Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2011, 17:26   #148
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Port

- Kh`aadz na bogów - wykrzyknął Endymion - żyjesz! Co oni z tobą zrobili.
Po czym wstając od pokancerowanego towarzysza zwrócił się do Dorina.
- Dobrze cię znowu widzieć - tu podał mu rękę w geście powitania - Gdzie go znalazłeś?
- Formir go znalazł. Nie ja. Podobno odbili go z karczmy, gdzie leżał przywiązany do łoża... - odrzekł mężczyzna mocno uściskując prawicę Endymiona. - Chyba w końcu rozbił tych okultystów. - wtrącił wzruszając ramionami. - Nalegał, żeby z nim do portu od razu...

Przyjrzał się Kh’aadzowi, który chwiał się niebezpiecznie z mętnym wzrokiem. Potem dla elfa, któremu również podał dłoń. Z wielkim szacunkiem.

- No to teraz jest w waszych rękach. - co rzekłszy minął ich i wszedł na trap wprowadzając za sobą konia.

- Pomóż mi Finluinie wprowadzić go na statek i do kajuty - zwrócił się Endymion do elfa - to jest mój dobry przyjaciel po fachu Dorin, popłynie z nami.

- Król wspominał mi, że mogę popłynąć. - powiedział niezbyt zadowolony. - Ale mówił, że jako okręt floty do Tol Morwen pod szatami pielgrzymów... - rozejrzał się po pokładzie i załodze poprawiając plecak.

Po czym łapiąc ostrożnie krasnoluda pod rękę zaczął wprowadzać go na trap.

- Choć uparciuchu, zaraz znajdziesz się na wygodnej leżance, powinien cię obejrzeć jakiś medyk. Niestety nasz podręczny uzdrowiciel dał nogę - dodał półżartem.

Krasnolud mimo, że ledwo trzymał się na nogach uparcie odmawiał przyjmowania jakiejkolwiek pomocy, co z resztą wychodziło mu niezdarnie i raczej z mizernym efektem. Na wpół potykając się na wpół wlokąc nieposłuszne nogi, które jeszcze wydawały się być jak z waty, wszedł, lub może bardziej precyzyjnie - został wniesiony na pokład okrętu, choć nadal nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Świat nadal miał przykry zwyczaj wirować w najmniej oczekiwanych momentach.

Finluin nie podzielał entuzjazmu Endymiona i choć był oczywiście zadowolony z uwolnienia krasnoluda to jednak wydawało mu się ono zbyt cudowne, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach.
Elf pomagając wnieść Kh’aadza na statek zwrócił się do Dorina:
- Jak właściwe udało wam się wpaść na trop kultystów?

- Szczegółów panie elfie mogę się tylko domyślać. - odrzekł strażnik. - Pewna karczma była pod obserwacją od niedawna. Zawsze pusty pokój na hasło najmowany. Z ukrytą skrytką na wiadomości... Ponoć po tym krasnoluda odnaleźli. Ktoś miał go przejąć. - kiwnął głową na Kh’aadza. - Formir był pierwszy. - potem przeniósł wzrok od Finluina do Endymiona. - Co to za misja? Król ze starym mówili, że powiecie. Zakazane księgi wykradziono. Szpieg albo zdrada... Nie mieli czasu niczego wyjaśniać.

-Wszystko się dowiesz w swoim czasie Dorinie, jedyne co w tej chwili możemy ci rzec to tylko to że płyniemy na północ. - Finluin nie zamierzał na razie nic mówić, trzeba było działać bardzo ostrożnie im mniej ludzi wiedziało o celu wyprawy tym lepiej.

- Wszystkiego się dowiesz w wkrótce. Ja teraz nie mam czasu. Muszę jeszcze wrócić do miasta, mam tam sprawę do załatwienia. Mam nadzieję, że nie opóźnię za bardzo wypłynięcia, postaram się wrócić najszybciej jak to możliwe. Zaopiekujcie się nim - powiedziawszy to Endymion czym prędzej chciał zejść z pokładu statku.

Gdy krasnolud usłyszał, że Endymion wraca jeszcze do miasta, w głowie zaświtała mu jedna myśl. Zawołanie, którym zwrócił uwagę Endymiona brzmiało bardziej jak głośny jęk.
- Eeź Moh Uyna! - z jego skrwawionych i zlepionych strupami ust wydobyły się dźwięki, które trudno było by przypisać do jakichkolwiek sensownych słów. Szanse, że strażnik zrozumie jego postękiwania były marne, widząc jego pytający wyraz twarzy zdenerwował się jeszcze bardziej, że nie jest w stanie zrozumiale sformułować tak prostej prośby...

- Moh! - powtórzył jeszcze raz wykonując rękami gesty, jakby wbijał gwoździe.
- Moh Uyna. - wskazał w stronę zamku. Znowu przyszły zawroty głowy, osłabł na tyle, że musiał podtrzymać się relingu.

Dorin trzasnął drzwiami od kajuty, którą sobie zajął. To zachowanie nie uszło uwadze elfa, choć na razie nie pokusił się o jego interpretację.

Trzymając się dalej lin takielunku zwrócił zmęczoną twarz w stronę mglistej sylwetki Finluina, przez chwilę stał tak z pół otwartymi ustami, świszcząc niewyraźnie, jakby zastanawiając się jak się wyrazić. W końcu z niemałym bólem, wydusił z siebie.
- O eh Muham?

