Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2011, 13:31   #14
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Lepiej poszukaj sobie czegoś innego – ten zwrot Kendara w kierunku jego osoby, zaskoczył, go jeszcze bardziej niż to, że niebieskowłosy pierwszy sięgnął on po topór. To, że wziął tą broń, mógł zrozumieć, gdyż niejeden by tak uczynił, widząc tego rodzaju można powiedzieć skarb, w naturalnym odruchu. Ale bezpośrednie zwroty do niego w stylu:
- Zaufaj mi i zabierz inną broń. Tak będzie lepiej dla wszystkich – które kontynuował elf, mimo iż było to wypowiedziane spokojnie, Martar uznał to za dalsze igranie z jego osobą i pewnego razu pogróżki. Cała ta sytuacja wydała mu się lekkim przekraczaniem granic. Nie dość, że łapczywy wystrzelił od razu po bronie, nie zważając na innych, to jeszcze wydawał się zbytnio cwaniakować w kierunku potężnego muła. Stanął jak wryty, lecz po chwili był już przygotowany do naprostowania elfa, nie zważając nawet jakby nie patrzyć niezbyt sprzyjające okoliczności.

Całe szczęście, chyba dla nich obydwu, rzucono drugi wór z bronią i pancerzami. Elf znowu szybko, zareagował, gdy pojawiły się nowe przedmioty. Widocznie bardzo szybko wypatrzył coś innego, gdyż oddał topór, twierdząc nagle, że jednak nie jest dla niego. Próbował również załagodzić konflikt, który na szczęście jeszcze nie zdążył się rozpocząć.
- Jest OK – odpowiedział, jak to zwykł niezbyt wylewnie. W końcu dostał to czego chciał.
Z radością chwycił topór i obejrzał go dokładnie, broń bardzo mu przypominała tą, którą władał kiedyś na arenie. Walkę nią miał opanowaną do perfekcji, o czym przekonało się wielu z jego przeciwników.

Po chwili ruszył po pozostały sprzęt i uzbrojenie. Wziął skorupę żółwia przymierzając, jak leży mu z przodu i z tyłu. A do wora zapakował bojową siatkę, racje żywnościowe i pochodnie.
- Ja to poniosę – zwrócił się kierunku drużyny. Chciał również zapakować piętnasto-litrowy bukłak, ale chwile wcześniej sięgnął po niego Rebis
– Jak Ci będzie ciążył, to mów – odezwał się do niego donośnym głosem

W końcu wszyscy byli gotowi i ruszyli w drogę. Po godzinie doszli do góry, do Szkarłatnego Szczytu, jak zostało im oznajmione. Wszedł razem z resztą do groty, teraz dopiero zacznie się prawdziwa walka o wolność o czym doskonale zdawał sobie sprawę. Po jakimś czasie na trafili na rannego Thri-krenna. Martar nie miał zamiaru się zbliżać do niego, nie chciał by jego postać, dodatkowo w dość wielkim towarzystwie, niepotrzebnie dodatkowo przestraszyła rannego. Wiedział, że w drużynie są inni, którzy bardziej nadają się do kontaktów niż on.

Tak jak Martar się spodziewał, do rannego zbliżył się Rebis próbując kontaktu. Pierwsza próba nie była zbyt owocna, ale na pewno Thri-kreen był przerażony widząc tylu uzbrojonych osobników.
-Możliwe, że będzie chciał was zaatakować, na wszystkie świętości, nie zabijajcie go, chyba, że nie będziecie mieli wyjścia. – powiedział po chwili Rebis. Martar wysłuchał jego słów, nie chciał go atakować, po czym cofnął się kilka kroków w tył, schodząc z linii widzenia rannego.
 
AJT jest offline