Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2011, 17:07   #15
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wparował do opustoszałego zajazdu z energią tarana, za sobą wpuszczając strzępy mgły i, jak się po chwili okazało, mocarnego krasnoluda, który zresztą zaraz pomaszerował tam, gdzie i wszystkich innych wcięło. Szczęśliwie nie na długo. Zanim Spieler zupełnie wytracił impet, stadko gości, na poły uspokojone, a ma poły rozczarowane niezbyt efektownym rozstrzygnięciem problemu woźniców, przemieściło się z powrotem do głównej sali tak, że mógł czym prędzej wyłuskać z tłumku zafrasowanego gospodarza i zaatakować znienacka pytaniem:
– Umiecie pisać?... Papier – polecił, nie przejmując się zanadto odpowiedzią. Zaraz jednak przerwał rozpoczynające się nieskoro poszukiwania. Wyciągnął z kieszeni wymięte obwieszczenie, przycisnął przedramieniem do szynkwasu i wygładził dłonią.

– Piszcie tak: – Przyglądał się przez chwilę zabierającemu się bez przekonania za śniadanie Erichowi, dając swemu ogłupiałemu skrybie czas na względnie prawidłowe uchwycenie pióra. Potem podyktował, interpunkcją trzymając nieszczęśnika w ryzach jak bojowym werblem: – Ja przecinek Gustav przecinek nazwisko... wpiszcie... przecinek... z zajazdu Dyliżans i Konie... w naglącej potrzebie...przecinek... takoż przy niedyspozy... cyi wozaków to jest Gunnara i Hulza przecinek... w dobrej wierze użyczam... – zmarszczył brwi, zwalniając przed pierwszym prawdziwie redaktorskim wyzwaniem – landarę tudzież wałachy Zębatki pannie... pani godność? – Przechylił głowę w namiastce uprzejmości, łagodząc też trochę ton.
Z jej ochroną... w przytomności świadka przecinek... – rozejrzał się szybko po towarzystwie, zatrzymując wzrok na Bretończyku – Phillipe... Od nowego wiersza: dnia... cyfrą... drugiego Pflugzeita dwunastego roku. Pod spodem: podpisano... Podpiszcie panie Gustav. Nie macie jakiego stempla?... Niech będzie.
Wyrwał skołowanemu gospodarzowi pismo spod pióra, posypał wilgotny inkaust pyłem z garści, zdmuchnął mu w nos i schował złożony wpół papier za pazuchę.
– Wyrychtujcie sobie takie samo. Na wszelki wypadek.
Wyraźnie zadowolony, ale wciąż porażający tak z samego rana zdecydowaniem, rozparł się na ławie naprzeciw Gomrunda Ghartssona, czekając, aż krasnolud skończy z posiłkiem. Wtedy ruchem głowy zaproponował wyjście na powietrze.

Kiedy Erich rozpoczynał trudną batalię z dyliżansem, końmi i tym, co winno obie sprawy połączyć, Spieler stał już na posterunku przy płocie, w połowie mniej więcej podwórca. W profesjonalnej, nonszalancko groźnej, z lekka obelżywej pozie.
– ...te parę błysków, byle dojechać na czas i bez... Następnym, mistrzu – rzucił głośniej z wyćwiczonym, absolutnie bezmyślnym przekonaniem w głosie do Bretończyka, który zupełnie niegodnie tachał wbrew ogólnej tendencji bagaż w stronę powozu.
Na widok wytaczającego się z zajazdu Gunnara, znów zwrócił się do Płomiennego Łba:
– Tych zdechlaków też chętnie bym zostawił. Jak już wyszykują pudło, na nic więcej się nie przydadzą, a miejsca mało. Pospieszcie się, panie Druzd, z tym sikaniem.
- Hultz i ten drugi łapserdak jadą… w końcu to ich robota i ich dyliżans. Nie ma co chłopakom robić pod górę. – Ghartsson poklepał go po plecach i dodał: – No to w drogę, już nadto czasu zmitrężyliśmy.
Spieler wzruszył ramionami.
- Nie ja będę wybijał dupsko na dachu. – Popatrzył znacząco na wychodzące właśnie z zajazdu kobiety. – Mam nadzieję.

Lady powitał ledwie płytkim skinieniem, ale zarzuciwszy na ramię swoje manele, uprzejmie podprowadził do pojazdu, gdzie nawet otworzył drzwiczki i zaoferował pomocną dłoń. Zresztą młodszej z jej służek także, a nawet obie, choć drugą niejako z zaskoczenia i bardziej poufale.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 19-09-2011 o 17:10.
Betterman jest offline