Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2011, 00:15   #5
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Tuż przed południem Bramy Devek przekroczył dziwny piechur. Młodzian słusznego wzrostu, ale chudy jak tyczka, o włosach jasnych, krótkiej młodzieńczej brodzie. Łuskowata zbroja wisiała na nim, jak na strachu na wróble a staromodnie wykonany hełm dopełniał całości. Nie wyglądał na wiele więcej jak dwadzieścia lat. Z twarzy nie znikał mu uśmiech wioskowego głupka. Raczył nim wszystkich mijanych ludzi.
-Nieech święty Cuuthbert waam błogosławi- powiedział do mijanych strażników czym wywołał salwę śmiechu i żywe zainteresowanie bawiących się nieopodal dzieci.

Gromadka maluchów przeczuwających dobrą zabawę towarzyszyła mu więc od bramy aż na rynek. Dzieciaki co rusz zaczepiały przybysza domagając się odpowiedzi na różne mało istotne pytania, by tylko usłyszeć zabawne jąkanie. Młodzieniec za każdym razem odpowiadał, życzliwie uśmiechając się pomimo coraz bardziej złośliwych docinek.

Gdy dotarł na rynek, stanął przy studni a widząc sporo zgromadzonych tu ludzi, uniósł ręce jakby próbował uciszyć panujący normalnie w takim miejscu gwar. Ponieważ jego wysiłki zostały całkowicie zignorowane przystąpił od razu do kazania.
-Szlaaachetni mieeszkańcy Deevek, nieech święęęty Cuuthebrt ma was w opiece!- do grupki rozbawionych dzieciaków dołączyły dwie przekupki, furman i pijaczyna.
-Przyyybyłem tuu aby was naaatchnąć wiaarą i naakłonić do życia z przykazaniami boga praawa i spraaawiedliwości. Ooopłaci się to wam jak i całej spooołeczności.
Śmiejący się już do łez pijaczek nie wytrzymał.
-Szkoda, że tobie się to nie opłaca boś chudy jak słomka.
Powszechna wesołość na chwilę się wzmogła, ale widząc, że kaznodzieja nie wart jest uwagi, słuchacze zaczęli się wykruszać a całkiem stracili zainteresowanie gdy na rynek wjechał jeździec poprzedzany przez herolda.
Wraz z odpływem wiernych, znikła nadzieja na datki i trafienie do ludzkich serc, przez co młody kapłan nieco zmarkotniał, ale gdy wysłuchał odezwy wiara na nowo zagościła w jego sercu.
Podbiegł do jeźdźca i chwycił za strzemię, by zwrócić na siebie jego uwagę.
-Doobry Paanie. Zwęę sięę Kleofas Biiimp. Bogoowie nie daaali mi daaru wymowy, aale serce mam czyyste i męężne. Jeestem słuugą boożym Świętego Cuuthberta. Doobrze mniee wyyszkolono. Jeeśli miii zauufasz żyycie za cieebie oddam.

Popatrzył z nadzieją na siedzącego w siodle oficera. Kasata klasztoru dotknęła go bardziej niż sądził zarówno on, jak i arcykapłan Fredericus, który decyzję podpisał. Czemuż się dziwić, Fredericus nigdy go na oczy nie widział i nie wiedział, że na wędrownego kaznodzieję się zupełnie nie nadaje. Zbroja odziedziczona po zmarłym bracie Hieronimie stanowiła do tej pory jedynie zbędne obciążenie, a tak na coś by się przydała. No i sześćdziesiąt złociszy! Wreszcie by się najadł.
 
Ulli jest offline