Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2011, 12:23   #96
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
"Ludzie ZiZiego. Jego wysłannicy. Wszyscy, którzy dla niego pracują. Czyżbym nieświadomie zbliżał się do wyższego szczebla w drabinie tej hierarchii? To, że szefa nie ma to dostateczny nietakt. To, że zmienił plany bez jakichkolwiek konsultacji z mózgiem całej operacji było już więcej niż nietaktem. Było istną chujnią! Jedynie tak to mogę nazwać. Do tego ten pieprzony terrorysta John. Oby nie doszedł z nami do finału operacji i nie puściły mu jego znane słabe nerwy..."

***

Pojawienie się Johna zaskoczyło nie tylko Double B. Może ludziom z The Punishers to zwisało, ale część z nich zdradzała pewien niepokój. Danter i Erni nie zdradzali żadnych emocji. Parli naprzód nie zwracając uwagi na odpychającego dowódcę. Cyklop sprawiał wrażenie gotowego na wszystko. Jego marsz z rękoma ułożony wzdłuż ciała wyglądał sztywnie, ale było w nim coś z kociej gracji - jak można tak powiedzieć o łysym, masywnym mścicielu. Carter znany jako chodząca zbrojownia nie tylko na sektorach Gildii Zero szedł tyłami i Double B nie widział co dokładnie mężczyzna robi. Również nie słyszał. Dziwiło programistę to jak taki nożownik i zwiadowca mógł trafić do The Punishers. Według uczonego bardziej pasował do Rippersów...

Jak Zacka Zeemermana nie było programista na razie zostawił swój kontakt ze strażnikiem w tajemnicy. Mimo iż rozmowa z ZiZim była bardzo ważna to Double B nie chciał ryzykować przekazania informacji byle komu. Musiał działać ostrożnie. Informatyk był ciekaw gdzie właściwie udaje się teraz grupa. Miał nadzieję, że John wie gdzie ich kieruje i nie wprowadzi ich żadne łajno w postaci Hien czy przeciwnych gangów. O strażnika informatyk się nie martwił póki miał włączony Generator Szumów. Ten ich nie widzi, nie słyszy, wcale nie wie o ich obecności... Przed samym dotarciem do odpływu z agrodomów Double B podzielił się pewnymi informacjami z towarzyszami.

- Jak wiecie ruszamy zapewne na tereny STRAŻNIKA. - powiedział robiąc krótką przerwę informatyk. - Sztuczna Inteligencja posiada nie tylko kamery, czujniki, skanery, ale i najnowsze wizualizatory termiczne oraz czujniki ciężaru. Te hasła mogą wam nic nie mówić, ale oznacza to, że STRAŻNIK może obserwować i podsłuchać każdą istotę na swoim terytorium... - głos Bena był cichy, suchy, rzeczowy. - Jest jednak jeszcze coś. Po skonstruowaniu najnowszych aktualizacji SI oraz wysłaniu Gehenny w kosmos uwolnieni więźniowie skonstruowali Generator Szumów. Jest to cenny prototyp, który mam przy sobie. Daje nam możliwość całkowitego ukrycia naszej obecności przed strażnikiem. Dopóki urządzenie działa nic nam na jego terenie nie grozi. Jego jednostki nie będą wiedziały o naszej obecności. Ba! On sam nie będzie wiedział... - dodał z uśmiechem doktor programista. - Jak coś się stanie potrafię unikać kamer i skanerów więc jeżeli urządzenie by przestało w jakiś sposób działać postaram się nas jakoś przeprowadzić. Wolałbym jednak aby nic się z nim nie stało. Oprogramowanie mam skopiowane, ale samo stworzenie tej skrzynki zajęło grupie specjalistów tygodnie ciężkiej pracy. Uszanujmy ich wysiłek... Aha! Na terenach STRAŻNIKA nie oddalajcie się ode mnie dalej niż 10 metrów. To skuteczny i sprawdzony zasięg urządzenia.

