-Mela... Tomek ma rację. Spadamy, lepiej go nie obudzić, bo będę musiał mu przyfasolić z procy- Piotrek robił wszystko co mógł by nie wyglądać na zdziwionego, pomagał mu w tym niewielki szok spowodowany całą sytuacją. Podszedł do dziewczynki, po drugiej stronie jak stał Tomek i złapał ją za rączkę. Wyczuła, że między palcami ma dwa kamienie.
-Choć... musimy iść nim się ściemni. Może tu być więcej potworów. Do smoka wrócimy później, dobrze? - odrobina dyplomacji... mama zawsze tak z nim robiła, obiecała, że załatwią coś później, przez chwile zastanawiał się ile z tych "później" ostatecznie zmieniło się w "nigdy", ale on był już duży i dla tego zauważał tą zależność, a Mela jest mała i na pewno nie domyśli się, że to blef... |