła teatralnie oczami. - Skoro już wszystko jasne, to ty - Wskazała na drowke. - Możesz zając się wyciąganiem informacji od służby. Bardziej niż na pieniądze i wino poleca na kobiece wdzięki.
- Chętnie, ale sadzę, że Twoja pokojówka byłaby bardziej pomocna. Naprawdę niektórzy mężczyźni boja się drowek - elfka wyciągnęła sztylet. Podrzucała wysoko bawiąc się nim oraz chwytała za głownię, kiedy opadał.
- Nie!! - Odpowiedziała stanowczo kapłanka.
- Dobrze, jednak sama wiesz, ze niektórzy tak spogladają na naszą rasę. Dziedzictwo drowów nie jest dobre - przyznała.
- Koniec rozmów na ten temat!! - Warknęła Yllaatris. - Do mego domu przyszła elfka. Może niech tak zostanie.
Drowka skinęła nie wypowiadając się dalej na ten temat.
Igan zignorował całą scenę, nie dlatego, że była - sama z siebie dziwna, ale dlatego, że właśnie przestał rozumieć całe towarzystwo.

- Jakież więc mamy plany? - spytał kapłankę Dotes.
- To raczej ja się was powinnam o to zapytać. W końcu to wy jesteście specami od tego.
- Plan mamy świettny - pojecie “sarkazm” chyba byłoby tu odpowiednie gdyby Igan takowe znał, tak był tylko wredny - Proppozycja moja jjest taka. Na początku bbalu lady Yllaatris ppowinna wyraźnie dać do zzrozumienia, że jest zaintteresowana i zaborcza w sstosunku do swojej nnowej zabawki zznaczy mnie. Ta zagrywka dosskonale wytłumaczy mmoje zniknięcie z kimkkolwiek - spojrzał wymownie na Drowkę - w celu również rraczej wiadomym. Będziemy mogli zzniknąć kilkakrotnie nie wwzbudzajac podejrzeń , a nawet lady bbędzie mogła posspacerować po apartamentach - rzzekomo poszukując mnnie. Początkowo musimy się rozezznać w sytuacji i oppracować dokładniejszy plan, bbo jak zauważyła wccześniej Yllaatris - z począttkowej drużyny kilkunnastu osób zostało nas ddwoje...
- Wiesz, mi polecili ochraniać cię, toteż będę za twoimi plecami niczym cień. Niech cię spróbuje ktoś ruszyć. Jeśli jednak chcesz, mogę sie trochę powłóczyć po zamku, może wsród służby oraz poobserwować. Wielcy panowie oraz szlachetne panie nie zwracają uwagi na takich jak ja, co bywa niekiedy przydatne.
- Natomiast ja raczej będę zwracać uwagę - przyznała drowka - ale moge pomóc własnie odwracając czyjąś uwagę, jeśli będzie potrzeba.
Skinęli oboje wysłuchując Igana.
- Tak, tego łajdaka także dorwiemy, mam nadzieję - mruknęła śpiewnie drowka, mając na myśli półelfa.
- Panie Dotes, na takich balach raczej nic mi nie grozi. Nie słyszałam aby ktoś mi groził. Więc... rób co uważasz za stosowne. - Dodała Yllaatris.
- Jeśli na tym balu będą osoby, które stały za całą rozróbą, którą próbujesz, piękna pani - mrugnął do kapłanki - rozpracować, sądzę, że nie przejmą się balem. Pewnie, że nie zrobią tego otwarcie, ale mają rozmaite możliwości.
- Boisz się utraty chlebodawczyni?? - Zapytała przekornie Yllaatris i wcale nie wzięła sobie do serca jego ostrzeżenia.
- Boje się, żeby coś ci się nie stało - przyznał. - Mam wrażenie, że musimy byc naprawdę bardzo ostrożni, zwłaszcza, jeśli cokolwiek odkryjemy. Doprowadzeni do ostateczności przeciwnicy mogą machnąć ręką na konieczność ukrycia. Jednak obawiam się bardziej skrytego ataku.
- Nie jest to bardziej ryzykowne niż włóczenie się nocami po dzielnicy biedoty. - Kapłanka wzruszyła ramionami. - Myślę, że plan Mardocka wydaje się rozsądny.
- Tak racja- stwierdził Dotes, zaś drowka zgodziła się dodając, że chętnie będzie towarzyszyć Mardockowi, służąc zarówno umiejętnościami, jak tworząc pretekst owego wałęsania się. skoro bowiem ma być panienką lekkich obyczajów, to cóż naturalniejszego, ze jeden spośród gości zechce ją wykorzystać gdzieś na ustronnym miejscu.
- Tylko nie przesadzajcie z tym zaangarzowaniem w sprawę. - Uśmiechnełą się pod nosem kapłanka.
- Czemu właściwie? - drowka była naprawdę zaciekawiona. - Pewnie, że praca przede wszystkim, ale miłe chwile, które jurny mężczyzna może zapewnić kobiecie są niezbędne dla odpowiedniego nastroju oraz relaksu. We wszystkich drowich miastach to wiedzą, zaś nasza Bogini także nie przeciwstawia się temu miłemu rytuałowi.
- Chciałabym zobaczyć jak celnie rzucasz wtedy nożami. Albo... jak on to robi. - Trudno było jednak stwierdzić an którego z mężczyzn kapłanka wskazała.
- Wiesz, wtedy nie rzucam nożami - przyznała drowka, która widocznie traktowała intymność jako coś kompletnie niezrozumialego - przynajmniej zazwyczaj, właściwie zdarzyło mi się, ale nawet wtedy trafiłam, choć przyznaję, że dopiero zaczynaliśmy.
- Właśnie, a co jak będziecie kończyć?? - Yllaatris nie zaprzestała dociekać.
- Wtedy zazwyczaj drowy proszą, żeby ich ktoś osłaniał w takim momencie. Mogłabyś stanąć obok oraz pomóc, ja zaś mogłabym także wyświadczyć taką przysługę. Podobno kapłanki Sune maja szereg ciekawych umiejętności oraz dobra technikę. Warto więc przypatrywać się elicie, nawet, jeśli to ludzka elita. Chętnie więc popilnowałabym uważając na ciebie oraz może nauczyłabym się czegoś ciekawego - przysłuchujący sie dyskusji kobiet Dotes gryzł wargi, żeby nie skomentować propozycji.

