Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2011, 10:09   #9
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Czarodziej odwzajemnił uścisk ręki, jakim został powitany przez swojego nowego pracodawcę. Zdziwił się nieco widząc, iż tylko on dostąpił zaszczytu powitania w taki sposób, nie zastanawiał się jednak nad tym dłużej. Zarzucił na przypisanego mu konia swoje toboły, by po chwili samemu znaleźć się w siodle. Kiedy cel, którego ochroną mieli się zajmować ruszył, mag postąpił tak samo. Poprowadził delikatnie rumaka w ślad za pozostałymi "zlepkami" ochrony.

Oren jechał w środku grupy. W bezpośredniej walce nie dałby sobie rady, a ewentualny atak mógł nastąpić zarówno z przodu jak i z tyłu. To wykluczyłoby go z walki, a może i życia czego czarnoskóry mężczyzna z pewnością nie chciał.

Jadąc przyglądał się wszystkim członkom tej nietypowej grupy. Najbardziej ciekawił go charakterystyczny wojownik pochodzący, jak domyślał się mag, z dalekiego wschodu. Zarówno jego broń jak i zbroja nie były często spotykane w tych stronach. Pytanie, co robił tak daleko od domu.

Pozostali mężczyźni nie wyróżniali się nazbyt spośród ludzi swojej profesji. Bez problemu można było rozpoznać dwóch kapłanów oraz elfiego tropiciela, do którego kapitan odnosił się z lekką dozą niechęci. Oren miał nadzieję, że nie chodzi o rasę owego tropiciela, to bowiem oznaczałoby posiadanie przez kapitana wady, której mag bardzo nie lubił.

Czarnoskóry mężczyzna zrównał się z tropicielem.
- Witaj, zwą mnie Oren Norr.- przedstawił się uprzejmie czarodziej.
- Co cię sprowadza w te strony?- starał się zagaić do mężczyzny. Nie wiedział czego się spodziewać, miał jednak nadzieję że grzeczność z jego strony zostanie doceniona.


Kolejne godziny zlewały się w całość. Grupa posuwała się w swoim tempie przez wzgórza, doliny, pola i lasy. Okolica zdawała się być niezwykle spokojna. Oren po raz kolejny zaczął zastanawiać się po co z jednym mężczyznom jedzie aż tak liczna ochrona. Wszelkie próby wyciągnięcia z ochranianego jakichkolwiek informacji nie przynosiły skutku. Odpowiedzi ograniczały się do podania informacji o jakimś liście. Czarodziejowi coraz mniej zaczynała podobać się cała ta sprawa.

W końcu, po trzech nudnych dniach spędzonych w siodle oczom podróżnych ukazała się wioska. Po prawdzie to mianem wioski nie można było by nazwać tego zlepku kilku domostw, jednak obecność karczmy do czegoś zobowiązywała. Sam wygląd owej karczmy zniechęcał do pobytu w niej, jednak lepsze było najgorsze łóżko niż kolejna noc na zimnej, twardej ziemi.


Sprawami organizacyjnymi podczas rozmowy z karczmarzem zajął się kapitan. Wynajął dla wszystkich pokoje i zamówił ciepłą strawę. Dodatkowo poinformowany został o nawiedzającym okolice duchu. Mag niezbyt się tym zainteresował, sprawy duchowe nie należały do jego zakresu obowiązków. Po za tym nie był w stanie zbytnio tutaj pomóc. Kapłani nadawali się do tego zadania o wiele bardziej.

Kiedy na stole pojawiły się miski wypełnione smaczną strawą, wszelkie rozmowy ucichły. Każdy chwycił za łyżkę i zaczął się posilać.

Gdy miski były już puste a żołądki napełnione, przyszedł czas na odpoczynek.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline