Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2011, 22:31   #15
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Przeprosiny Dagora niestety niewiele dały. Był tym bardziej wkurwiony tym faktem, że nie miał w zwyczaju przepraszać. Brunie lepiej jednak się nie sprzeciwiać, przekonał się o tym wiele razy.

-Elfia pyta…- mruczał po nosem wracając do domu.

-Jak poszło?- spytała Bruna.

- A jak myślałaś, w rzyć Bane’a? Wielce obrażona, nie otworzyła nawet drzwi! Po tym jak ją przeprosiłem… jak następnym razem ją zobaczę… - przerwała mu stanowczo jednak jego siostra.

-To przeprosisz ją jeszcze raz, i jeszcze kurwa raz jeśli trzeba będzie, rozumiesz?!- krzyk Bruny był bardzo nieprzyjemny. Jakby ktoś przejechał paznokciami po tablicy w szkole, jeden z efektów ubocznych jej stanu. -Nie mam zamiaru znowu się przeprowadzać i tracić złoto! – na co Dagor znowu zaczął zrzędzić po nosem. Zawsze tak robił gdy w grę wchodziło złoto.

~*~

Wieczorna wizyta kwatermistrza była sporym zaskoczeniem. Dość miłym. Krasnolud wyciągnął dzban piwa z piwnicy i poczęstował gościa, sam wypijając spory kufel.

-Ah! Prawdziwe krasnoludzkie! Mów sobie co chcesz o tutejszych krasnoludach, że cioty i psie mordy, ale piwo potrafią pierwsza klasa robić!- skomentował radośnie trunek.

Wtedy kwatermistrz przeszedł do sedna sprawy, a humor z krasnoluda uleciał jak świadomość po 15 piwie.

Źrenice krasnoluda zwęziły się gdy usłyszał jakiej rasy miałaby być jego zleceniodawczyni. Drowy... wszystko to było ich winą... co zrobiły... A mimo wszystko… Bruna chciała to zlecenie… ”złoto” pomyślał grymasząc.

- Bruna! Na brodę Moradina! Co ty odpierdzielasz? Drow? Drow?! Nie pamiętasz co ci zrobili, co nam zrobili! - popatrzył wtedy na kwatermistrza jak na osobę, której być nie powinno tutaj. To była kwestia osobista... wiedział oczywiście mniej więcej że drowy były winne stanowi Bruny... ale nie wiedział wszystkiego... nie o tym do czego był zmuszony Dagor...

-Dagor... - jej ton głos był łagodny - wiem... ale... to Silverymoon, wyznawczyni pajęczej dziwki tu by nie wpuścili... zresztą to ładny pieniądz... a przydałoby się coś odłożyć do... skarbonki - dodała i krasnolud przeklął pod nosem, wiedział że potrzebowali złota, oczywiście że wiedział, ale to….

-Czemu ja? Czego chce ta drowia zdzira? Co chce zobaczyć? - spytał kwatermistrza.

- A bo ja wiem?. Jest z jakąś misja dyplomatyczną w mieście, wszystko co masz robić to dbać o jej bezpieczeństwo i trzymać gębę na kłódkę, podołasz? - Spytał Otiven.

-Ta, podołam. - odpowiedział niechętnie.

-Teraz szczegóły: gdzie, kiedy, jak długo, jaką trasę ma zaplanowaną? Powinienem ją sprawdzić wcześniej – nawet nie miał ochoty sobie zdrowo powyklinać.

- Eeee - Kwatermistrz podrapał się po głowie – A bo ja wiem co ona chce zwiedzać w mieście?. Nic takiego nam nie powiedziała. Masz po prostu dreptać obok niej i mieć ją na oku, by nic jej się czasem nie stało... no ale w końcu nie żyjemy choć w Waterdeep, tu bandyty nie latają po ulicach, ale nigdy nic nie wiadomo nie?. Zobaczymy jak ten pierwszy dzień będzie wyglądał, no i znasz się tu, jakby co chciała, to wiesz gdzie ją poprowadzić.

- Świetnie, nie ma to jak profesjonalizm. Gdzie mamy ją odebrać?- umowa był gotowa, teraz tylko brakowało mu informacji.

Po wizycie zostawił siostrę w spokoju i sam udał się do łóżka. Chciał aby ten cholerny dzień jak najszybciej się skończył.
 
Qumi jest offline