Dialog Ta'nar-Daren - Popełniliśmy kilka błędów - skonstatował Daren, kiedy byli już z Ta’nar sami. - Takich, których nie mieliśmy prawa popełnić
- Lysenko. To moja wina - Ta’nar była wyraźnie przygnębiona.
- Nie. Decyzję i zignorowaniu jego zaginięcia podjęliśmy wszyscy. To był rachunek strat i zysków, uznaliśmy że nic mu nie grozi i odłożyliśmy poszukiwania.
Ta’nar pokręciła głową.
- Czułam jego ból i zignorowałam to.
Daren położył dłoń na ramieniu Ta’nar.
- My wszyscy zignorowaliśmy. Do tego nie potrzeba empatii.
Ta’nar cofnęła się i podniosła dłonie w obronnym geście.
- Przestań. Nie potrzebuję pocieszana. O czym chciałeś rozmawiać?
- Sama zaczęłaś się zwierzać. - Daren odszedł kilka kroków. - O naszym morale. I o braku dowódcy zdolnego je podbudować.
- A myślałam, że raczej do jakiś twoich błędów chcesz sie przyznać... - Ta’nar nie mogła darować sobie złośliwości.
- Przeżywanie ich po raz kolejny nie zmieni tego, co zrobiliśmy - wyjaśnił cierpliwie Daren. - Musimy je zaakceptować.
- Daruj sobie ten pieprzony mentorski ton - warknęła Ta’nar
- Jako nieodpowiedzialny dandys też ci się nie podobałem. Chyba że jednak. Nie wyglądałaś na niespełnioną. Wtedy.
- Nie sprowokujesz mnie – dziewczyna zacisnęła szczęki
- Nie próbuję.
- I dobrze.
Wolkanin uniósł kąciki ust w półuśmiech. Dał Ta’nar trochę czasu na ochłonięcie. “Fascynujące - myślał - a zarazem rozczulające, jak łatwo wprowadzić ją w gniew”.
- Ryan nam nie ufa - podjął znów, po kilku dłuższych chwilach, które spędził przyglądając się sylwetce romulańskiego promu. - Rozmawiałem z nią; bardziej niż współpracować z nami gotowa jest bronić Deckera, za wszelką cenę. Dziwne, że w ogóle nadal kręci się tu przy nas, zamiast iść do niego. Chociaż to przywiązanie jest akurat zrozumiałe: czuje się zagubiona po amnestii pourazowej, więc kurczowo chwyta się tego, co pamięta.
Ta’nar powściągnęła emocje i po chwili odezwała się prawie normalnym głosem.
- Wiem. Ukrywa coś przede mną - poczułam jej silny strach, zaraz po badaniu Ivara, poszłam dopytać, o co chodzi, ale mnie zbyła. Twierdzi, że przypomniała sobie coś, w bardzo realistyczny sposób, sprzed 6 lat. Poza tym - Ta’nar uśmiechnęła się leciutko - nie znosi mnie, a ciebie wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, ze dużo bardziej woli sie kręcić koło ciebie niż Deckera.
- To prawda, byłem z nią umówiony na badania kontrolne, kiedy tu skończymy - odparł. - Ale to było zanim Ryan przyjęła rolę samozwańczego prokuratora.
- Widac jest zmienna w uczuciach - Ta’nar wzruszyła ramionami. - Sądzisz, że serio moga nas skazać za strzelanie do promu? Mnie.
- Ani ciebie, ani mnie. Skazać nas na cokolwiek może sędzia śledczy Starfleet Judge Advocate General. Ivar może co najwyżej udzielić nam nagany, zawiesić w pełnieniu obowiązków i tymczasowo osadzić w brygu.
- Nie bardzo sobie wyobrażam osadzenie kogokolwiek w brigu przy naszych brakach kadrowych... Chociaż... - spojrzała z ukosa na Darena - Ivar ci nie ufa. A ty go nakręcasz komentarzami o wpływie promieniowana na jego umysł.
- Sugerowałem tylko przeprowadzenie stosownych badań. Nie wypowiedziałem się w kwestii, czy Ivar jest zdolny lub niezdolny do pełnienia obowiązków. Nic nie poradzę na to, jeśli on dorabia do tego całą teorię spiskową. Paranoja - nawiasem mówiąc - rzeczywiście przemawiałaby za odebraniem mu dowodzenia.
- Komentarze o “upośledzeniu mózgu” względem dowódcy nie są szczytem taktu. Ivar bywa paranoiczny, ale ty go prowokujesz.
- Możliwym, czasowym upośledzeniu funkcji poznawczych - sprostował Wolkanin. - Mówiłem to jako neurokognitywista. Dowódca powinien umieć spojrzeć na siebie z dystansem, jako osobę zdeterminowaną przez inne, niezależne czynniki. Cokolwiek bym nie powiedział, jeśli Ivar odpowiednio się postara dojrzy, tam zarodek coup d’état.
- Zapytam więc ponownie - chcesz zostac dowódcą?
- Kiedy pytałaś poprzedni raz, dowodził Miles.
- Czy to coś zmienia?
- Na Milesa miałem wpływ. Był bardziej przewidywalny, wbrew pozorom, i lepiej przygotowany do dowodzenia,
Ta’nar zastanowiła się
- Moje zdanie co do powierzania dowodzenia SI znasz. Ale Ivar... dzielił się też ze mną swoimi podejrzeniami co do Milesa... - powiedziała powoli.
- Ja też. Co mówił Ivar?
- Nie pamiętam słów... - Ta’nar potarła skroń - generalnie chodziło o to, że nie zachowuje się jak android. Ale Ivar do wszystkiego dorabia teorie spiskową. Nie prowokuj go. I nie lekceważ.
- Skoro “do wszystkiego”, to cokolwiek powiem i tak obróci przeciwko mnie.
- Aż TAK paraniczny nie jest. Współpracuj z nim, nie punktuj.
- Próbuję. Ale gdybyś miała ocenić jako doradca: jest w stanie wykonywać swoje obowiązki?
- To nie fair pytać mnie o to.
- Jesteś psychologiem. Kogo mam pytać?
- Jeżeli masz zastrzeżenia co do dowódcy, podziel się najpierw z nim. Nie wciągaj mnie w koalicję.
- Dlatego, że jesteś już w innej koalicji?
- Jeżeli odejdziemy od łańcucha dowodzenia, to co nam pozostanie? Na czym będziemy sie mogli oprzeć? Po raz kolejny kwestionujesz uprawnienia dowódcy. Jak mam to rozumieć?
- Jako wyraz troski o nasze bezpieczeństwo. Nie planuję zamachu stanu, Ta’nar, dzielę się tylko obawami.
- Dzieliłeś się z Ivarem?
- Sama mówiłaś, żeby go nie prowokować.
Ta’nar potrzasnęła głową.
- Ta rozmowa nie ma sensu.
Ta’nar odeszła pod ścianę hangaru i oparła się o nią w oczekiwaniu na Ivara i Annikę. Na ustach Wolkanina znów zagościł sarkastyczny uśmieszek. |