Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2011, 00:16   #90
Paradoks
 
Reputacja: 1 Paradoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodze
Dialog Ta'nar-Daren

- Popełniliśmy kilka błędów - skonstatował Daren, kiedy byli już z Ta’nar sami. - Takich, których nie mieliśmy prawa popełnić
- Lysenko. To moja wina - Ta’nar była wyraźnie przygnębiona.
- Nie. Decyzję i zignorowaniu jego zaginięcia podjęliśmy wszyscy. To był rachunek strat i zysków, uznaliśmy że nic mu nie grozi i odłożyliśmy poszukiwania.
Ta’nar pokręciła głową.
- Czułam jego ból i zignorowałam to.
Daren położył dłoń na ramieniu Ta’nar.
- My wszyscy zignorowaliśmy. Do tego nie potrzeba empatii.
Ta’nar cofnęła się i podniosła dłonie w obronnym geście.
- Przestań. Nie potrzebuję pocieszana. O czym chciałeś rozmawiać?
- Sama zaczęłaś się zwierzać. - Daren odszedł kilka kroków. - O naszym morale. I o braku dowódcy zdolnego je podbudować.
- A myślałam, że raczej do jakiś twoich błędów chcesz sie przyznać... - Ta’nar nie mogła darować sobie złośliwości.
- Przeżywanie ich po raz kolejny nie zmieni tego, co zrobiliśmy - wyjaśnił cierpliwie Daren. - Musimy je zaakceptować.
- Daruj sobie ten pieprzony mentorski ton - warknęła Ta’nar
- Jako nieodpowiedzialny dandys też ci się nie podobałem. Chyba że jednak. Nie wyglądałaś na niespełnioną. Wtedy.
- Nie sprowokujesz mnie – dziewczyna zacisnęła szczęki
- Nie próbuję.
- I dobrze.
Wolkanin uniósł kąciki ust w półuśmiech. Dał Ta’nar trochę czasu na ochłonięcie. “Fascynujące - myślał - a zarazem rozczulające, jak łatwo wprowadzić ją w gniew”.
- Ryan nam nie ufa - podjął znów, po kilku dłuższych chwilach, które spędził przyglądając się sylwetce romulańskiego promu. - Rozmawiałem z nią; bardziej niż współpracować z nami gotowa jest bronić Deckera, za wszelką cenę. Dziwne, że w ogóle nadal kręci się tu przy nas, zamiast iść do niego. Chociaż to przywiązanie jest akurat zrozumiałe: czuje się zagubiona po amnestii pourazowej, więc kurczowo chwyta się tego, co pamięta.
Ta’nar powściągnęła emocje i po chwili odezwała się prawie normalnym głosem.
- Wiem. Ukrywa coś przede mną - poczułam jej silny strach, zaraz po badaniu Ivara, poszłam dopytać, o co chodzi, ale mnie zbyła. Twierdzi, że przypomniała sobie coś, w bardzo realistyczny sposób, sprzed 6 lat. Poza tym - Ta’nar uśmiechnęła się leciutko - nie znosi mnie, a ciebie wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, ze dużo bardziej woli sie kręcić koło ciebie niż Deckera.
- To prawda, byłem z nią umówiony na badania kontrolne, kiedy tu skończymy - odparł. - Ale to było zanim Ryan przyjęła rolę samozwańczego prokuratora.
- Widac jest zmienna w uczuciach - Ta’nar wzruszyła ramionami. - Sądzisz, że serio moga nas skazać za strzelanie do promu? Mnie.
- Ani ciebie, ani mnie. Skazać nas na cokolwiek może sędzia śledczy Starfleet Judge Advocate General. Ivar może co najwyżej udzielić nam nagany, zawiesić w pełnieniu obowiązków i tymczasowo osadzić w brygu.
- Nie bardzo sobie wyobrażam osadzenie kogokolwiek w brigu przy naszych brakach kadrowych... Chociaż... - spojrzała z ukosa na Darena - Ivar ci nie ufa. A ty go nakręcasz komentarzami o wpływie promieniowana na jego umysł.
- Sugerowałem tylko przeprowadzenie stosownych badań. Nie wypowiedziałem się w kwestii, czy Ivar jest zdolny lub niezdolny do pełnienia obowiązków. Nic nie poradzę na to, jeśli on dorabia do tego całą teorię spiskową. Paranoja - nawiasem mówiąc - rzeczywiście przemawiałaby za odebraniem mu dowodzenia.
- Komentarze o “upośledzeniu mózgu” względem dowódcy nie są szczytem taktu. Ivar bywa paranoiczny, ale ty go prowokujesz.
- Możliwym, czasowym upośledzeniu funkcji poznawczych - sprostował Wolkanin. - Mówiłem to jako neurokognitywista. Dowódca powinien umieć spojrzeć na siebie z dystansem, jako osobę zdeterminowaną przez inne, niezależne czynniki. Cokolwiek bym nie powiedział, jeśli Ivar odpowiednio się postara dojrzy, tam zarodek coup d’état.
- Zapytam więc ponownie - chcesz zostac dowódcą?
- Kiedy pytałaś poprzedni raz, dowodził Miles.
- Czy to coś zmienia?
- Na Milesa miałem wpływ. Był bardziej przewidywalny, wbrew pozorom, i lepiej przygotowany do dowodzenia,
Ta’nar zastanowiła się
- Moje zdanie co do powierzania dowodzenia SI znasz. Ale Ivar... dzielił się też ze mną swoimi podejrzeniami co do Milesa... - powiedziała powoli.
- Ja też. Co mówił Ivar?
- Nie pamiętam słów... - Ta’nar potarła skroń - generalnie chodziło o to, że nie zachowuje się jak android. Ale Ivar do wszystkiego dorabia teorie spiskową. Nie prowokuj go. I nie lekceważ.
- Skoro “do wszystkiego”, to cokolwiek powiem i tak obróci przeciwko mnie.
- Aż TAK paraniczny nie jest. Współpracuj z nim, nie punktuj.
- Próbuję. Ale gdybyś miała ocenić jako doradca: jest w stanie wykonywać swoje obowiązki?
- To nie fair pytać mnie o to.
- Jesteś psychologiem. Kogo mam pytać?
- Jeżeli masz zastrzeżenia co do dowódcy, podziel się najpierw z nim. Nie wciągaj mnie w koalicję.
- Dlatego, że jesteś już w innej koalicji?
- Jeżeli odejdziemy od łańcucha dowodzenia, to co nam pozostanie? Na czym będziemy sie mogli oprzeć? Po raz kolejny kwestionujesz uprawnienia dowódcy. Jak mam to rozumieć?
- Jako wyraz troski o nasze bezpieczeństwo. Nie planuję zamachu stanu, Ta’nar, dzielę się tylko obawami.
- Dzieliłeś się z Ivarem?
- Sama mówiłaś, żeby go nie prowokować.
Ta’nar potrzasnęła głową.
- Ta rozmowa nie ma sensu.
Ta’nar odeszła pod ścianę hangaru i oparła się o nią w oczekiwaniu na Ivara i Annikę. Na ustach Wolkanina znów zagościł sarkastyczny uśmieszek.
 
Paradoks jest offline