- Nie rozumiem mości krasnoludzie - odrzekł Finluin - ale lepiej oprzyj się na mym ramieniu. Poszukamy miejsca do spania, potrzeba ci dużo odpoczynku.

- Ambasador Muthann? - pytającym głosem dopowiedział strażnik.

Zmęczony Khazad przytaknął skinieniem głowy.

- Opuścił już miasto. O niego ci chodzi? - po czym zaczął się zastanawiać gdzie na pokładzie znajdzie kawałek papieru i coś do pisania - chcesz nam coś ważnego przekazać? Poczekaj zaraz rozejrzę się za czymś do pisania.

Na moment Endymion zniknął z pola widzenia elfa jak i krasnoluda po czym zjawił się z kawałkiem pomiętej kartki i piórem pożyczonym z kajuty kapitana.

- Muham... Muham aył Uyna. Ayaah uał eyegeh... - krasnolud wziął kartki i pióro od strażnika, teraz uświadomił sobie, że nie ważne czy to co pamięta to prawda czy tylko narkotyczne wizje... musi wszystko spisać, wszystko o co pytali i co z niego wyciągnęli. Nie był w stanie przekazać tych wieści ustnie, a przynajmniej nie w zrozumiały sposób... Postanowił, że spisze wszystko i przekaże przede wszystkim przedstawicielstwu krasnoludów w Minas Tirith, aby ostrzegli na czas starszych z Khazaad Dum i być może po przetłumaczeniu również Eldarionowi, choć jeśli dwór króla jest tak przesiąknięty kultystami, że ci porwali zeń Dzuina, to nie wiadomo, czy te informacje bardziej by pomogły czy zaszkodziły. Ale o tym niech już decyduje ambasador. Tak więc Kh’aadz z kilkoma pustymi kartkami i piórem z zapasem inkaustu odtrącając jakąkolwiek pomoc, zataczając się i o mało co nie przewracając trzy razy jakimś cudem dotarł do kajuty kapitańskiej i tam z trudem siadł przy biurku i zmęczoną ręką zaczął kreślić kolejne runy... Przez myśl przechodziło mu tylko jedno, krasnoludy jak zwykle zostaną bez pomocy i będą musiały zadbać o siebie same... Przyswojenie tej lekcji drogo go kosztowało...

Endymion spoglądający przez ramię piszącego uparcie krasnoluda już wiedział, że nie będzie łatwo rozszyfrować pisma jakim Kh`aadz się posłużył.

Gdy skończył złożył dwie zapisane maczkiem kartki, zapieczętował używając laku pozostawionego na kapitańskim biurku. Podniósł wzrok na towarzyszy, znowu przez dobrą chwilę zbierał się do wydania z siebie jakichkolwiek dźwięków, nieświadomie poruszając bezgłośnie ustami.
- Yooaye hahnoya.

Znowu ogarnęła go frustracja gdy zobaczył pytające wyrazy twarzy Endymiona i Finluina. Zamiast warknięcia z jego ust wydobył się przeciągły świst, co chyba zdenerwowało go jeszcze bardziej. Na kolejnej pustej kartce naszkicował uproszczony symbol statku, miasta i brodatą postać ze strzałką w kierunku od miasta na statek. To wybitne arcydzieło podetknął pod oczy zgromadzonych kompanów.
-Mmmm?! - dźwięk przypominał intonacją zapytanie z rodzaju - Rozumiecie?!

Sękatym palcem wskazał na rysunek brodatego ludzika.
- Hahnoyuh.

- Wybacz ale kompletnie nie mam pojęcia o co ci chodzi - z zafrasowaną miną stwierdził strażnik - napisz na wierzchu do kogo ma to trafić, a ja postaram się to rozszyfrować w bibliotece albo może spotkam po drodze jakiegoś krasnoluda.

- E-e - Krasnolud pokiwał przecząco głową.
- Youah hahnouha uay. - krasnolud wskazał palcem na podłogę deski pokładu.

Strażnik widząc że nie dogada się z K'haadzem, postanowił poszukać wsparcia gdzie indziej.

- Poczekaj! - elf zawołał do Endymiona- A ty - wskazał palcem na krasnoluda - napisz komu ma zanieść ten list!

Ostatnie zdanie Finluin wypowiedział w języku krasnoludów, czym zapewne wielce ich zaskoczył.

Kh’aadz wzdrygnął się z zaskoczenia, słysząc mowę swego ludu wypływającą z ust elfa z typowym dla tej rasy zmiękczonym akcentem. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że ta niespodzianka, może mu pomóc. Szybko naskrobał na kartce po której szkicował krótkie zdanie.
“List zostaje na razie przy mnie, sprowadźcie przedstawiciela krasnoludzkiej ambasady tutaj.”

- Kh’aadz chce byśmy sprowadzili przedstawiciela krasnoludzkiej ambasady - Finluin zwrócił się do Endymiona. - Chyba osobiście chce mu przekazać list.

Krasnolud na potwierdzenie kiwnął głową. Po czym znwou naskrobał kilka szybkich słów i podetknął pod nos elfowi. Wolał mieć pewność, że i ten przekaz dotarł jak należy.
“Weź młot D’zuina”

- I chce żebyś wziął młot D,zuina.
 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 21-09-2011 o 22:13.
Komtur jest offline