Po tych słowach grupa znalazła się przed olbrzymią rurą, która prowadziła wodę nawadniającą Agrodomy. Według ludzi ZiZiego mieli na przejście jakieś 20 minut. A potem popłynie woda a wraz z nią oni. To się zaczynało robić niebezpieczne jeszcze przed wejściem na tereny STRAŻNIKA. W Double B obudziły się dawne lęki. Przed pośpiechem a tym bardziej pośpiechem po łydki w wodzie. On nawet nie umiał pływać! Zlękniony programista wszedł do środka okrągłego tunelu zaraz za resztą grupy. Właz za nimi został zamknięty a jedynymi źródłami światła były latarki jego ochroniarzy.


Idąc po wodzie wysportowanie Double B ujawniło się z wielokrotną mocą. Programista mimo iż był normalnej budowy ślizgał się na wodzie jakby w pewnych momentach tracił władzę w nogach. Od paru upadków uchronił go idący tuż za nim Carter, ale bywały sytuację, w których informatyk bał się o sprzęt jaki miał w plecaku. Generator był prototypem. Jak się zepsuje to szefowie urwą mu jaja i posłużą się nimi jak parasolką do drinków. Na samą myśl Browna przechodził zimny dreszcz. Teraz ta piątka ludzi zastanawiała się czy on wie, gdzie jest. Wyglądał jakby wystraszony wracał podmokłym brukiem do swej klitki po wieczornych wykładach - jeszcze za czasów pobytu na Ziemi. Był taki ludzki - taki naturalnie zlękniony. Reszta nie zdradzała emocji. Double B miał w dupie, że mogą się z niego naśmiewać. Chciał po prostu żyć i spełnić swoje marzenie. Udowodnić, że odkryje coś czego nikt nie wie. Coś o czym nikt nie ma pojęcia. Nie był wybawicielem ani zaślepionym bogactwem ignorantem. Chciał umrzeć posiadając wiedzę tak wielką, że nikt na tym statku nie będzie miał nawet pojęcia. Chciał tego tak bardzo, że aby osiągnąć cel wejdzie nawet z największe bagno...

Nawet w momencie, gdy zawór został otwarty Double B nie zapominał o swoim marzeniu. Nie zapominał o rozmowie ze strażnikiem. Nie zapominał kim był i kim ma nadal pozostać. Woda zaczęła się lać. Coraz wyżej i wyżej. Informatyk ściągnął plecak i niósł go na rękach tak wysoko jak tylko się dało. Inni pomagali mu iść. Double B zaczął się podtapiać już jakiś czas przed opuszczeniem rury dopływowej. Woda, której się opił chlupała w jego wnętrzu. Było źle, ale nie na tyle aby potrzebował reanimacji. Czuł się strasznie, ale w końcu mu i innym członkom eskapady udało się wyjść na ciemny korytarz.

- Stać! - cicho powiedział łapczywie łapiąc oddech informatyk.

Plecak zdawał się przemoknąć. W środku nie było wody, ale urządzenie będące najbardziej na wierzchu zamokło - był nim Generator Szumów! Double B powstrzymywał się aby się nie rozpłakać. Wyciągnął narzędzia i z wirtualną modlitwą na ustach zaczął reperować sprzęt. Starał się usytuować grupę w miejscu, gdzie nikt - kamery strażnika ani Hieny - nie będą w stanie ich dostrzec. Kaszląc mokro - niemal się dusząc - informatyk grzebał w urządzeniu dobre parę minut. W końcu pozbył się wilgoci. Generator znów działał! Po schowaniu go do przetartego od wnętrza plecaka informatyk odkaszlnął parę razy mocniej i poczuł, że znów może swobodniej łapać powietrze. Wyprawa dopiero się zaczynała a cała grupa oczekiwała tego co znajdą u wylotu mrocznego tunelu…
 

Ostatnio edytowane przez Lechu : 14-09-2011 o 12:29. Powód: Musiałem dodać mały szczegół ;)
Lechu jest offline