Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2011, 17:52   #25
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Chłopak, gdy dotarł do pokoju najpierw napadł lodówkę. Wybrał jakieś drinki energetyzujące z półki, parę batoników...i pobiegł do telewizora.
Odsłuchiwał zasad rozciągając się i rozgrzewając przed ekranem, po czym wyjął z torby ponad dwadzieścia płyt dvd. Najpierw wybrał jeden z podpisem "wejście smoka" po czym...Usiadł na tyłku i zaczął oglądać, wstając tylko podczas scen walki, aby naśladować pozy walczących.
Yuuki zapukała kilka razy głośno do drzwi kuzyna. Bądź co bądź była gotowa uszanować jego prawo do prywatności... tak długo jak groziło jej zobaczenie go nago. Jako, że nie uzyskała odpowiedzi powtórzyła pukanie tym razem rytmicznie i użyła najsłodszego głosu z personalnego asortymentu, jaki w jej wykonaniu wywoływał zmrożenie krwi w żyłach.
- Kaiiikiiii?
W pewnym momencie uprawiania póz niczym model reklamujący na scenie sztuk walki nową bluzę z letniej kolekcji, wydawało się Kaikiemu że słyszy coś...Bliżej niesprecyzowane i nierytmiczne, pewnie coś się przewróciło koło tamtej lodówki.
Ignorując to otworzył batonik i ledwo zdążył się w niego wgryźć, gdy usłyszał powtórkę z nagrania. - Rytmiczną oraz popartą głosem...Chyba kuznyki. - "Co mi tam?" - Pomyślał włączając pauzę na tv i zszedł na dół.
Z batonikem w ustach otworzył drzwi wymawiając przez zamknięte usta.
- Chohest? - mogące równie dobrze znaczyć "co jest?"
- Ah, więc jesteś - uśmiechnęła się samymi ustami i weszła bez zaproszenia do pokoju. Natychmiast zajęła miejsce na kanapie i spojrzała wyczekująco na kuzyna.
Zamknął za nią drzwi i przegryzł batona połykając go. Następnie spytał ponownie.
- No co jest? - po tym pytaniu wrócił do telewizora na przeciw kanapy i włączył film wracając jak gdyby nigdy nic do pozowania.
Wstała i z przycisku wyłączyła telewizor stając pomiędzy ekranem, a kuzynem.
- Co zamierzasz zrobić z kasą? - skrzyżowała ramiona na piersi.
Przymrużonymi jak zwykle oczyma spoglądał na siostrę niczym zaspany. Włożył ręce do kieszeni opuszczając się na kanapę i odparł.
- Wydać.
- Naaa...?
Przez dłuższą chwilę Kaiki milczał, po czym w końcu odparł, nieco rozmarzonym głosem.
- Zawsze chciałem przejść street fightera na automatach, jednak wiecznie mi brakuje żetonów.
- Stąpasz po bardzo kruchym lodzie... - westchnęła, jednak w jej głosie i gestach nie dało się doszukać gniewu - To może od czegoś prostszego zacznijmy, co za biały proszek bierzesz?
Kaiki wyjął telefon z kieszeni i zaczął coś na nim klikać.
- ciekawe ile bym dostał żetonów za sto tysięcy usd? - Mruknął po czym odparł. - Biały proszek skąd? Myślałem o zrobieniu omletu ale w tych pokojach nie ma nawet mąki.
- Ciekawe co mówią reguły na temat dopingu - popukała palcem o usta i podniosła oczy pogrążając się w przerysowanym zastanowieniu - Nic nie było na płytce... może pójdę spytać w recepcji?
Muton westchnął wyjmując drugą ręką z kieszeni pudełko po tictakach i rzucając je siostrze w ręce.
- To sproszkowane tabletki nerwosolu. Przez nos mocniejsze, wątpię aby faktycznie tak szkodził zażywane inaczej niż w recepcie. Niektórzy nawet wódkę wciągają aby zaoszczędzić.
- Nerwosol? - przyjrzała się proszkowi - Po co... a z resztą. Bierz co chcesz - odrzuciła - Przyszłam tu w ważniejszej sprawie. 50 000 na pewno też wystarczy ci na “automaty” - podkreśliła cudzysłów gestem dłoni - a wielu zawodników można pozbyć się jeszcze przed walką.
- czekaj rąbnę na pół - kliknął coś na komórce i wyrecytował -Trzysta milionów osiemdzieset trzydzieści sześć tysięcy, sześćset sześćdziesiąt siedem i pół yena w przeliczeniu. - Zamyślił się i stwierdził kręcąc przecząco głową - jeśli wygram finały chcę dokładnie czterch milionów jenów, w dolarach niecałe sześćdziesiąt tysięcy. - Uśmiechnął się. - Stoi?
- Jaką różnicę robi ci te 10 tysiów?
- Wyróżnienie dla lepszego - odparł wymijająco. - jak wygrasz mogę ci je odstąpić.
Uśmiechnęła się.
