Przy wychodzeniu na powierzchnię Rusty wyczuł ten sam nietypowy rodzaj promieniowania jaki wcześniej w podziemiach. Jednak większość miała już dość łażenia po podzimiach i ustalono, że przynajmniej na chwilę trzeba wyjrzeć na powierzchnię, pomimo ryzyka. Osiedle Dicksona, jakie ukazało się w popołudniowym słońcu, było bardzo ciekawym miejscem - w sporych rozmiarów kotlinie wybudowano ceglane bloki, które praktycznie zlewały się ze skałami Doliny Verde i na dobrą sprawę z większej odległości mogły po prostu zostać przeoczone...
Część osiedla była wykończona i zagospodarowana, część - w różnych stadiach budowy. Budynki były różnej wysokości, różnych kształtów nawiązując stylem architektonicznym do otaczających je skał. Osiedle z amerykańskim stylem miało tylko jedną rzecz wspólną - wielkość, reszta - stanowiła olbrzymi kontrast pomiędzy bogatymi domami Bridgepoprt, a blokami przypominającymi getto. Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem było założenie, że jest to osiedle socjalne lub jakieś mieszkania pracownicze.
*****
Na otaczających osiedle skałach ustawiono wysoki maszt telekomunikacyjny, a przynajmniej na taki wyglądający ponieważ nietypowo wszystkie anteny miał umieszczone z jednej strony
Zwłaszcza Echo wydawało się to nietypowe. Rusty stwierdził natomiast, ze to właśnie maszt jest źródłem promieniowania, które zaczynało wywoływać lekki ból głowy po kilkunastu minutach przebywania na powierzchni.
*****
Gdzieś zza rogu doszedł odgłos uderzenia czegoś o coś metalowego. Po chwili kolejny - tym razem uderzenia czegoś o ścianę i oczom zebranych przed stacjom ukazał się sporych rozmiarów robot transportowy Moloha.
Mierząca jakieś 150 centymetrów w kłębie maszyna wyszła z jednaj z ulic na plac i rozejrzała. Zupełnie nie zwracając uwagi na zebranych ruszyła dalej, po kilku krokach, z niewiadomych przyczyn, skręcając w bok - jakby coś omijając. Zupełnie bez sensu zakręciła się wokół własnej osi i ruszyła wprost na klomb, który zresztą zaliczyła i przez kilkanaście kolejnych sekund starała się wrócić do "normalnej" pozycji. Zmagania maszyny były co najmniej zabawne, jeżeli nie wręcz - satysfakcjonujące.