Igan cała rozmowę nie dotyczącą samego balu i zadania jakie ich czekało puścił mimo uszu patrząc w okno powozu.
- Ciekawa i warta rozpatrzenia propozycja.
- Wobec tego jesteśmy umówione - stwierdziła drowia dziewczyna.
- Doczekać się wprost nie mogę. - Yllaatris z wyraźnym entuzjazmem uśmiechnęła się do drowki.
- Dziewczyny jakby zaistniała potrzeba, służę pomocą - rzucił niby poważnie Dotes - Jeśli zaś nie to pozwólcie chociaż popatrzeć. Wiecie także chętnie bym się czegoś nauczył - usiłował utrzymać poważny ton, ale miał widoczne problemy. Jednak elfina ciemnoskóra widocznie przyjmowała jego słowa obojętnie oraz nie znała się na ironii, gdyż stwierdziła, że jej to nie przeszkadza.
- Nie dałbyś rady nam dwóm. - Yllaatris obdarzyła Dotes takim samym spojrzeniem jakim jakiś czas temu Igana.
- Pewnie masz rację - przyznał Morley. - Ale jeśli zacząłbym od ciebie, pewnie by mi wystarczyło - obdarzył kapłanke powłóczystym spojrzeniem, które niosło ze sobą iskierki drobnych ogników.
Kapłanka tylko roześmiała się.
- Aha dodam - dorzucil Mirley - że jesli będziemy razem, nie przeszkadza mi, iż będzie ona patrzyła - wskazał na drowkę.
- Niby dlaczego patrzenie miałoby przeszkadzać? - spytała niepewnie ciemnoskora elfina
- Bo ludzie bywają pruderyjni i zakłamani w tych sprawach.
 
Aschaar jest offline