Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2011, 10:14   #13
Saverock
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Elf nie miał najmniejszego zamiaru oddać topora. Wiedział, że konflikt na niewiele się tutaj zda. Jednak to on był pierwszy i zabrał broń, która mu się spodobała. Co z tego że kto inny ją chciał?
- Lepiej poszukaj sobie czegoś innego – syknął w stronę muła. Topór był już jego. Były jeszcze inne bronie, które mógł wybrać „towarzysz”. Nie jego wina, że niziołek robił sobie kpiny, dając im dostęp do takich śmieci z których tylko topór był naprawdę wart uwagi. Nie żeby niebieskowłosy chciał się kłócić lub walczyć o broń. Jednak nie chciał oddać jej po dobroci.
- Zaufaj mi i zabierz inną broń. Tak będzie lepiej dla wszystkich – mówił już spokojnie, wręcz miłym dla ucha głosem. Próbował uspokoić muła i przekonać go do swoich racji.

W tym wszystkim nawet nie zauważył, że jakiś inny elf rozmawiał z niziołkiem, prosząc o dodatkowe uzbrojenie. Dopiero, gdy nowe rzeczy zostały przyniesione, zareagował. Wątpił, aby było tam cokolwiek interesującego. Jednak się mylił. Dostrzegł tam interesujący okaz włóczni z dwoma ostrzami. Spojrzał na muła, na topór, a potem na włócznię.
- Sądząc po Twojej posturze lepiej sobie z tym poradzisz. Topór jest Twój. Mam nadzieję, że ta mała sprzeczka nie wpłynie źle na nasze dalsze kontakty – powiedział, podając topór rozmówcy i nawet poklepał go po ramieniu. Gdy tylko pozbył się tej broni, ruszył do pozostałych przedmiotów.

Natychmiast zabrał włócznię, aby nikt nie sprzątnął mu jej sprzed nosa. Z jednej broni już zrezygnował i nie zamierzał tego powtarzać. Kolejnym co zabrał, była dwie ze skorup żółwia iłowego. Jakaś ochrona była potrzebna każdemu. Szczególnie gdy w grę wchodziła walka z wijami pustynnymi. Nic więcej nie potrzebował. Oddalił się o kilka kroków od reszty i przydział pancerz oraz karwasze. Za jednym z karwaszów schował sztylet, a w prawej ręce dzierżył włócznię. Wykonał nią kilka próbnych machnięć i uśmiechnął się lekko. Zdecydowanie lepiej leżała mu w ręce niż ten topór.

Gdy wszyscy ruszyli w drogę na Szkarłatny Szczyt, nawet się nie odzywał. Irytowała go obecność osób, które ich pilnowały. Jednak doskonale to rozumiał. Z bronią i tym, wszystkim co teraz posiadali, mogliby próbować uciec. On nie miał zamiaru tego robić, gdy wokół byli strażnicy. Lepiej nie ryzykować, nawet jeśli niewolnicy mieli przewagę liczebną.

Wejście do jaskini oznaczało rozpoczęcie misji. Elf wcale się przed tym nie wahał. Wielkiego wyboru nie było. Wejść do środka albo zginąć tutaj. Wolał to pierwsze. Szedł z przodu grupy. Chociażby ze względu na swój wzrok, który pozwalał mu widzieć w ciemnościach. Wprawdzie przy świetle pochodni nie był on tak potrzebny, ale ułatwiał sprawę.

Nagłe pojawienie się rannego Thri-kreena, zaskoczyło nomada. Równie zaskakująca była reakcja jednego z towarzyszy, który postanowił podejść bliżej i jeszcze dać mu wody. Co za idiotyzm. Ten modliszkowaty i tak zdechnie prędzej czy później, a druid jeszcze prosił, aby go nie zabijać. Eh... Trzeba będzie się powstrzymać.
- Jak Cię przebije tym mieczem, też będziesz mu chciał pomóc? - mruknął pod nosem i pokiwał lekko głową. Mocniej zacisnął dłoń na włóczni, aby w razie czego od razu zaatakować.
 
Saverock jest offline