- Jesteś znacznie lepszy jako niegrzeczny chłopczyk - przekrzywiła głowę oceniając go - To co? Zaczniemy od epidemii grypy żołądkowej?
- To będzie dobre na faceta od sumo - przytaknął - poproś o herbatę z liści miętowych w herbaciarni, będzie tutaj chociaż jedna - polecił kładąc dłonie na czole. - Jak nie będą mieli, idź o to ponarzekać do tego bogacza to nagle się znajdzie. Nie znam naturalniejszego środka na przeczyszczenie, zwłaszcza jak ktoś ją pije po obiedzie. - Podniósł się i rozciągnął - ja dokończę film i poszukam na podwórzu jakiś robali aby później wpuścić do pokoju małego księcia. To typ osoby, która może spasować z względu na same warunki.
- I ja mam narażać się osobiście? - podniosła brewkę - Z resztą, skąd wiesz, że on takich herbatek nie wsuwa non stop?
- Musiałby mieć czarną dziurę w żołądku - odparł. - A jak nie jesteś pewna herbatki to dokup coś w aptece na zatwardzenie. Chyba nie myślałaś, że sam ci zmniejszę ilość potyczek? - zapytał mętnie - Jak kogoś raz złapią pewnie i tak przymkną oko.
- Dobra... Obyś się nie przeliczył - włączyła telewizor i ruszyła do drzwi.
****
Kaiki obijał się przez dłuższy czas po czym spokojnie opuścił budynek.
Las w okolicy był mu bardzo na rękę. Wyszedł na mały spacer i zebrał kilka pomniejszych robaków. Jakieś małe biedronki i kilka świerszczy. Wszystko, co małe a w miarę ruchome.
Gotową butelkę schował pod bluzą i wrócił do posiadłości.
Zajęło jemu chwilę, aby odnaleźć pokój wielce lorda z Arabii saudyjskiej.
Zdjął kaptur z głowy i z przymrużonymi oczyma zapukał w drzwi czekając na jakąś odpowiedź z wewnątrz.
- Otwarte, wybacz nie ma tu służby by otwierała więc musisz się sam obsłużyć! -dobiegł Kaikiego głos ze środka pokoju.
Otworzył drzwi i wszedł do pokoju z lekko skrzywioną miną.
- I właśnie dla tego irytuje mnie ten budynek - stwierdził wchodząc do środka. Przypomniał sobie, że był w lesie, więc zdjął w progu buty.
- Nie dali nam służby, kuchnie są słabo wyposażone...Nawet mąki w nich nie ma, a na pierwszym piętrze do któregoś z pokoi ponoć dostały się świerszcze. Mieszkaniec będzie miał ostry jazz w nocy. - Mówiąc to znalazł wzrokiem (wyglądających jak zamknięte) oczu, i podszedł wzruszając rękoma. - Jak ty to znosisz? Aah. - Podrapał się w tył głowy i wykonał ukłon. - Kaiki Muton. Brat dziewczyny którą chciałeś na masażystkę.
Ascot lekko przerobił swój pokój, co było widać na pierwszy rzut oka. Zamiast kanapy znajdowały się trzy wielkie wygodne poduszki, w których chłopak siedział, trzymając pada konsoli. Na ekranie Televizora zatrzymana była jakaś gram chyba najnowszy Street Fighter. Chłopak ubrany był w zwiewną, koszulę, przywodzacą na myśl nocny strój kobiet.
- Straszliwe warunki ale co począć, trzeba się czasem przemęczyć. -dzieciak westchnął po czym stwierdził z żywym zainsteresowanie. - Twoja siostra jeżeli chce może spać w moim pokoju.
- To ją oto poproś - odparł spokojnie - ale ma własny pokój, więc wątpię aby w tych warunkach chciała się kotłować w jednym pokoju z drugą osobą. - Rozglądał się spokojnie po pokoju zastanawiając się czy gdzieś można porzucić zbiory z lasu. - Zastanawiam się czasami czy to wszystko jest warte. Najprawdopodobniej to maksimum możliwości akademii a sama nagroda za pierwsze miejsce jest niska, nie sądzisz? - Spytał lekko znużony. - Możliwe, że chcą sprawdzić naszą wytrzymałość albo cierpliwość?
- Nagroda jest nie warta zachodu. -stwierdził od razu Ascot. - Tyle to ja wydawałem na zabawki kiedy byłem mały. Jestem tu tylko z powodu zaproszenia, wiesz nie wypada odmówić. A potencjał szkoły Czerwonej róży jest dość znanym zapisanie się do niej mogło by być warte tych wszystkich niedogodności.- skomentował wyniosłym tonem po czym dodał. - Nie ma ze mną moich gońców, więc może ty przekażesz swojej siostrze moją wiadomość? -zapytał spoglądając na Ciebie pytająco.
Narodzeniu nowej myśli w głowie Kaikiego towarzyszył błysk w oku.
