Stanley stał obok swojego towarzysza. Wytatuowany łysy grubas skończył swój, ostro drażniący i zdecydowany monolog. Nie miał siły na jakiś poważniejszą oznakę buntu, więc tylko spojrzał na swojego kolegę, którego rzecz naturalna polubił i w nienamacalny sposób jakoś lepiej poznał w ogniu walki. Jego umęczona twarz jasno pokazywała zrezygnowanie i brak motywacji. Spojrzał na zniecierpliwionego oczekiwaniem typa i podrapał się po twarzy. Odpowiedź padło po dość długim jak na te warunki czasie i w odczuciu korporacyjnego urzędnika, który zdarł swój biały kołnierzyk była lekko, nie ukrywając ciotowata (jak na tych otaczających ich twardych z natury gości). Spodziewał się usłyszeć jakąś złośliwość od strony ich rozmówcy. By temu zapobiec postanowił zmienić temat. - Śruba mówił coś o speedzie. Cholernie go potrzebuje, jeśli mamy wyruszać. |