Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2011, 03:05   #32
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Strateg Chaosu spojrzał na laskę trzymaną w ręce, a następnie na czterech Lordów Nocy.
-Lekącie się mojej laski? I drzemiącej w niej potężnej mocy Lorda Przemian?... Słusznie.- spokojnie rzucił laskę prosto w stronę czterech Marines wyczekując ich reakcji. Władcy chyba mieli ochotę otworzyć ogień. Dwóch uskoczyło na boki, jeden zatrzymał się w miejscu.
Przewodzący zdawał się potraktować to jak wyzwanie, jak kwestię natury strachu. Biegnąc do Stratega ciosem ręki odtrącił kostur, posyłając go na pobliską ścianę areny.Władcy chyba mieli ochotę otworzyć ogień. Dwóch uskoczyło na boki, jeden zatrzymał się w miejscu.
Przewodzący zdawał się potraktować to jak wyzwanie, jak kwestię natury strachu. Biegnąc do Stratega ciosem ręki odtrącił kostur, posyłając go na pobliską ścianę areny.Strateg jęknął delikatnie kiedy odkleił się od ściany po czym... zaczął chichotać i śmiać się na głos. Czterech Marines zauważyło, że laska odtoczyła się z głuchym dźwiękiem zwykłego drewna uderzającego o posadzkę.
-Lordowie Terroru? Mistrzowie Strachu? Żałosne, 10,000 lat a lękacie się drewna to utrzymywania mnie w równowadze.- delikatnie rozmasował bolącą rękę i ruszył w stronę dowódcy, który cisnął nim o ścianę -Ale ty... masz siłę i odwagę, nawet jeżeli jesteś trochę narwany. Więc co zamierzasz teraz?
Odpowiedzią było głośne trzaśnięcie przesuniętego koła bezpiecznika na pistolecie.
- Dopilnować, byś się położył bez żadnych sztuczek, czarnoksiężniku. - odparł kolos, podczas gdy jego bracia zajmowali pozycje obok niego, wszyscy mierząc do Stratega i zbliżając się, w zamierzeniu na odległość ramienia. Dobyli już broni białej, zapewne uznając, że psionik nie będzie tak groźny z bliska jak z dystansu... lub niedostatecznie szybki.
Stratego spojrzał na kolosa badając go, następnie spojrzał na resztę koloseum, na swych towarzyszy. Westchnął i spokojnie usiadł na ziemi.
-Tak z ciekawości. Czyj był ten genialny pomysł, aby nie posłuchać Abaddona?
Pytanie rozbrzmiało w całym pomieszczeniu, jakby uciszając odgłosy walki. Nikt, przez właściwości odziedziczonych po Primarchach zmysłów nie mógłby udawać, że go nie słyszał.
- Jej najwyraźniej... - zawarczał dominujący spośród zgromadzonych dookoła niego Władców. Jeszcze jeden się odłączył od trójki i zwrócił w stronę anonimowego czempiona Legionu Alfa. Strateg zerknął na Syrenę, ponownie westchnął.
-Atakując waszego przywódcę? Trzeba przyznać, uraził nas nasyłając na nas to ścierwo.- tu wskazał na truchła Pomiotów Chaosu.
- Mam przyjemność z zachwalanym Strategiem Chaosu, jak mniemam. - zadźwięczał zniekształcony przez emitujący mające przerazić zwykłych ludzi vox-głośniki dominant - Istotnie strategiczne wydaje się poznanie zdolności i poczytalności pasażerów uważanych za czempionów Mrocznych Bogów z wszelkimi konsekwencjami. - wyraził się relatywnie nonszalancko, biorąc pod uwagę trwającą niedaleko w innym punkcie areny i na trybunie zażartą walkę. Opuścił miecz, choć wciąż celował z pistoletu.
Strateg wyciągnął rękę do laski, która spokojnie przyfrunęła do jego ręki.
