Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2011, 16:27   #4
Cao Cao
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
Arvanel "Czerwony" i Vargrom "Czarny" Varekson

Czas leciał, a oni siedząc bezczynnie przy stoliku ograniczyli spożycie alkoholu, niemalże do minimum. Oczy krasnoluda świeciły, kiedy dostrzegał pobratymców przenoszących kufle, pełne ciemnego ale. Niemalże leciała mu ślinka. A Czerwony? Czerwony mimo iż starał się zachowywać “należycie”, miał pragnienie spić się w trupa i zapomnieć chociaż na chwilę o ich obecnej sytuacji. W międzyczasie zamówili potrawkę z kaczki. Nie tego się spodziewali, były malutkie! A ceny były strasznie wygórowane. Krasnolud miał ochotę wstać i zrobić użytek ze swojego młota, jednak po namowach towarzysza, uspokoił się. Chociaż gdyby sytuacja była inna, z pewnością pomógłby Vargromowi w wprowadzaniu “porządku”.
- Szlag mnie trafia od tego czekania. Nie dziwię się, że sojusz dostaje tak w dupę, skoro nawet agenci nie potrafią przejść prostą drogą!
- A może jednak spróbujemy tego wyjątkowo mrocznego ale? Tyle czasu minęło, a tego ich agenta ani widu ani słychu. Znając życie ten parch po prostu nas okłamał.

- Spokojnie, po prostu musimy tym razem się wstrzymać. Być może będzię to najlepsze co nas spotkało od paru ostatnich tygodni. Będziemy wreszcie mogli bez obaw spać. I na dodatek, dostaniemy tyle złota, że kupimy recepturę na te “wyjątkowo mroczne ale! - Roztaczając przed kompanem wspaniałą wizję przyszłości próbował odwrócić jego uwagę od picia. - Będziesz mógł pić tego litry, o ile oczywiście wytrzymasz więcej niż dwa kufle... - Dodał złośliwie.
- Pieprzysz głupoty. Tchórzysz po prostu! Jesteś tak tchórzliwy jak ta kaczka co ją wcześniej zjedliśmy! Żądam moich trzydziestu sztuk złota, tchórzu!
- Nie masz prawa niczego żądać! Ale te kwestie dokończymy później. I przy okazji, to będzie moje złoto, nie twoje! Widzę, że już mówisz jak pijak! Upiłeś się “rozgrzewką”!
- Stwierdził Arvenel, ze zmieszaną miną. Nie chciał pokazać, że mimo zapewnień wypite piwo lekko na niego zaczęło działać. - Jak już mówiłem... - Mag miał chęć dalej kontynuować swój wywód, gdy zauważył człowieka w ociekającym od wody płaszczu, który o mało się nie zderzył z jakimś krasnoludem.
- Ja się upiłem? Ja się upiłem? - wszedł mu w słowo brodacz.
- Cicho siedź, widzę go. - Krasnolud poczerwieniał. Nie będzie go człek uciszał! Ale da mu szansę, może nie powtórzy tego błędu.
- Nie zmieniaj tematu, ty...
- Zamknij się, idzie tutaj. - Krasnal obdarzył przyjaciela bardzo niechętnym spojrzeniem. Jak on do niego powiedział? “Zamknij się”? Tak się nie mówi do żadnego krasnoluda, a tym bardziej do Vargroma Vareksona! Już miał wstać i nauczyć go moresu, gdy przechodzący mężczyzna zostawił na ich stoliku dwie koperty. Bez zbędnego słowa, z miną pełną triumfu, czarodziej złapał kopertę, przyglądając się cały czas dziwnemu człowiekowi, który to opuścił budynek tak szybko, jak się w nim znalazł.
- Umiesz czytać przynajmniej ? - zapytał złośliwie, po czym otworzył swoją kopertę.
- Jeszcze cię na świecie nie było, gdy ja nauczyłem się czytać - odparł jego towarzysz, wziął do rąk drugą kopertę i otworzył ją niecierpliwie. Chwilę zajęło mu przejrzenie tekstu. - Co napisali u ciebie? Mi proponują towarzyszenie oddziałowi szturmowemu który ma kogoś odnaleźć na terenie golemów. A, proponują też sporo kasy.
- Eh... Mam udać się na ziemie Gynethu, by odnaleźć, jakąś “wpływową osobę. Czyli to samo. Szlag z nimi. Kasy, tak... tak, jest, jest tutaj, że będzie spore wynagrodzenie. Ha, jedyna zachęta. Co robimy? Zawsze sami chadzaliśmy do roboty, a teraz? Skoro mamy działać w ruchu oporu to musimy współpracować zapewne z innymi. Tym bardziej jako eskorta. Coś kosztem czegoś. A spotkać się mamy w... - Zajrzał spowrotem do pisma - Twierdzy Vaerl... To niedaleko, mamy jeszcze trochę czasu. - Po słowach maga na brodatej krasnoludzkiej gębie pojawił się szeroki uśmiech. Najwyraźniej myśleli o tym samym.
- Karczmarzu, dwa kufle wyjątkowo mrocznego ale! - Zawołali obaj.

Rankiem następnego dnia, skacowani... yyy... zmęczeni po wczorajszym pojedynku (który oczywiście wygrał brodacz, choć nie udało mu się wypić trzech kufli - ale mag nie musiał tego wiedzieć) ruszyli na miejsce spotkania - twierdzy Vaerl.
 
Cao Cao jest offline