Roland oparł miecz, również pokazując zerową wolę do jakiegokolwiek sprzeciwu, a tym bardziej ataku. Słuchając przykazania Sergio ruszył we wskazane przez niego miejsce. Miał przygotowaną swoją historię tego całego zajścia, jednak szczęśliwie Sergio jak zwykle popisał się szybką reakcją i na poczekaniu wymyślił opowieść, w którą już nawet sam Roland zaczynał wierzyć.
Stał więć tylko bez ruchu i bez słowa, czekając, aż całą sytuacja się wyklaruje. Wiedział, że w takiej sytuacji, gdy bracia przy nim są, lepiej nie odzywać się niepytanym. Pamiętał, że zwykle gdy próbował się wykazać swą elokwencją, był karcony przez nich uderzeniem w głowę. A tego wolał już unikać. |