Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2011, 18:59   #513
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
cz.2 odegrana z Gettorem i MG

-Jak trzeba to trzeba.- przytaknął ze śmiechem kapłan i dodał żartobliwie.- Pewnikiem, żeś nie zatruty. Ale dla pewności skrócimy ptaszka parę centymetrów. To pomaga na wszystko.
Chwilę tropicielowi zajęło powiązanie faktów i "ukrytego" znaczenia w wypowiedzi kapłana.
- Chętnie zobaczę na twoim przykładzie, "Kaktusie" - warknął tracąc powoli wszelką nadzieję, że kapłan Gonda zamierza go w ogóle uleczyć.
-No, no... bez psioczenia mi tu na lekarzy. To w końcu ja będę musiał macać ciebie.- odparł żartobliwym tonem kapłan, przykładając dłoń do rany Kaevina i zaczynając prosić Gonda o pomoc. Z palców Kastusa przeszło po ciele tropiciela kojące ciepełko i pierwsza z ran się zagoiła.
Kaevin nabrał powietrza do płuc i z zadowoleniem stwierdził, że ucisk w klatce piersiowej ustał.
- Dzięki wielkie panie medyk. - powiedział. - Jestem waszym dłużnikiem. Jakby się moje dowództwo wreszcie naradziło co zrobić z orkami, żebyśmy mogli ich sprawę zakończyć to chętnie bym was przeprowadził przez okolicę, bo słyszałem że na północ jedziecie. A tereny nie są tak bezpieczne jakby się mogło wydawać.
-Byle z lepszym skutkiem, niż obecny ...a właśnie. Macie jakąś gorzałę, bo nasza się deczko wyczerpała, a bez niej panienka Drucilla bywa...
- kapłan zamilkł, by poszukać w pamięci jakiegoś dyplomatycznego określenia stanu gnomki.
- Wyjątkowo upierdliwa? - walnęła Sylphia prosto z mostu, trzepocząc do Kastusa niewinnie rzęskami. Kapłan zaś strzelił buraka, i próbował zgromić czarodziejkę wzrokiem, ale wyszła mu mina zbitego psiaka.
- Chyba rozumiem... w obozie za dużo gorzałki nie uświadczycie, ale możecie wziąć to. - Podał kapłanowi swój bukłak wina, który wcześniej próbował proponować Careli. - I chyba będziecie musieli ją jakoś usidlić, bo najbliższa osada jest kilka dni stąd...
-To źle.
- mruknął kapłan po chwili zastanowienia.
- No nic, dzięki wam raz jeszcze. - Kaevin rozciągnął ramiona. - Jakbyście mnie potrzebowali, to będę prawdopodobnie krzątał się po obozie.
Po tych słowach zaczął zbierać się do odejścia.
-Będę pamiętał.- stwierdził kapłan, z uśmiechem. Po czym skupił swe spojrzenie na wejściu do namiotu, do którego właśnie weszła Dru.
- Gadaj co tam u ciebie - Powiedziała Magini do Kapłana, przyglądając się odchodzącemu Kaevinowi.
-U mnie... no, jakby tu.- spojrzał w kierunku kręcącej się wśród żołnierzy i jawnie prezentującej swe wdzięki Missy, poprzez poprawianie dekoltu, wypinanie tyłeczka i zalotne puszczanie oczka.-Trochę się zaprzyjaźniłem z Daphne. To miła dziewczyna. A u ciebie, Sylphio? Czujesz się dobrze?.
- Taaaa... miła
- Odparła Magini - A zresztą mniejsza z tym... a co może być u mnie?. Martwię się tą cholerną sprawę z tą klątwą. Wiesz, ja też miałam koszmary ostatniej nocy, śniło mi się, że już się powoli przemieniałam w mackowatą istotę - Mówiła to wszystko z wyjątkowo poważną miną - Kiedy więc będzie możliwość rzucenia na mnie kilku odpowiednich czarów, kiedy ktoś będzie mi w stanie powiedzieć co się ze mną stało... co się ze mną dzieje?.
-Eeeee.... nie wiem co rozumiesz przez odpowiednie czary. Łaska Gonda, wróciła do mnie, ale... nie jestem biegły w tej metafizyce. Zawsze wolałem czary wzmacniające. Może Drucilla by wiedziała, ale się jakoś nie garnie. Natomiast... ja nie wiem jakie czary powinny być użyte. Zwykłe zdjęcie klątwy nie dziala... próbowałem
.- stwierdził smętnie kapłan.
- Wielce pokrzepiające, nie ma co - Powiedziała - Biorąc to jednak na logikę... może jakieś pobłogosławienie, może nawet usunięcie choroby?. Odganianie zła, woda święcona??. Nie znam się na tym jak ty i Dru, sam więc daj jakiś sensowny pomysł. Bo na pewno nie skończę jak Rev... ani jako wisielec. Już prędzej... - Utkwiła wzrok w trzymanym w dłoni samopale.
-Drucilla coś tam kombinuje... ale jak dotąd bezskutecznie, tradycyjne modlitwy jakoś nie działają. Może jakieś inne? Mogę uprosić Gonda i usunięcie choroby rzucić na ciebie. Ale...- wzruszył ramionami.- Nie jesteś chora.
- Kto tam wie co mi naprawdę dolega do stu diabłów
- Szepnęła dla odmiany.
-Panienka Drucilla próbowała to ustalić... ale wyniki wróżenia są niejednoznaczne, no i...- westchnął cicho Kastus.- Dlatego jest ostatnio taka cicha i markotna.
- A dowiem się chociaż, jakie właśnie były owe wyniki wróżenia?.
-Eeee...coś o więzi karmicznej, związanej z dzieleniem trudów...czy coś w tym rodzaju. O łańcuchowym naznaczeniu. Ciężko mi to zrozumieć.
- odparł kapłan drapiąc się po karku.- Drucilla lepiej by to wytłumaczyła. To tak mądrze brzmiało w jej ustach.
- Ehe
- Odpowiedziała wielce elkwencyjnie Magini, wciąż wpatrując się w pałasz trzymany w dłoni - A słuchaj no... religijny jesteś bardziej niż ja... jeśli bym odebrała sobie sama życie, trafię do jakiegoś piekła czy co? - Spytała nagle.
-Hmmm..najpierw trafia się przed sąd Kelemvora, a potem jeśli wysłannik bóstwa patronującego tobie wstawi się za tobą, to... wtedy idziesz do krainy twego bóstwa. W innym przypadku, zasądzona ci zostaje nagroda lub kara. Dla tych co odrzucili bogów, jest zasądzone stać cegłą w murze otaczającym posiadłość bóstwa śmierci.- wyjaśnił kapłan.
- A więc mówiąc krótko, może być przesrane? - Uśmiechnęła się do niego jakoś tak wyjątkowo smutno.
-Cóż... wiara może nas uratować.- odparł kapłan starając się pocieszyć maginię.- Jaki by sens miała wiara, gdyby los tam po śmierci, był z góry pewny?
Nie odpowiedziała już nic, wzruszyła za to ramionami, a jej oczy ponownie zostały skryte za rondem kapelusika. Machnęła od niechcenia ręką w jego kierunku...
-Co teraz zrobisz?- spytał Kastus.
- Nie wiem... na początku raczej nic... - Szepnęła. A Kastus skinął jedynie głową. Martwił się o Sylphię, ale musiał pilnować bezpieczeństwa Dru. Poza tym, nie wiedział jak pomóc Sylphii.
Siedzieli więc przy wozie w milczeniu, on wpatrywał się w namiot, ona z kolei w swoją pukawkę...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline