Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-09-2011, 23:55   #11
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
- Pomogę ci, nie zranię cię. - rzekł Rebis pokazując jednocześnie, że nie ma złych zamiarów.
Modliszkowaty spojrzał tylko w stronę światła i syknął groźnie. Jego głos odbił się echem od ścian tunelu.
Charakterystyczne syknięcie było znane nawet tym, który nie mieli nigdy kontaktów z Thri-kreenami. Nie oznaczało ono nic dobrego. I choć w sytuacji, jakiej znajdował się ten osobnik wyglądało troszkę komicznie to i tak robiło wrażenie.
Syknięcie miało być swego rodzaju zawołaniem przed atakiem. Ranny Thri-keen ostrzegł obecnych, by się nie zbliżali. Skumulowana energia psi zaszumiała w głowach czułym na nią członkom drużyny. Modliszkowaty machnął mieczem próbując odgonić druida. Widać było, że jest wycieńczony. Patrzył i czekał na reakcję pozostałych otaczających go istot.
 

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 17-09-2011 o 12:08.
Pinhead jest offline  
Stary 17-09-2011, 00:07   #12
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Druid odskoczył lekko, niemal nie rozlewając wody. Spojrzał badawczo na thri-keena. Wyglądał on na wycieńczonego. Druid spojrzał na resztę i powiedział:

-Możliwe, że będzie chciał was zaatakować, na wszystkie świętości, nie zabijajcie go, chyba, że nie będziecie mieli wyjścia.- Następnie spojrzał na thri-keena i powiedział w swoim ludzkim języku kilka słów. Nie potrafił bowiem tak dobrze mówić w języku thri-keenów. -Nie interesuje mnie co tam ukrywasz, jedyne co chcę to żebyś nie umarł. Zaufaj mi, proszę.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 17-09-2011, 10:14   #13
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Elf nie miał najmniejszego zamiaru oddać topora. Wiedział, że konflikt na niewiele się tutaj zda. Jednak to on był pierwszy i zabrał broń, która mu się spodobała. Co z tego że kto inny ją chciał?
- Lepiej poszukaj sobie czegoś innego – syknął w stronę muła. Topór był już jego. Były jeszcze inne bronie, które mógł wybrać „towarzysz”. Nie jego wina, że niziołek robił sobie kpiny, dając im dostęp do takich śmieci z których tylko topór był naprawdę wart uwagi. Nie żeby niebieskowłosy chciał się kłócić lub walczyć o broń. Jednak nie chciał oddać jej po dobroci.
- Zaufaj mi i zabierz inną broń. Tak będzie lepiej dla wszystkich – mówił już spokojnie, wręcz miłym dla ucha głosem. Próbował uspokoić muła i przekonać go do swoich racji.

W tym wszystkim nawet nie zauważył, że jakiś inny elf rozmawiał z niziołkiem, prosząc o dodatkowe uzbrojenie. Dopiero, gdy nowe rzeczy zostały przyniesione, zareagował. Wątpił, aby było tam cokolwiek interesującego. Jednak się mylił. Dostrzegł tam interesujący okaz włóczni z dwoma ostrzami. Spojrzał na muła, na topór, a potem na włócznię.
- Sądząc po Twojej posturze lepiej sobie z tym poradzisz. Topór jest Twój. Mam nadzieję, że ta mała sprzeczka nie wpłynie źle na nasze dalsze kontakty – powiedział, podając topór rozmówcy i nawet poklepał go po ramieniu. Gdy tylko pozbył się tej broni, ruszył do pozostałych przedmiotów.

Natychmiast zabrał włócznię, aby nikt nie sprzątnął mu jej sprzed nosa. Z jednej broni już zrezygnował i nie zamierzał tego powtarzać. Kolejnym co zabrał, była dwie ze skorup żółwia iłowego. Jakaś ochrona była potrzebna każdemu. Szczególnie gdy w grę wchodziła walka z wijami pustynnymi. Nic więcej nie potrzebował. Oddalił się o kilka kroków od reszty i przydział pancerz oraz karwasze. Za jednym z karwaszów schował sztylet, a w prawej ręce dzierżył włócznię. Wykonał nią kilka próbnych machnięć i uśmiechnął się lekko. Zdecydowanie lepiej leżała mu w ręce niż ten topór.

