Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2011, 09:34   #15
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
- Gdzie zdrajcy!? Gadać, bo to jedyna wasza szansa. Gdzie!? Nie każcie mi powtarzać!

Z pewnymi osobami, dyskutować się nie da, z pewnymi przynajmniej się nie powinno. W przypadku człowieka, który właśnie zamierzał podporządkować sobie Miłą, Sergio nie potrafił jeszcze wystawić prawidłowej diagnozy, więc najrozsądniejszym było zagrać na czas nim nie rozeznają się w sytuacji. Wedle wersji medyka Rostowie mieli jeszcze w rękawach co najmniej kilka atutów, które pozwalały im na razie grać oddając oponentowi pole.

- Róbcie jak mówi - zawyrokował stanowczym głosem Sergio spoglądając na Rolanda i Dalmara. Sam pokazał tylko puste ręce unosząc je do góry i tym samym ukazując brak jakiegokolwiek innego oręża. Kiwnął jednocześnie głową wskazując domownikom miejsce pod ścianą, gdzie powinni się zebrać.
Dopiero gdy zgodnie z poleceniem Śledczego stali już tam gdzie chciał, tak jak chciał postanowił odpowiedzieć na jego pytanie.
- Na górze Panie, podstępem zamknęliśmy ich na górze...

***

Miłą oplatał niemal labirynt wąskich uliczek co z pewnością nie pomagało w napędzaniu do lokalu klienteli, która trafiała tu głównie przez przypadek, gubiąc się podczas poszukiwania innego miejsca, a jednocześnie po poznaniu klimatu karczmy, rzadko postanawiała wrócić do niej świadomie. Te same walory sprawiały jednocześnie, że jeśli ktokolwiek chciał trafić, lub ujść z Miłej niezauważony wystarczyło by przeszedł kilkanaście kroków i jeśli stąpający mu na pięty nie robili tego dosłownie, lub nie mieli ze sobą zawodowego tropiciela, mogli zapomnieć o odgadnięciu którą z dziesiątków drug wybrał ich cel.
Dwóch mężczyzn otulonych szerokimi płaszczami, którzy dopiero co opuścili Miłą nie stawiało sobie jednak za cel zgubienie ogona, a wręcz przeciwnie, musieli jedynie zadbać o to, by ściągnąć na siebie tych których wskazał im Sergio. Za chwile miało okazać się, kto zna okoliczne zaułki lepiej, wypatrujący, czy wypatrujących odciągający.

***

- ... gdyście do wrót poczęli walić spanikowali i kazali dać sobie schronienie - kontynuował Sergio - na sztychy nas wzięli, to i protestować nie było jak - wzruszył ramionami - aleśmy drani przechytrzyli i mój człowiek dopiero co ich zaprowadził zamknąć w...
Nie skończył, bo w tym momencie z góry zbiegł Slawko krzycząc coś niezrozumiale i z rozpędu padając na kolana na środku biesiadnej. Sergio skrzywił się w myślach potępiając przesadny dramatyzm przedstawienia, lecz może młodemu śledczemu całość pasowała jednak do idealnego scenariusza wspaniałej obławy. Obserwował jednak nie odzywając się nijak i tak nie miał jak przerwać aktorowi, który właśnie przechodził do części wokalnej.
- Uszli Panie! Uszli W Łeb dali z zaskoczenia i uszli oknem na dach! Nim się podniosłem ze zmroczenia nie było kogo ścigać, tożem od razu przybiegł do was zawiadomić!
Sergio nie zamierzał nic więcej dodawać, spojrzał tylko na twarz Śledczego, na której wyraźnie rysował się trudny proces decyzyjny, wiadomym jednak było, że decyzja zapaść musi w przeciągu jednego uderzenia serca. Zwierzyna uchodziła mu z pomiędzy zaciskających się już palcy...

***

Dwójka nadal skrytych pod płaszczami mężczyzn stała już spokojnie o wiele zakrętów i uliczek od Małej, wydawało się, iż ściągnęli na siebie więcej uwagi niż było trzeba i w bramach nie powinien zostać nikt "postronny" kto mógł obserwować, czy dachowym oknem ktokolwiek z Miłej uszedł, czy też nie. Okazało się też jednak, że na przeciw siebie nie mają jedynie szpicly trybunału, lecz również kogoś z miejscowych, kto labirynty Portowej znał równie dobrze, a co gorsza znał też sposoby miejscowych na ich wykorzystanie. Nadal jednak był to tylko jeden człowiek, ich zaś było dwóch, a jeśli nie potrafili rozwiązać problemu sprytem musieli uciec się do mniej subtelnego argumentu.
Stali teraz patrząc się na przemian na skrępowanego człowiek, to na siebie wzajemnie zastanawiając się co z tym fantem począć. Bali się zameldować o tym Slawko, a jeszcze bardziej Rostom, nie wiedzieli jak bardzo przekroczyli cienką granicę tego na co pozwalali sobie wzajemnie możni półświatka. Przez skórę czuli jednak, że przekroczyć ją musieli.

Walhor z Rybiego Kwartału leżał na ziemi szarpiąc się potężnie i próbując pomstować na oprawców, w czym skutecznie przeszkadzał mu sprawnie założony knebel...
 
Akwus jest offline