Wolfgang Z chęcią przyjął poczęstunek. Gulasz z chlebem... kim był żeby wybrzydzać? To przecież niebo w gębie dla prostego człowieka, który przywykł raczej do suszonego mięsa w drodze, pod gołym niebem. Najemnik jadł powoli spokojnie żując kolejne kawałki mięsa i maczając urwane pajdy chleba w sosie. Rozejrzał się za piwem, ale pragnienie zaspokoił wodą. Skojarzył szybko, że nie mieliby w czym trzymać trunku.
Jeśli i do niego była skierowana oferta z monetami, pokręcił przecząco głową. Nie zrobił nic żeby na nie na razie zasłużyć. To tamtym się należała nagroda. Szansa na uczciwy zarobek była jeszcze przed Wolfem. Był cierpliwy.
- Magnus ma rację. Warto zobaczyć gruzy tej wieży. Ja ruszę z wami, jeśli zaoferujecie srebro i złoto - spojrzał po awanturnikach i za wychodzącym mężczyzną, a następnie dodał - Znam się na swoim fachu |