Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2011, 21:21   #37
hija
 
hija's Avatar
 
Reputacja: 1 hija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodnie
W pewnym sensie stęskniła się za MR-em, kiedy jej tu nie było.
Wyłożone linoleum korytarze, ściany ozdobione wątpliwej urody lamperią i doskonale znane, stale zacinające się automaty z kawa i słodyczami. Było to ostatnie bodaj miejsce w całym Londynie, w którym te antyki jeszcze działały. Powgniatane blaszane boki zdradzały postronnym pewna zażyłość, w jaką wchodzili z nimi rezydujący w Ministerstwie egzekutorzy.
Stała pod jedna z maszyn i ważąc w dłoni kilka monet zastanawiała się co wybrać. To było coś. W obliczu demona nie zawahała się wyskoczyć z nim na solo, ale wybór batonika zawsze stanowił problem. Ramię wyskoczyło zza jej pleców, palec wcisnął 23 i Bounty ze stukotem spadł do szuflady.
- To samo, co zawsze - Gary objął ją ramieniem i ucałował ciemne włosy Kubanki.
Zachichotała.


Uważnie czytała akta przydzielonej sprawy. Pamięć zachłannie pochłaniała szczegóły.
Przydział jak przydział.
Od wydarzeń w Zamku Plum, niewiele było w stanie zrobić na nią wrażenie. Dbała, by nie popaść w rutynę, ale gdy odda się własne życie, to naprawdę niewiele pozostaje do stracenia.
Wyruszyli - zgodnie z obietnica nie dała się namówić na jazdę na kipie. Jej wrażliwy żołądek ledwie znosił swawolny styl Trisketta gdy siedziała ramię w ramię z kierowcą, a jazda z tyłu byłaby prawdziwym samobójstwem.


Nie zdążyła jeszcze otworzyć drzwi auta, a już wiedziała, że to nie będzie bułka z masłem.
Ktokolwiek zginął w środku, znał sie na rzeczy.
Ochronne zaklęcie nałożone na poświęcony kamienny krzyż, otulało zabudowania grubym całunem. Powinni być tu doskonale bezpieczni.
Weszli do srodka.