Gdy wszyscy ruszyli w drogę na Szkarłatny Szczyt, nawet się nie odzywał. Irytowała go obecność osób, które ich pilnowały. Jednak doskonale to rozumiał. Z bronią i tym, wszystkim co teraz posiadali, mogliby próbować uciec. On nie miał zamiaru tego robić, gdy wokół byli strażnicy. Lepiej nie ryzykować, nawet jeśli niewolnicy mieli przewagę liczebną.

Wejście do jaskini oznaczało rozpoczęcie misji. Elf wcale się przed tym nie wahał. Wielkiego wyboru nie było. Wejść do środka albo zginąć tutaj. Wolał to pierwsze. Szedł z przodu grupy. Chociażby ze względu na swój wzrok, który pozwalał mu widzieć w ciemnościach. Wprawdzie przy świetle pochodni nie był on tak potrzebny, ale ułatwiał sprawę.

Nagłe pojawienie się rannego Thri-kreena, zaskoczyło nomada. Równie zaskakująca była reakcja jednego z towarzyszy, który postanowił podejść bliżej i jeszcze dać mu wody. Co za idiotyzm. Ten modliszkowaty i tak zdechnie prędzej czy później, a druid jeszcze prosił, aby go nie zabijać. Eh... Trzeba będzie się powstrzymać.
- Jak Cię przebije tym mieczem, też będziesz mu chciał pomóc? - mruknął pod nosem i pokiwał lekko głową. Mocniej zacisnął dłoń na włóczni, aby w razie czego od razu zaatakować.
 
Saverock jest offline  
Stary 17-09-2011, 13:31   #14
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Lepiej poszukaj sobie czegoś innego – ten zwrot Kendara w kierunku jego osoby, zaskoczył, go jeszcze bardziej niż to, że niebieskowłosy pierwszy sięgnął on po topór. To, że wziął tą broń, mógł zrozumieć, gdyż niejeden by tak uczynił, widząc tego rodzaju można powiedzieć skarb, w naturalnym odruchu. Ale bezpośrednie zwroty do niego w stylu:
- Zaufaj mi i zabierz inną broń. Tak będzie lepiej dla wszystkich – które kontynuował elf, mimo iż było to wypowiedziane spokojnie, Martar uznał to za dalsze igranie z jego osobą i pewnego razu pogróżki. Cała ta sytuacja wydała mu się lekkim przekraczaniem granic. Nie dość, że łapczywy wystrzelił od razu po bronie, nie zważając na innych, to jeszcze wydawał się zbytnio cwaniakować w kierunku potężnego muła. Stanął jak wryty, lecz po chwili był już przygotowany do naprostowania elfa, nie zważając nawet jakby nie patrzyć niezbyt sprzyjające okoliczności.

Całe szczęście, chyba dla nich obydwu, rzucono drugi wór z bronią i pancerzami. Elf znowu szybko, zareagował, gdy pojawiły się nowe przedmioty. Widocznie bardzo szybko wypatrzył coś innego, gdyż oddał topór, twierdząc nagle, że jednak nie jest dla niego. Próbował również załagodzić konflikt, który na szczęście jeszcze nie zdążył się rozpocząć.
- Jest OK – odpowiedział, jak to zwykł niezbyt wylewnie. W końcu dostał to czego chciał.
Z radością chwycił topór i obejrzał go dokładnie, broń bardzo mu przypominała tą, którą władał kiedyś na arenie. Walkę nią miał opanowaną do perfekcji, o czym przekonało się wielu z jego przeciwników.

Po chwili ruszył po pozostały sprzęt i uzbrojenie. Wziął skorupę żółwia przymierzając, jak leży mu z przodu i z tyłu. A do wora zapakował bojową siatkę, racje żywnościowe i pochodnie.
- Ja to poniosę – zwrócił się kierunku drużyny. Chciał również zapakować piętnasto-litrowy bukłak, ale chwile wcześniej sięgnął po niego Rebis
– Jak Ci będzie ciążył, to mów – odezwał się do niego donośnym głosem

W końcu wszyscy byli gotowi i ruszyli w drogę. Po godzinie doszli do góry, do Szkarłatnego Szczytu, jak zostało im oznajmione. Wszedł razem z resztą do groty, teraz dopiero zacznie się prawdziwa walka o wolność o czym doskonale zdawał sobie sprawę. Po jakimś czasie na trafili na rannego Thri-krenna. Martar nie miał zamiaru się zbliżać do niego, nie chciał by jego postać, dodatkowo w dość wielkim towarzystwie, niepotrzebnie dodatkowo przestraszyła rannego. Wiedział, że w drużynie są inni, którzy bardziej nadają się do kontaktów niż on.

Tak jak Martar się spodziewał, do rannego zbliżył się Rebis próbując kontaktu. Pierwsza próba nie była zbyt owocna, ale na pewno Thri-kreen był przerażony widząc tylu uzbrojonych osobników.
-Możliwe, że będzie chciał was zaatakować, na wszystkie świętości, nie zabijajcie go, chyba, że nie będziecie mieli wyjścia. – powiedział po chwili Rebis. Martar wysłuchał jego słów, nie chciał go atakować, po czym cofnął się kilka kroków w tył, schodząc z linii widzenia rannego.
 
AJT jest offline  
Stary 17-09-2011, 14:58   #15
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
W czasie gdy dwóch się kłóciło o głupi topór, jemu udało się skombinować dodatkowe ubrania i broń. Ha! Uśmiechnął się w duchu, napawając się swoim chwilowym zwycięstwem. Niestety, nawet nie mógł skorzystać z owoców swojej "pracy". Zagapił się jeno na chwilę, a w tym czasie podły człowiek zabrał mu elfią tunikę. Elfie tuniki są dla elfów, nie dla ludzi! Szczególnie, że taki ubiór był bardzo cenny i przydatny na pustyni... Ale w przeciwieństwie do muła i niebieskowłosego domyślał się, że problem pomogą rozwiązać strażnicy Lazama. Niekoniecznie pomagając im się dogadać...
Zdecydował się na skórzane spodnie i lnianą tunikę, w które po chwili się przebrał. Zastanawiał się nad wełnianym płaszczem, jednak nie miałby gdzie go schować, a przecież nie będzie w nim chodził w taki upał. Pancerz z żółwich skorup uznał za zbyt ograniczający ruchy by go założyć, zaś włócznię za zbyt nieporęczną. Elf stawiał na zwinność.

W końcu nadszedł czas, by wyruszyli. Niestety, z eskortą. Cóż, ucieczka nie mogła być aż taka prosta, prawda? Teoretycznie niewolników... tfu, najemników było aż siedmiu, a "strażników" jeno piątka, jednak jakoś nikt z ekipy nie garnął się do buntu. Właściwie, to jemu też jakoś nie uśmiechała się ta myśl... Miał dziwne przeczucie, że lepiej będzie nie próbować ucieczki.

Zdziwił się gdy dotarli do Szkarłatnego Szczytu już po godzinie. Miał być pół dnia drogi od obozowiska... W sumie nieważne, lepiej leźć przez godzinę niż pół dnia. "Zachęcony" przez strażnika wkroczył wraz z towarzyszami do jaskini. Nie przeszli nawet stu metrów gdy do wyczulonych elfich uszu doszły dziwne dźwięki...
- Thri-keen - rzekł cicho, informując towarzyszy nieobytych z pustynią o niebezpieczeństwie. Przy okazji wyciągnął sztylet z pochwy. Wymawiając tę nazwę skrzywił się nieznacznie. Nie lubił tych wielkich owadów. Jego plemieniu zdarzało się walczyć z thri-keenami i nie były to łatwe potyczki.
Zamierzał zaproponować ostrożne podejście do źródła dźwięku, które się właśnie stało widoczne w świetle pochodni, lecz nim zdążył to zrobić z drużyny wyrwał się człowiek i pobiegł w kierunku rannego.
- Idiota. - Skwitował Finrael. Przecież to mogła być pułapka! Chociaż nie, kto byłby na tyle głupi by podbiegać do thri-keena? Ba! On chciał mu dać wody i apelował by go nie zabijać...
- Ciekawe czy do pustynnego wija też podbiegnie z wodą...
Elf przyjrzał się napotkanemu stworzeniu. Było ranne, ciężko ranne, lecz mimo tego machało mieczem i próbowało ich odgonić. Leżało na jakimś worku... Ciekawe cóż w nim było, skoro ryzykowało dla niego życie? Chętnie by to zbadał.
- Jest ranny. Dobijmy go nim zrobi nam krzywdę - zaproponował towarzyszom. Oczywiście, mówił tak by człowiek go nie usłyszał - zaczął by pewnie protestować. - Zaraz zawoła pobratymców albo przebije tym mieczem człeka. Właściwie to na jego własne życzenie... Jak coś to zaklepuję tunikę. - Był pragmatyczny. Po co taka dobra tunika miałaby się marnować na trupie? Pewnie będzie trochę zachlapana krwią i trza ją będzie zacerować, ale z pewnością była tego warta.
 
