Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2011, 03:58   #20
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Sergio pokiwał głową przytakując słowom Rolanda. Osiłek w prostych słowach wyczerpał temat, nie pozostawiając konieczności doprecyzowania, jeśli nie chcieli wyjść na podejrzanie gorliwych, a jednocześnie dając dość swobody w kilku miejscach aby w razie trudnych pytań mieć wciąż dość miejsca do lawirowania.
- Dokładnie tak Panie Śledczy - odezwał się bardzo ostrożnie podnosząc wzrok na urzędnika - Bogowie pokarali naszą pychę, w której uważaliśmy, że sami zająć się tymi typami zdołamy. Po prawdzie jednak nie było nawet czasu by wcześniej po Straż Miejską wołać, to wszystko tak szybko się działo.
Śledczy słuchał Sergia, lecz kontem oka wciąż przyglądał się niewysokiemu mężczyźnie, który z zaangażowaniem godnym poławiacza pcheł szorował wciąż podłogę.
- Powiadasz więc, że nic dodać nie możecie - cedził spokojnie wciąż zerkając na pomywacza - żeście nic nie słyszeli?
- Tegom nie powiedział.
W jednej chwili cała uwaga Śledczego skupiła się na Roście, ten zaś widząc, że jego rozmówca podłapuje temat ciągnął dalej.
- Podsłyszałem Panie z owej rozmowy co nieco i choć sam znaczenia nie pojmuję może Wam słowa te coś powiedzą.
Zbliżył się do mężczyzny zniżając jednocześnie głos i lekko rozglądając się wokół jakby bacząc na zagrożenie jakie - przewodził im szlachcic z wąsem szerokim niczym szczota, imienia nie podchwyciłem, lecz charakterystycznym było, że spod kubraka kolczuga mu wychodziła z dziwnym nie spotykanym u nas splotem. Drugi co z pewnością wiosen miał tamtego połowę mówił w sposób przywodzący na myśl przybysza z zamorskich krain, ten skrywał się pod kapturem jako i dwaj następni, lecz i tych znaki szczególne wychwycić łatwo...
Sergio gotów był opisywać zebraną grupę przez kolejne godziny i do prawdy nie miało dla niego żadnego znaczenia, czy kiedykolwiek w życiu by owych szlachciców widział. Wystarczyło, że Śledczy słuchał go z rosnącym z każdą chwilą zainteresowaniem, zainteresowaniem, które nie pozwalało mu stłumić w sobie delikatnych oznak podniecenia każdorazowo, gdy Sergio opisywał coś co pasowało do jego teorii. Medykowi nie trzeba było też wiele by dostrzec kurczowo zaciskane palce, czy rozszerzające się mimowolnie źrenice rozmówcy.
- ... jeden z nich owdowieć musiał niedawno, bo gdy reszta o bezpieczeństwie swych połowic prawić zaczęła, ten jedno się zasępił i tematu nie podchwycił. Czujni byli Panie, ledwo ze strawą się zbliżałem każdy temat ucinali niemal momentalnie, więc i przekazać wiele się nie da. Może jednak jakąś wskazówką będzie, że kolejny na mleko kozie uczulony wielce, bo za samą propozycję zbesztany zostałem i to tak jak tylko panowie wielcy besztać potrafią. Ale i to nie koniec - wzniósł do góry palec przygotowując śledczego do wielkiego finału swoich zeznań - mamy i dowód rzeczowy!
Żyła na szyi młodego urzędnika pulsowała w takim tempie, że Sergio zaczynał obawiać się o życie Śledczego i postanowił nie dawkować mu już więcej przyjemności podając tort razem z wisienką.
- Jeśli można - Sergio gestem dłoni poprosił o pozwolenie na podejście do stołu, przy którym biesiadowali spiskowcy - gdy uchodzili zaniepokojeni czymś wyraźnie i to jak pozwolę sobie zaznaczyć nim jeszcze ktokolwiek zbliżył się do gospody, pozostawili nieopacznie rzecz jedną - tu zręcznym ruchem wytrawnego kieszonkowca zakręcił się przy stole jedną ręką sprawnie wyciągając spomiędzy mis nóż, który mrugnięcie oka wcześniej sam podłożył drugą skupiając uwagę Śledczego na fakcie podejrzanej czujności zdrajców - ten oto nóż!
Niezręcznym ruchem, przekręcił go rękojeścią w stronę Śledczego oddając mu ten koronny dowód zdrady.

Wśród mężczyzn szukających na dachu Miłej wiatru w stogu siana był zaś jeden, który nieświadom utraty przed paroma minutami wetkniętego za pas noża nakazał właśnie swoim kompanom powrót do biesiadnej czym w mniemaniu co bardziej pochopnych mógł przyczynić się do ucieczki tych których wcześniej sam mógł ostrzec o obławie. Na szczęście dla niego tak mogliby pomyśleć wyłącznie ci, których zaślepiałaby żądza odnalezienia najmniejszych ziarenek spisku i wytępienia ich co do sztuki.

Sergio wygiął po raz kolejny palce odwykłe od finezyjnych sztuczek, które przed wieloma już laty zamienił na chirurgiczne zabiegi, do których jego przeszłość okazała się doskonałym treningiem...
 
Akwus jest offline