Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2011, 23:51   #17
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Widać nic nie może wiecznie trwać. Konrad nie bardzo wiedział, czemuż to wyfiokowana paniusia miała do nich jakieś pretensje, i to do tego stopnia, że zaczęła marudzić i grozić.
On sam w bardzo dużym poważaniu miał jej wszystkie koneksje i koligacje, ale jak pomyślał, że niewiasta miałaby do samego końca podróży nie robić nić innego, tylko marudzić, narzekać i biadolić... Jakby miała o co. W końcu nie zaczął jej obmacywać, chociaż usiadła na jego kolanach. A może o to jej chodziło?
Eh, pies jej mordę lizał.
Cóż, wysadzić jej i zostawić w szczerym polu raczej nie wypadało.

Na dachu trzęsło nieco mocniej, niż w środku, ale za to człowiek mógł się położyć. A że płachta jakaś tam się znalazła, to nawet deszcz zbytnio nie przeszkadzał.
W końcu nawet niebiosa dały sobie spokój i przestały polewać podróżnych wodą. A gdy mijany drogowskaz obdarzył podróżnych sympatyczną informacją, to człek miał tylko powód do radości, że w ogóle jedzie.

- Co jest, na Morra... - warknął, gdy dyliżans gwałtownie się zatrzymał, a on sam o mały włos nie zsunąłby się między woźniców, zabierając po drodze chrapiącego Hulza. - Miarkuj się...
Nie dokończył reprymendy, jaką miał zamiar wygłosić pod adresem woźnicy-nieudacznika.
Fakt... nie wypadało rozjeżdżać kogoś, kto leżał na trakcie.
Chwilę później szczerze żałował, że Erich nie był bardziej pijany i nie przejechał tego czegoś, co ruszyło w ich stronę. Bo z pewnością nie był to człowiek. Przynajmniej w tym momencie nie był to człowiek.
Erich, bardzo mądrze, zwiał razem z końmi, zostawiając ich oko w oko z tym czymś, nieumarłym ponoć, a Konrad siedział na dachu jak skamieniały, ciesząc się tylko, że jest dość wysoko nad ziemią. I ze świadomością, że paniusia z dyliżansu z pewnością teraz zazdrości mu miejsca.
Wgapiał się więc Konrad w chodzące zwłoki i dopiero gdy truposz strącił Gunnara z kozła sięgnął po topór. Raczej nie po to, by iść w stronę nieumarłego, lecz by go powstrzymać, gdyby tamten zaczął się gramolić na dach.
 
Kerm jest offline