Wnerwik jest offline  
Stary 17-09-2011, 20:38   #16
 
Papa*'s Avatar
 
Reputacja: 1 Papa* nie jest za bardzo znany
No proszę, cóż za zgrabnie przeprowadzona perswazja - pomyślał na widok dodatkowego sprzętu, rzucając chudemu elfowi nieco ironiczne spojrzenie zmieszane z rozbawieniem. Bynajmniej poczuł pewną wdzięczność wobec niego, teraz przynajmniej nie będzie musiał martwić się o to że diablica
sprawi iż skończy w jakieś jamie z nożem w plecach. Odniósł wrażenie że drakonce również coś się nie spodobało.
- Nie mam ja Ci szczęścia do kobiet. - mruknął elf, bezradnie rozkładając ręce. Chociaż gdy pomyślę o tym języczku i czteropalczastych dłoniach... - przymknął oczy, kręcąc z niedowierzaniem głową. Czasem zaskakiwał sam siebie.

Podszedł do nowo wysypanej sterty przedmiotów i zabrał z niej skorupę żółwia iłowego związaną rzemieniami, skórzane spodnie i lnianą tunikę. Wyglądało na to że elf z mułem zdążyli już rozstrzygnąć spór o topór. Dobrze - pomyślał elf. Będą mieli większe szanse gdy wyruszą w komplecie. Gdyby się tu teraz pozabijali, z pewnością odbiło by się to na zadaniu. Oddalił się trochę by przebrać się w nowe ubrania. Włożył prowizoryczną zbroję, narzucił na siebie znoszony płaszcz i zatknął oba miecze za pas. Był gotów do drogi.

Ruszyli ku górze pod eskortą grupy strażników. Nie było ich wielu, drużyna miała przewagę liczebną lecz nie kwapiła się do podjęcia ucieczki, co udzieliło się również elfowi. Szli przed siebie przez około godzinę, znacznie krócej niż się spodziewał. Pochód zatrzymał się przed wysoką górą, obok wejścia do groty. Mężczyzna na przedzie zabrał głos:
- Oto Szkarłatny Szczyt. - oznajmił. - Tutaj zaczyna się wasza misja. Na końcu tej groty znajduje się wąski tunel, który doprowadzi was do właściwej jaskini o której mówiłem. To w tej jaskinie na wyspie położonej na środku iłowego jeziora ma leże pustynny wij. Zejdźcie tam, zdobądźcie to o co prosił czcigodny Lazam, a będzie wam dana wolność. Nie próbujcie ucieczki, gdyż ta równoznaczna jest ze śmiercią. - zakończył swój wywód. - Ruszajcie!
Godny czci? - pomyślał elf, powstrzymując się od splunięcia na ziemię. - Godny tak samo jak bród z pod moich paznokci. Bez zbędnych ceregieli wszedł z pozostałymi do groty. Gdy się obejrzał, pięciu ludzi wciąż stało przed wejściem do środka. To zaczyna coraz bardziej przypominać jakiś
rodzaj egzekucji
.
Szli jakiś czas przed siebie z pochodniami w rękach, gdy nagle do uszu elfa dobiegł jakiś odgłos.
Thri-kreeny? Tutaj? - zdziwił się elf, uważnie się wsłuchując w otoczenie. - Musi być ranny. Po chwili światło pochodni oświetliło niewielką wnękę, w której rzeczywiście leżał Thri-kreen. Szybko rzucił się elfowi w oczy worek przykryty przez ciało Thrki-kreena, jak i miecz który trzymał przy sobie. Pierwszym który zareagował na widok owada był mężczyzna niosący bukłak z wodą. Podbiegł on do rannego wydając z siebie kilka niezrozumiałych dla elfa słów. Miał mu już dać łyk wody z bukłaka gdy ten syknął groźne i machnął mieczem w kierunku stojącego przy nim mężczyzny. Elfowi zaszumiało w głowie.
- Możliwe, że będzie chciał was zaatakować, na wszystkie świętości, nie zabijajcie go, chyba, że nie będziecie mieli wyjścia. - zwrócił się mężczyzna do drużyny, ponownie mówiąc do Thri-kreena.
- Idiota. - rzekł chudy elf. - Jest ranny. Dobijmy go nim zrobi nam krzywdę. Zaraz zawoła pobratymców albo przebije tym mieczem człeka. Właściwie to na jego własne życzenie.

