Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2011, 19:12   #7
Aarine
 
Aarine's Avatar
 
Reputacja: 1 Aarine nie jest za bardzo znanyAarine nie jest za bardzo znany
Afaren nienawidził wręcz miejskiego zgiełku i smrodu, jego wyczulony węch aż nadto wyłapywał jak na złość każdy niemal zapach który nieprzyjemnie drażnił jego nozdrza. Ponadto tłok jaki panował o tej porze roku w Devek przytłaczał go totalnie, dlatego przeciskanie się przez targowy plac było nielada wyzwaniem. Wysoki jak na przedstawiciela swojej rasy elf szczelnie owinięty w ciemnozielone szaty podróżne, zręcznie zaczął przemykać pomiędzy tłoczącymi sie przekupniami w międzyczasie kaptur głębiej na głowę naciągając. Tak to jest gdy po długiej wędrówce przez lasy zawita sie w jakiejś śmierdzącej mieścinie, bardzo ciężko sie przyzwyczaić. Elf chwycił mocniej klamry swego plecaka oraz innych elementów inwentarza, przystanął chwilke skrupulatnie sprawdzając czy wszystko jest na swym miejscu. Od jakiegoś czasu stawał mu przed oczami obraz czerwonego ze złości młodego rycerza, który przedstawiał strażnikom rysopis rzekomego złodzieja. Ostrożnosći nigdy za wiele a pieniądze niestety na ulicy nie leżą. Afaren bardzo długo rozważał to czy warto zahaczyć o tą mieścinę, miał do wyboru spędzić kolejną nocke na mokrej ziemi pod gołym niebem o pustej sakiewce, lub też skorzystać z zaproszeń wędrownych kupców na szlaku, zachwalających mejscowe wyborne piwo oraz tutejsze przytulne tawerny. A i robote podobno można było łatwo zahaczyć. Elf miał już po dziurki w nosie przesiadywanie całych wieczorów w leśnych haszczach tylko po to aby ustrzelić zająca, gruby zwierza niestety wypłoszonego z tych okolic ciężko było spotkać.

Z oddali widać juz było wyłaniający się zza targowych straganów szyld tawerny "zmurszała beczczułka". Niemalże natychmiast w nozdrza uderzył zapach strawy. Afaren szybkim krokiem ruszył w kierunku budynku jednak do niego nie dotarł. Jego uwagę przykuł bowiem pewien opancerzony jegomość, u boku którego z drewnainego podwyższenia wykrzykiwał coś młody pachołek. Nie czekając ani chwili dłużej podszedł do młodzieńca wzrok w ziemię wbijając.
-Tropiciel aby wam nie potrzebny? Na fachu sie znam, a droga daleka jak widze, nie zawiode, jeno szczegóły mi nieco rozjaśnijcie.
Skłonił sie nisko, cierpliwie odpowiedzi oczekując.
 
__________________
-Bo ja też cię kocham głupku.A co to byłaby za miłość,gdyby kochającego nie było stać na trochę poświęcenia.-"Miecz Przeznaczenia"

Ostatnio edytowane przez Aarine : 22-09-2011 o 19:15.
Aarine jest offline