Rozmowa Ta’nar - Daren. Podsumowanie sprawy tygrysiej Ta’nar wyszła z hangaru. Kiedy znaleźli się poza zasięgiem słuchu zwierzęcia, odwróciła się do Darena. Ten zapytał - Masz lepszy pomysł na zjednanie go sobie?
- Na razie robisz wszystko, żeby go do nas zrazić; prowokujesz, pouczasz i popisujesz się. Dodatkowo jesteś niespójny - deklarujesz, że jesteś za równouprawnieniem wszelkich ras, a traktujesz go z wyższością i pobłażaniem. Więcej szacunku i pokory, Daren. On jest nam równy.
- Ciekawe, z twoich ust spodziewałbym się raczej stwierdzenia, że to płaszcz z tygrysiej skóry przed uszyciem niż członek załogi. W takich użytkowych terminach mówiłaś o Milesie. Nie traktuję Gharka pobłażliwie, Ta’nar. Staram się nawiązać kontakt na neutralnym gruncie, skoro on nie chce powiedzieć nic o sobie wprost. Powtarzam pytanie: masz lepszy pomysł?
Ta’nar westchnęła. - Nie mówię, że robisz to specjalnie, taki masz styl i tyle. Ale w jego przypadku to podkładanie się. Postaw się w jego sytuacji: więżą cię w polu, rozmawiają nad twoją głową. Oczekiwanie, że ci opowie o swoim życiu i upodobaniach jest …- poszukała słowa - ja bym powiedziała “absurdalne”. Wolkanin by użył zwrotu “nielogiczne”
- Ja nie, znasz mój stosunek do fundamentalistycznego panlogicyzmu. I nadal nie odpowiedziałaś na pytanie: o czym z nim rozmawiać? Jakich zwrotów używać? Jak reagować na wykręty słowne i wymijające odpowiedzi?
- Słowo-klucz to szacunek... – zatrzymała się, bo zdała sobie sprawę, że nie widziała nigdy, aby Wolkanin komukolwiek okazywał szacunek. „ I pomyślał, że kiedyś ta jego wyniosła wyższość mnie kręciła… Byłam kompletną idiotką. „ Uświadomiła sobie, że wszelkie argumenty nie mają tutaj sensu – Daren nie był w stanie pojąć, co miała na myśli mówiąc szacunku - Po prostu zostaw rozmowę Ivarowi i mi.- zakończyła.
- Tego próbowaliśmy na starcie. Ivar nie dowiedział się nic i chciał ruszać z Gharkiem do walki z hologramem, ty przestałaś rozmawiać.
- On dyktuje warunki. To nam zależy na jego pomocy.
- Czyli jednak nie jesteśmy równi. Zamieniasz tylko strony: kto inny patrzy z wysoka, kto inny jest poniżony. To nie jest dobre rozwiązanie: dawać mu do zrozumienia, że nasze życie jest w jego rękach. Stałej relacji nie zbudujemy na litości, tylko na obopólnej korzyści.
- Nie rozumiesz. Jesteśmy równi w sensie egzystencjonalnym - ale na ten moment to my potrzebujemy pomocy i tyle. Nie dlatego, że on jest “lepszy” a my “gorsi”. Za chwile może sie to zmienić. Nie ma tu mowy o litości - ona zakłada nierówność. Możemy liczyć na jego ciekawość i dobrą wolę.
- To nadal nie jest relacja równych partnerów.
- Dla mnie jest. Ty go traktujesz z góry, więc dla ciebie nie jest.
- Wpychasz mnie w rolę szowinisty, Ta’nar. Tą samą, którą jeszcze wczoraj zajmowałaś wobec Miles’a.
Ta’nar pokręciła głową. - Miles to automat, a Ghark to myślące i czujące stworzenie. Wszelkie porównania są tu nie na miejscu. Poza tym - sam się ustawiasz w roli szowinisty.
- Mógłbym powiedzieć to samo o tobie. Dobrze, wracajmy. Chcemy wiedzieć: jakie ma wykształcenie, kwalifikacje i umiejętności, czym się wcześniej zajmował, co robił na stoczni, jak znalazł się na pokładzie i co widział w ciągu ostatnich dwóch dni. No i przede wszystkim: dlaczego sam się z nami nie kontaktował. Będę milczał, jeśli uda ci się to z niego wyciągnąć.
- I jeszcze jedno: co czułaś od niego, kiedy rozmawialiśmy i krzemowym metabolizmie? Rozumiał słowa którymi się posługiwałem?
Ta’nar ponownie pokręciła głową. - Nie bedę go przesłuchiwać...
- Nie musisz go przesłuchiwać - przerwał chamsko (zdaniem Ta’nar) Daren. - Masz się czegoś użytecznego dowiedzieć.
- Rozumie, co mówisz, choć twierdzi, że łatwiej mu... - Ta’nar znów nie zdążyła skończyć, kiedy Daren wszedł jej w słowo:
- Nie sprawiał takiego wrażenia. Raczej, jakby obracał tylko nieznanymi słowami. Chociaż... podstawy chemii organicznej zna. Ale nie widziałbym w nim absolwenta Akademii.
- Po raz kolejny mi przerwałeś - stwierdziła Ta’nar
- Owszem.
- Dlaczego?
- Żeby odnieść się do twojej myśli.
- Nie zdążyłeś jej usłyszeć... - Ta’nar była zrezygnowana. I zaniepokojeniem. Nawet nie zezłoszczona... już nie, z Darenem działo się coś, czego nie rozumiała, ale teraz nie było czasu na zajmowanie się tym - jedno zdanie, bo to ważne w naszej sytuacji. Mogę? – w jej głosie nie było sarkazmu
- Oczywiście.
- Twierdzi, że słowa czasem wydaja mu się dziwne, choć generalnie je rozumie. I nie czuję od niego wrogości. To dziwne - w jego obecności po raz pierwszy czuje sie na tym statku... - poszukała słowa - bezpiecznie. Właśnie tak. Nie czuje zagrożenia. – uśmiechnęła się z ulgą sama do siebie.- Wracamy. Nie będę nic z niego wyciągać. I tobie tez nie pozwolę - dodała ostrzej i spojrzała Darenowi prosto w twarz. Jej oczy były lodowate - przekonam Ivara, że działasz na naszą niekorzyść.
- Nie rozumiem.
- Czego?
- Jeszcze przed chwilą to Ivar i Annika działali na naszą niekorzyść. Teraz ja? I tylko ty jesteś zdolna do sprawiedliwego osądu.
- Ja nie osądzam, zapomniałeś?
- Przed chwilą to zrobiłaś. “Działam na waszą niekorzyść”. Wydzieliłaś mnie z “nas”. Jak mam to rozumieć?
- Jak chcesz. Ufam Gharkowi.
- Poznałaś go 10 minut temu.
- Emocje po prostu są. Wracamy, Ivar czeka. - powiedziała Ta’nar i skierowała się w stronę hangaru.
- Moje są gorsze? - Daren podążył za Ta’nar. - Moje są dla mnie prawdziwsze - odpowiedziała Ta’nar podchodząc do Ivara. - Jesteśmy, Sir. - Pani doktor, miło panią widzieć - mruknął bezemocjonalnie Daren.
Ivar skinął głową w odpowiedzi na meldunek - Skoro to mamy z głowy, to zajmijmy się teraz AHM.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
Ostatnio edytowane przez kanna : 15-09-2011 o 11:46.
|