Elf przyglądał się Thri-kreenowi, myśląc nad czymś. Thri-kreeny to lud o bardzo silnej mentalności społecznej, który wiedzie koczownicze życie na pustyniach i równinach. Fakt iż ten tutaj leżał tu w takim stanie był bardziej niż zastanawiający. Elf nie sądził by zawdzięczał on swoje położenie któremuś ze swoich braci. Choć nigdy niczego nie wiadomo.
- Dobicie go byłoby głupotą, przynajmniej teraz. Druidzie. - zwrócił się do mężczyzny stojącego najbliżej Thri-kreena. - Zapytaj się go kto mu to zrobił. Gdyby to był wij, nic by z niego nie zostało. Całkiem możliwe że tam z przodu czeka na nas jakieś towarzystwo. Dobrze byłoby wiedzieć z kim ewentualnie możemy mieć do czynienia.
Tylko co z nim zrobimy jak nie będzie skłonny do gadania? - pomyślał elf.
 
Papa* jest offline  
Stary 18-09-2011, 11:56   #17
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Bat uderzył w piach nie robiąc elfowi krzywdy, co więcej niziołek rozkazał spełnić jego prośbę, było to coś czego Velga nie była w stanie pojąć. Przyjrzała się mu dokładniej jakby szuka w jego wyglądzie jakiejś wskazówki. ”Co jest w nim takiego, że Lazam go posłuchał? Ba, uśmiechał się nawet zadowolony nie wiadomo z czego.” Przyniesiono kolejne rzeczy i również tym razem niebiesko-włosy elf, który usiłował zagarnąć dla siebie topór był pierwszy, przywłaszczył sobie włócznię zanim zdążyła zdecydować czy przydałaby się jej bardziej niż oścień. Tak czy siak było już za późno. Ubrania jej nie interesowały, jakoś nie zależało jej żeby dobrze wyglądać w dniu swojej śmierci, za to skorupa mogła się przydać, zabrała więc jedną i założyła. Zbroja nieco krępowała ruchy, ale za to stanowiła teraz niewątpliwie trudniejszy kąsek do zjedzenia.

Kiedy wyruszyli trzymała się z tyłu grupy obserwując i zastanawiając się nad możliwością ucieczki. Teoretycznie mogło się udać, było ich więcej o dwie osoby. Tylko czy człowiek, który bez wahania porzucił oścień dla kija liczył się w tej statystyce? Raczej nie. Zresztą musieliby działać w skoordynowany sposób, na co w obecnej chwili raczej nie było szans, do tego powinni walczyć bronią z którą mieli doświadczenie, a z tego co widziała nie tylko jej nie pasował oręż, który znalazł się w jej posiadaniu. Zniechęcona tymi rozważaniami odłożyła myśl o ucieczce na bardziej odpowiedni moment. Tymczasem dotarli do celu, weszła do jaskini jako ostatnia oglądając się jeszcze na strażników. „Ciekawe jak długo zamierzają tam stać zanim uznają, że zginęliśmy i sobie pójdą?” Wciąż trzymając się z tyłu (po co zostawać pierwszą ofiarą wija?) ruszyła w głąb tunelu. Wnet usłyszała zawodzenie, rannego Thri-kreena. Szybko go znaleźli i wtedy zaczęło się przedstawienie. Człowiek zareagował najszybciej. „Może zmądrzał i postanowił zabrać dla siebie miecz? Tylko jak ma zamiar odebrać go rannemu przy pomocy kija?” Szybko wyjaśniło się, że nie o miecz ani o tajemniczą zawartość worka tu chodzi. Z niedowierzaniem patrzyła jak mężczyzna próbuje modliszkowatemu podać wody. Przeznaczonej dla nich wody! Nie podobało jej się to i nie tylko jej. Jeden z elfów już zaklepał sobie tunikę mężczyzny, chyba całkiem słusznie podejrzewając, czym może zakończyć się ta sytuacja. Sama była zdecydowanie za dobiciem Thri-kreena i sprawdzeniem zawartości worka, chociaż musiała przyznać, że pomysł by owada najpierw wypytać był całkiem rozsądny. Postanowiła chwilowo się wstrzymać, uniosła tylko wyżej oścień tak by ranny go widział i przejechała palcem po swoim gardle dając mu w uniwersalnym języku gestów jasno do zrozumienia, że dla niego to już koniec. Oczywiście zrobiła to tak by człowiek tego nie widział.
 