-To rozumiem, podejrzewałem, że chcecie nas sprawdzić. Jednak chodzi mi o to co na nas nasłaliście. Pomioty Chaosu? Słabeuszy i miernoty, które nie potrafiły zapanować nad mocami, które wykorzystują? Równie dobrze mogliście na nas wysłać oddział Heretyków.- zaśmiał się delikatnie -Jak bardzo ucierpiała duma waszego dowódcy?
Drugi z Astartes podniósł pistolet do linii oczu by zastrzelić Stratega gdy widział ruszającą laskę, ale dominujący powstrzymał go gestem.
- Słabeusze i miernoty, które pokłądały zbyt dużą wiarę w Mroczne Potęgi... - zawahał się - Natomiast kapitan Sietche jest ponad pychę. Jest też jedyną osobą na okręcie zdolną nawigować przez Osnowę, dla waszej informacji... - z tymi słowy obejrzał się na moment, by upewnić się, ze walka nie przybrała niespodziewanego przebiegu. Władcy rzeczywiście zdawali się ufać nawzajem swoim umiejętnościom.
Taktyk Chaosu spojrzał na Astartesa, który przybliżył broń do twarzy Tzeentchianina. Pokazał mu spokojnie laskę
-Kij, drewniany. Beż żadnej mocy. Jak chcesz to potrzymaj. - postawił laskę na sztorc, utrzymała się w miejscu, zerknął na dominującego Astartes -Ponad pychę? Nie wierzę w takie rzeczy. Pycha jest jedną z największych sił napędzających wszechświat, a każda dusza, która coś osiągnęła pyszni się tym.- Stateg zerknął na pole bitwy -Jedyny z was, który to potrafi? Mało logiczne podejście, przynajmniej z waszej strony.
- Jemu w każdym razie służy dość dobrze... - zauważył dominant.
-Definitywnie. Żadnej szansy, aby któryś z was miał awans na jego stanowisko.- oczy Stratega się uśmiechały -Chociaż teraz kiedy mamy Czarnoksiężnika Nurgla i Wybrańca Tzeentcha... - spojrzał ma dominującego Astartes -Jak wysoko jesteś w hierarchii?
- Jeżeli Ty, ani Twój rozkładający się partner nie umiecie nawigować w czasie, zapomnij. Nie będziecie też z nami wieczność i nie obdarzę Was takim zaufaniem jak niezbywalnego kapitana, ale i brata. - wywarczał... ze śmiechem...? rozmówca Stratega.
-Braterskie przywiązanie wśród zdrajców? W końcu armia, która ma szansę coś zrobić.- Strateg spojrzał na swego rozmówcę -Jeżeli zezwolisz, mogę spróbować przemówić mym towarzyszom do uspokojenia się, jeżeli ty spróbujesz to samo ze swoim kapitanem.
- IMPERATOR ZDRADZIŁ NAS, NIE MY! - furia, która nagle przebudziła się w pancernym kolosie nieomal przyćmiła jego rozsądek i przez sekundę Strateg był przekonany, że Władca się na niego rzuci. Ten jednak wydał przeciągły dźwięk... wdech,. Antyczne vox-głośniki chyba wyłapały niewłaściwą częstotliwość i końcówka odgłosu przeszła w wysoki, acz cichy pisk urządzenia radiowego. - Zrób co możesz. Kapitan jest świadom, że uśmiercenie któregokolwiek Was zanim przystąpicie do misji... Lord Abbadon kłopotałby nas bez końca. - stwierdził, przełączając się na vox-komunikator swoich braci i odwracając twarzą... upiorną maską do walki, pozostawiając trzymanie na muszce tylko jednemu ze swych braci.
Strateg powstał z posadzki i spojrzał na swych towarzyszy. Miał nadzieję, że go usłuchają, nie miał ochoty ponownie się budzić na ołtarzu u jakiegoś wyższego demona.
Umysły pozostałych trzech Czempionów wysłanych przez Niszczyciela wypełniły psionicznym głosem Stratega.

"Zaprzestańcie walki. Jest ich zbyt wielu, abyśmy wygrali. Kapitan statku jest jedynym, który potrafi wyprowadzić go z Osnowy."
 
Seachmall jest offline