Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2011, 14:49   #100
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Chase nie był w dobrym nastroju. Ganianie tam i z powrotem po sektorach nie jest przyjemnym, czy też ciekawym sposobem spędzania czasu.
A teraz czekał go dobijanie się do drzwi owego informatora. Pech.
I wtedy pojawiła się kolejna przeszkoda. Duży wyrośnięty osiłek.
Gnida określająca go jakąś obelgą. On się aż prosił o śrut w klatce piersiowej.
James sięgnął po obrzyna. Trochę szkoda było kul na takiego typka, ale jak już ubić to porządnie.
Jeden strzał z bliskiej odległości, przerobi mu klatkę piersiową w krwawą breję.
Nauczy się szuja szanować starszych od siebie. Co prawda zemrze kilka sekund po tej nauce, ale to detal.
James był wkurzony i tylko czekał na okazję, by rozładować furię. A byczek wybrał sobie zły czas i złe miejsce na żarty. I zdecydowanie złą osobę.
Spoglądał złowrogo na Melo, czając się tuż za jego plecami. Obrzyn był już w dłoni, palec na cynglu... jeden ruch, jeden strzał, jeden trup. Normalka na Gehennie.
Teraz tylko wybrać czas do ataku... na szczęście tamten typek, był zbyt pewny siebie. Niezbyt ostrożny.
Trzy.. dwa...

- Pomocy! POMOCY!
– ocalony przez wrzaski informatora.
Ciche „Cholera” wyrwało się z ust Chase’a. Na razie typek mógł być użyteczny, więc był potrzebny żywy. Na razie. W innym miejscu i czasie, może zginąć. W innym miejscu i czasie Thorn może nie mieć potrzeby, by zostawić do wśród żywych.
Więc Punisher schował broń i naparł ciałem na drzwi do celi Filozofa.
Łypnął nieco złowrogo na Mello i niemal wypluł kolejne słowo ponurym tonem głosu.- Wyważamy.
I nic więcej. Ale wystarczyło.
Obaj naparli na stalowe drzwi nasłuchując wrzasków biedaka w środku i jęków opierającej sił ich zakusom zasuwy blokującej drzwi.
Ta jednak długo nie wytrzymała. A w środku był stary mężczyzna miotał się jak szalony z wybałuszonymi oczami szarpiąc z niewidzialnymi więzami.
Odpał, normalny odpał.

Albo informator zwariował do reszty, co na Gehennie nie było niczym nie zwykłym. Albo Filozof się tak naćpał, że kontakt z rzeczywistością całkiem mu się zerwał. Tak czy siak, był teraz bełkoczącym workiem mięsa. Bezużytecznym i godnym pożałowania.
-Szlag.- zaklął cicho James, potem podszedł do Filozofa i zaczął go walić po twarzy otwartą dłonią w nadziei, że ból przywróci mu kontakt z rzeczywistością. Może i były inne sposoby postępowania z ćpunami i świrami. Ale czy James wyglądał na siostrę miłosierdzia?
Waląc informatora po gębie, kątem oka Thorn spoglądał na Alana Mello. Nie należało tracić czujności przy takich typkach. No i... może będzie okazja by go rozwalić. Oczywiście w ramach obrony własnej.
Jak za starych dobrych lat w wydziale zabójstw.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 16-09-2011 o 14:54.
abishai jest offline