Agape jest offline  
Stary 20-09-2011, 15:25   #18
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Nowo zebrana grupa najemników ruszyła ku swemu przeznaczeniu.
Po przejściu kilkudziesięciu metrów w ciasnym korytarzem napotkała rannego Thri-kreena. Umierający modliszkowaty, a może raczej worek, który chronił własnym ciałem wprowadził pierwszy podział w drużynie.
Część z najemników chciała szybkiego uśmiercenia Thri-kreena. Tylko Rebis apelował o powstrzymanie się od przemocy. Jego argumenty zostały, co prawda wysłuchane i krew się jeszcze nie polała, jednak wszyscy byli gotowi by skrócić męki modliszkowatego.
Tak naprawdę to nie głos Rebisa powstrzymał najemników przed uśmierceniem Thri-kreena, a fakt że mógł on posiadać informacje o czekających ich w mrocznych korytarzach niebezpieczeństwach.
Rebis mimo, że nie władał zbyt dobrze językiem modliszek i tak nie ustawał w próbie porozumienia się z ranną istotą.
- Nie interesuje mnie co tam ukrywasz, jedyne co chcę to żebyś nie umarł. Zaufaj mi, proszę. - powiedział już w swoim rodzimym języku licząc, że ranny zna jego mowę.
Thri-kreen nie odrywał od druida swoich owadzich oczu. Ich wyraz jednak nie wiele mu mówił.
Nie opuszczając miecza modliszkowaty mniejszą kończyną wskazał na ranę w brzuchu z której wyciekała zielona posoka.
Druid zdawał sobie sprawę, że Thri-kreen mimo poważnej, czy może nawet śmiertelnej rany nadal jest groźny. Energia jaką potrafił skumulować wskazywała na to, że psioniczne talenty nie są mu obce.

Gdy Rebis próbował porozumieć się z rannym Thri-kreenem reszta najemników obserwował i nasłuchiwała. Obecność rannej istoty mogła sugerować, że gdzieś w pobliży czai się coś lub ktoś kto doprowadził go do tego stanu.
I nie pomylili się, gdyż do ich uszu odszedł dość odległy co prawda odgłos kroków.
Ciężko było ocenić zarówno odległość, jak i liczbę zbliżających się istot, gdyż echo w korytarzach bardzo je zniekształcało.
Jedno jednak było pewno... dzięki świetle pochodni tamci mogli bez problemu dostrzec grupę najemników.
 
Pinhead jest offline  
Stary 20-09-2011, 17:02   #19
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Ten druid naprawdę był walnięty. Gadać z modliszkowatym, ledwie rozumiejąc jego słowa. Przecież i tak wiele mu on nie wytłumaczy. Był ranny i w każdej chwili mógł się... Wykrwawić? Stop, tego zielonego czegoś, co wypływało z rany, nie można było nazwać krwią. Zresztą to nie było ważne nawet troszeczkę. Kendar usłyszał gdzieś w oddali kroki. Raczej dziwne by było, aby to kroki przyjaznych istot. Nie w takim miejscu. Niebieskowłosy spojrzał na druida i westchnął cicho.
- Ty zamiast z tym czymś gadać, lepiej szykuj się do walki – zwrócił się do niego całkiem obojętnie. Nie, nie obchodziło go to, czy Rebis przeżyje. I tak był właściwie bezużyteczny z tym swoim kijem i podejściem, które zabraniało mu zabijać. Skoro nie chciał walczyć, to mógł chociaż być żywa tarczą.
- Może zgasicie pochodnie? Chociaż, pewnie i tak nas nie ominą – rzekł do pozostałych. Rozejrzał się i wycofał się trochę tak, aby światło pochodni go nie oświetlało tak bardzo jak do tej pory. Jak dla niego mogłoby tu być nawet całkowicie ciemno. Zacisnął mocno obie dłonie na włóczni i przylgnął plecami do ściany.

