Roland wodził wzrokiem za śledczym. Wiedział, że został on sam w środku, że z łatwością mógłby mu teraz ten przemądrzały łeb ukręcić. Jednak na razie nie wykonywał ruchu w tą stronę, przypuszczając, że nie jest to w tym momencie zbyt mądry krok. Myśli tego typu przerwało pytanie śledczego o to, co tu zaszło, więc teraz cały swój wysiłek umysłowy musiał przeznaczyć na to. - Eee, więc przyleźli tu i zamówili żarcie – Roland zaczął odpowiadać na pytanie. W jego głowie, wyraźnie zaczęło się kotłować od natłoku myśli, w większości dość niedorzecznych. Ale kontynuował dalej – A chcieli to co na tym stole leży, jeszcze ciepłe, można jeść – w tym momencie podniósł swą wielką rękę, wskazując na ich zastawiony stół – Eee, A przyleźli to w sześciu, ubrane byli zwykle, w kubraki, tyle że broń se skryli. Szemrali coś przy stole, ja żem nic nie słyszał. Nagle, się zerwali chwycili za broń i pogrozili chwytając biednego Slawko. Ja żem niestety nie miał swego mieczyka przy sobie, jak żem mógł przypuszczać, spokój był, zaskoczony żem był, nie mógł bronić. – rozłożył ramiona, próbując jak najrealniej odgrywać swe przejęcie - Jak tylko Slawko ich wyprowadził, pobiegł żem po broń, by ubić drabów, ale żeście do drzwi walili grożąc, to wpierw je otwarłem. Już dość problemów żemy mieli, by i z Wami fikać. Nie?
Kończąc to mówić zwrócił wzrok w kierunku Sergia, chcąc zaobserwować jego reakcję. Czemu krzyczał że sprzątają i czemu Sergio to potwierdził nie umiał już ubrać w słowa. Te parę wcześniej wymyślonych zdań stanowiło dla niego i tak już olbrzymi wysiłek, a poza tym nie wiedział jaki plan w głowie miał starszy z Rostów. Roland musiał wymyślić sam coś logicznego i nie miał zielonego pojęcia, czy to co do tej pory powiedział takowe było.
Ostatnio edytowane przez AJT : 19-09-2011 o 16:13.
|