[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=eWtE1sXW_CE[/MEDIA]
Nie karć mnie, Panie, w Twoim gniewie
i nie karz mnie w Twej zapalczywości!
Utkwiły bowiem we mnie Twoje strzały
i ręka Twoja zaciążyła nade mną.
Nie ma w mym ciele nic zdrowego na skutek Twego zagniewania,
nic nietkniętego w mych kościach na skutek mego grzechu.
Bo winy moje przerosły moją głowę,
gniotą mnie jak ciężkie brzemię.
Ps 38, 2-9
- Czy teraz dasz mi rozgrzeszenie, klecho?
Szkutnik przymknął oczy starając się opanować wzbierające w nim uczucia. Opanować, ogarnąć, zrozumieć, wysłuchać. Mimo, że psychopata milczał, obrazy zbrodni wciąż wirowały w głowie duchownego. Wiedział że szybko jej nie opuszczą. Uniósł wzrok i po raz pierwszy pozwolił sobie na spojrzenie Wielkiemu Q prosto w oczy. Spojrzenie nie pozostawiał wątpliwości. Ten facet nie potrzebował spowiedzi tylko egzorcyzmów, najlepiej poprowadzonych przez papieża.
Jakub milczał przez dłuższą chwilę, po czym odezwał się spokojnym, stanowczym tonem.
- Czy żałujesz swoich czynów i obiecujesz poprawę?
- Czy to cokolwiek zmienia? Nasza umowa tego nie zakładała. - Wielki Q wyszczerzył się jak rekin do porannej przekąski.
- Masz rację. - duchowny podszedł krok bliżej i przeżegnał się - Ja, Jakub Josephson, zwany Szkutnikiem, odpuszczam ci twoje winy. Idź i nie grzesz więcej.
- Tak po prostu?
- Nazwałeś swoje czyny grzechami, co zakłada, że rozumiesz, że były błędne. Poświęciłeś sporo czasu na ich przemyślenie i wyjawienie.Obiecałem ci rozgrzeszenie, więc ci go udzielam. Póki nie wyrazisz skruchy, mogę ci wybaczyć jedynie jako człowiek. Niniejszym wybaczam.
Wielki Q zamrugał, ale uśmiech nie zszedł z jego twarzy. Najwyraźniej postanowił pociągnąć zabawę dalej.
- A jeśli powiem, że każdego dnia rozpaczam nad losem biednych sierotek? Że ło-mój-Boże-jak-ja-żałuję? Że od dziś będę biegał ubrany w prześcieradło i sadził kwiatki? Co wtedy, klecho?
- Wtedy, Wielki Q... - Jakub nie słyszał lub nie słuchał kpiny w głosie Rippersa - wtedy rozgrzeszę cię w Imię Boże i powiem, żebyś odpracował tu zło, które wyrządziłeś, a za pokutę odmawiał...
- Paciorek! - zarechotał Wielki Q - Uwielbiam paciorki! Daj jakieś zdrowaśki. Dużo zdrowasiek!
Obłąkany śmiech Wielkiego Q był w jakiś popieprzony sposób zaraźliwy. Do tego stopnia, że Jakub również pozwolił sobie na krzywy uśmiech, mimo że wciąż był przerażony litanią zła która przeszła przez jego uszy.
- ...Odmawiał Psalm 38. Codziennie do powrotu z Gehenny. W dniu w którym uda ci się go odmówić szczerze, możesz uważać się za rozgrzeszonego przez Wielkiego Żartownisia we własnej osobie. Od tego momentu to już sprawa między tobą a Nim. Jego umiejętność wybaczania przekracza wyobraźnię zarówno moją jak twoją. Ale to wybaczenie ma swoją cenę.
- Do POWROTU z Gehenny? - Wielki Q nawiązał do ostatniego punktu w mowie duchownego, który zdawał się go jeszcze interesować.
Jakub wzruszył ramionami.
- Nie wiem jak to jest z wiarą i przenoszeniem gór, ale na pewno może być przydatna do kierowania statkami, w części kosmosu w której demony biegają między ludźmi, a komputery pokładowe nabierają świadomości. Pomyśl o tym podejmując decyzję.
+
- Chyba ktoś cię uprzedził, klecho. – zarechotał Wielki Q. parę minut później – Idziesz sprawdzić kto?
Szkutnik skinął głową. Po rozmowie z przywódcą Rippersów Jakuba niewiele było już dziś w stanie zszokować. Tak przynajmniej mu się wydawało jeszcze przez całą drogę do celi Wieszcza....