Nic więcej na razie nie zamierzał robić. A nie, coś jeszcze było. Przyjrzał się dokładnie wszystkim towarzyszom. Dlaczego? A to dlatego, że wolał w czasie walki mieć pewność, kto jest po jego stronie, a kto przeciwnikiem. Na pewno nie wróżyłoby to dobrze, gdyby przebił włócznią kogoś z drużyny. Chociaż, gdyby tym kimś był druid, strata nie byłaby zapewne wcale widoczna. Przynajmniej wodę i racje żywnościowe dzieliłoby się na mniej osób. Jednak mimo tego, że elf chyba najbardziej nie lubił w drużynie Rebisa, który zniechęcił go do siebie tym, jak zareagował na widok rannego robala, nie chciał go przypadkiem zaatakować. Wprawdzie pewnie nikt nie przeżyje tej misji, a on sobie urządzał bezcelowe pogawędki z modliszkowatym, ale im większa grupa, tym mniejsza szansa, że Kendar zostanie zraniony.
 
Saverock jest offline  
Stary 21-09-2011, 12:23   #20
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
"- Szykować się do walki?" - zapytał sam siebie elf. Jakiej walki? Czyżby pobratymiec zamierzał zabić druida? To byłby głupi pomysł... Druid się jeszcze przyda, chociażby jako wabik. Zaaferowany spotkaniem nie usłyszał kroków... Dopiero gdy niebieskowłosy zwrócił druidowi uwagę Finrael je dosłyszał.
- Taaaa, ominą nas w kilkumetrowym korytarzu - rzucił ironicznie. - A jego to z pewnością - wskazał na muła - przecież ktoś takiej wielkości z pewnością jest mistrzem ukrywania się... Po prostu nie ma szans by nas zauważyli. - Uśmiechnął się krzywo, po czym dodał, znacznie poważniej:
- Albo to więcej thri-kreenów albo stworzenia które zraniły naszego nowego "przyjaciela"... Tak czy siak nie jest dobrze. Nie gaście pochodni - te istoty mogą widzieć w ciemnościach. - Poza tym były większe szanse, że rzucą się na osoby trzymające pochodnie. A on do nich nie należał...
- Nie wszyscy widzą w ciemnościach tak jak my - zwrócił się do pobratymca, po czym cofnął się o kilka kroków do tyłu, w ciemność. Mrok był przyjacielem złodzieja. Chciał się ukryć - miał spore szanse biorąc pod uwagę mrok i oślepiające światło pochodni, na którym zapewne skupi się wzrok przeciwników. Przyjął postawę "bojową" - pochylił się i wyciągnął rękę ze sztyletem do tyłu, gotów do natychmiastowego doskoku i pchnięcia. Tak właśnie działali nożownicy. Jeśli do walki dojdzie (a znając życie dojdzie) zamierzał poczekać, aż wrogowie rzucą się na silniejszych, opancerzonych kompanów i wtedy zaatakować od tyłu. Atak z zaskoczenia był o wiele bardziej efektywny niż otwarta walka, przynajmniej w jego przypadku.
Z posiadanej przez siebie "gwiazdki" na razie nie zamierzał korzystać. Prawdopodobnie zamiast zranić rywali poraniłby siebie. Albo towarzyszy.

Dobrze by było pozbyć się Thri-kreena przed walką, jednak człek niezbyt się nadawał do tego zadania. Elf by się nie zdziwił gdyby osłaniał owada własną piersią. Trza to będzie przełożyć na później... I mieć nadzieję, że ranny nie wspomoże atakujących.
 
Wnerwik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172