Dolores jęknęła. Nie chodziło o widok zmasakrowanych ciał i oczywiste dowody rzezi. Przywykła do krwi. To było coś więcej. Poczuła się jak złowiona na lasso. Jakby ktoś zaciskał jej linę wokół piersi, wyduszając z niej oddech. Zaklęcie, którego używali było potężne. Potężniejsze nawet niż osłona, którą ustawili na dziedzińcu.
Krąg mocy, wspólna inkantacja w celu podniesienia mocy zaklęcia - to było fascynujące. Czasami zastanawiała się, ile mogłaby zdziałać, gdyby znalazła kilka takich jak ona sama...
Porzuciła tę myśl, wchodząc wgłąb pomieszczenia.
Shay z dziwnym spokojem przyglądał się trupom. Zdjął na moment okulary, westchnął i przetarł oczy. - Która to Morley? - spytał po chwili.
- Z tego, co udało nam się ustalić, tamta - Pitt wskazał ręką jedną z okrwawionych kobiet, z okrwawionymi oczami, które ktoś wepchnął zapewne palcami do środka.
Gary rozglądał się pilnie po miejscu zbrodni. Nie wyznawał się wiele na druidyczno-celtyckich wierzeniach, ale połączenie drzewek, kwiatków i roślinek z jednej strony, a ognia z drugiej wydało mu się dość odważne i zaskakujące. Swoimi zmysłami egzekutorskimi niewiele wyczuwał. Nie ostrzegały go przed zagrożeniem. Podszedł do ciała Leah Morley.
- Jest tutaj gdzieś jakieś miejsce gdzie przebierali się w te swoje białe szaty? Przecież nie łazili w tym na codzień... - rozglądnął się znowu. - Może znajdziemy tam portfele z dokumentami. Samochody które tu były ktoś już przeglądnął? Na piechotę pewnie tu nie przyszli.
Opętanie uczestników od razu pchało mu się do łba. Jeśli zaś coś weszło w ciała neopogan to musieli ustalić tego który przeżył ostatni i najwyraźniej skręcił kark zwycięzcy imprezki. Nie był specjalistą od opętań i zerknął pytająco na Lolę i Nowego.
- Świadków oczywiście nie ma żadnych, nikt z sąsiadów nic nie widział? - Zapytał policjanta ze złowrogą facjatą z przyzwyczajenia bardziej, bo i sąsiadów na tym odludziu było pewnie niewielu.
Poczuła, że zaczyna jej się kręcić w głowie. To, co tutaj otworzyli, było przerażające.
- Pendejo de mierda - zaklęła pod nosem, obejmując skronie śniadymi palcami. Zawzięcie mruczała pod nosem przekleństwa. - Hijo de la chingada perra.
Przesunęła dłonią przed sobą, robiąc trochę miejsca w magicznym zaduchu.
- Mamy prrroblem - zwróciła się w stronę partnerów. - Przywoływali tu coś cholerrrnie złego. Z efektów wnioskuję, ze im się udało, ale to się kompletnie nie trzyma kupy.
- Nawet ja czuję tu moc tamtego krzyża, cholernie wielką moc - powiedział spoglądając na towarzyszy - Coś jednak musiało się przez nią przebić, a to trudne zadanie. Chyba, że ktoś mu w tym pomógł, tak czy siak nie chciałbym się spotkać ze sprawcą nawet w oświetlonym zaułku w dobrej dzielnicy.
- Nie. To nie wdarło się tutaj samo. Odpowiedziało na osobiste zaproszenie, wystawione przez tych tutaj - gestem dłoni ogarnęła trupy.
- Hmm. Ale siedzi w ciele jednego z nich? - Gary zerknął na leżących druidów. - Czy łazi jako płonący krzak po ulicach?
- Biorąc pod uwagę ich kondycję, śmiem przypuszczać, że nic już w nich nie siedzi. Jak długo nie żyją? Był tu chyba jakiś koroner?
- Jeszcze nie - wtrącił się Pitt. - Najpierw zostawili to regulatorom.
- Mnie chodziło raczej o to, że ten który zwycięzcy mistrzostw świata w zabijaniu druidów skrócił żywot – podszedł do faceta ze skręconym karkiem – to chyba to coś, co przywołali i zastanawiam się czy ubrał się w ciało któregoś ze swoich wyznawców. Tak łatwiej możnaby go było namierzyć. Po skorupce.
- Ciężko ocenić. Żaden z tych nam nie powie, ilu ich tu przyszło, a zakłócenia są tak silne, że trudno mi oszacować. Chyba, że, Shay? Sróbujesz z nimi porozmawiać, CG... - urwała, unikając wzroku Trisketta raz jeszcze rozejrzała się po trupach. - Są tutaj, Zasłona nie jest tu stabilna.
Keane skinął głową, poczekał aż wyjdą przygotowując się do wypełnienia swojego zadania.
- Chodź Lola, dajmy mu trochę luzu - Gary uważał pogadanie z przezroczystymi za zdecydowanie dobry pomysł. - przepytamy jeszcze chłopaków. Odszedł na zewnątrz budynku i wyciągnął paczkę fajek, częstując policjanta.
- Kto w ogóle znalazł pierwszy ciała i dał znać naszym?
- Sprzątaczka - powiedział Pitt. - Jest w pokoju obok, jakbyście chcieli z nią pogadać, ale biedaczka jest w szoku. I słabo zna angielski. Nielegalna imigrantka z jakiegoś kraju slowiańskiego. Bałkanii czy innych Zjednoczonych Emiratów Bałtyckich. Może nawet z Wszechpolski.
Po kilku chwilach Shay również opuścił dom, był nieco blady i jakoś niepewnie stawiał kroki. Oparł się o ścianę, spojrzał na Ruiz oraz Trissketa i pokręcił głową.
- Złe wieści - powiedział - Nie nawiązałem kontaktu, te dusze... - Zrobił krótką pauzę. - Ich tam nie ma. Coś je pożarło, rozerwało, zostały strzępy. Wygląda jak robota jakiegoś demona i to nie zwykłego szeregowca. Gość jest teraz w naszym świecie.
- Bardziej boga - stwierdziła poważnie. Obcasem przydeptała rzucony na ziemię niedopałek. - Cholerni idioci. Powinni zacząć od brania się za bary z czymś mniejszego kalibru.
Ehh, a miał nadzieję że to będzie prosta sprawa. Owszem druidów zaszlachtowano ostro, ale gdyby była to robota gniazda, łaków czy nawet czegoś gorszego i agresywniejszego, to można byłoby podejść jak do policyjnej roboty. A teraz znowu demony, dawni bogowie... W takich momentach nieodmiennie miał ochotę na coś mocniejszego.
Podrapał się po głowie i w końcu mruknął do mundurowego.
- Zdjęć naróbcie. Szczególnie tych rysunków na ścianach. - Gary miał w zamiarze dokładne przyglądnięcie się doktrynie neopogan. Może to da im jakieś pojęcie kogo tu chcieli wywołać. - I krzyża.
Sam zaś zerknął na resztę
- Jak już tu jesteśmy powinniśmy spróbować pogadać ze sprzątaczką. Tak na wszelki wypadek.- Ruszył do pokoju, gdzie siedziała.
- Idźcie - odprawiła ich gestem śniadej dłoni. Uniosła obciążony obiektywem i lampami aparat.- Zajmę się w tym czasie dokumentacją. Póki jeszcze jestem w stanie to wytrzymać.
 
__________________
Purple light in the canyon
That's where I long to be
With my three good companions
Just my rifle, my pony and me
hija jest offline