- Masz moje słowo, choć nie jestem pewien czy się zgodzi - "mam dziwne wrażenie, że przed pojedynkiem połamiecie sobie na wzajem kości" - Mówiła, ekhem, cytuję "ten mały karzeł ma chyba problemy z osobowością, nie sądziłam że w burdelu dla pedofilii biednym chłopcom bez pieniędzy wyrabia się królewskie ego" czy jakoś tak...Ale nie przejmuj się, to dla niej normalne. - w ostatnim zdaniu uśmiechnął się machając ręką jakby chciał kogoś zatrzymać. - Swoją drogą, może ty masz mąkę w kuchni? Głodny jestem a moja dieta uwzględnia na tą porę naleśniki.
Ascot po wypowiedzi chłopaka osłupiał na chwilę, a potem uśmiech zniknął z jego twarzy. - Nie mam mąki. -burknął. - A skoro ona tak mówi, to jednak cofam zaproszenie, a w tym wypadku ty jesteś mi już zbyteczny. Idź już sobie, chce dokończyć grę. -stwierdził wskazując Ci drzwi.
- Jesteś pewien, że nie przeoczyłeś jak przeglądałeś kuchnię? - Spytał niewinnie. - Słuchaj, nie moja wina że siostra czasami gada jak suka, to z natury stereotypowa Tsundere. Im bardziej ją coś onieśmieli tym bardziej pyskata się robi. Kiedyś połamała rękę facetowi, który chciał jej pomóc zdjąć płaszcz w kinie, bo nie wiedziała co zrobić. - Zaśmiał się. - Jak ochłonie mogę z nią pogadać, a pewnie zgodzi się ciebie przeprosić. - Spojrzał na podłogę, choć ciężko było to dojrzeć na twarzy z ledwo otwartymi powiekami - też jej za to nie lubię bo przy wspólnych znajomych wyglądam jakbym urodził się uke.
Chłopak nie dał się przebłagać, widać zbyt przyzwyczajony był do pokory poddanych. - Przemyślę to czy jej przebaczyć. A teraz wyjdź bo zgłoszę, że mnie nachodzisz.- powiedział to na tyle stanowczo, że raczej nie było mowy o żartach.

- Tch. Dlaczego muszę za nią obrywać? - Syknął odwracając się. Przy drzwiach gdy nakładał buty, odkręcił pod bluzą butelkę i pozwolił jej zawartości wyskoczyć, po czym spokojnie wyszedł, upewniając się że część robali rozejdzie się również po holu.

W późniejszym czasie butelkę po prostu wyrzucił w pierwszym koszu dwa piętra niżej i zaczął rozglądać się za siostrą.

- Yo! - Przywitał się z uśmiechem. - z tym całym Ascotem będzie nieco problemów. - Stwierdził. - Ciężko go skruszyć, ale upierał się, że nagroda jest niska, więc może nie mieć zapału do walki gdy poczuje się dość napompowany po wygranych...No i gdy powiedziałem, że jestem twoim bratem prosił, aby ci przekazać, że "z taką biedną dziwką za te drobne może się przespać jeśli masz ochotę na kąpiel" - po tym ostatnim zdaniu zasłonił rękoma twarz powoli wycofując się przez stawianie kroków za siebie. - On naprawdę jest dziwaczny...
Yuuki stanęła w drzwiach mając na sobie tylko cieniutki szlafrok sięgający do połowy uda z naśladającą dawne japońskie obrazy grafiką czarno-złotego tygrysa na plecach. Brew Yuuki powędrowała w dezaprobacie do góry.
- Przecież to oczywiste, że nie jest tutaj dla nagrody. Wydaje pewnie jednorazowo więcej na waciki. Czy tak czy siak, to twój problem - powiedziała stojąc w drzwiach i nie mając intencji wpuścić Kaikiego do środka swojego pokoju - Szczęśliwie masz sporo czasu, by go przekonać - jej oczy się zwężyły - A co do dziwki, nie sądzę by panicz znał, a co dopiero używał, tak mało wyrafinowane słownictwo - zastukała paznokciami o framugę rzucając podejrzliwe spojrzenie białowłosemu.
- Yup, nie zna go. - Przyznał bez zastanowienia Kaiki dalej uśmiechając się głupkowato - użył jakiegoś dziwnego słowa w tym miejscu - zaczął masować się po brodzie w rozmyśleniu - Ku...kurw...nie, na pewno nie...kurty...kurtycośtam. - Stwierdził - nie będę mu robił za gońca więc nie zapamiętałem dokładnie co miałem ci powiedzieć. Ale spójrzmy na to z innej strony! - Skrzyżował ręce na biodrach i kontynuował - rozpuściłem robactwo po jego pokoju, w nocy świerszcze zaczną poemat, który nieźle go zirytuje, a jeśli chłopak jest dla ciebie łaskawy, jeśli natrafisz na niego w walkach nie będzie stanowił zagrożenia! Jest już praktycznie wyeliminowany. - Uśmiechnął się szerzej. - A z sumoką jak poszło?
- Nie przejmuj się nim.

Tego dnia Kaiki miał wrażenie że nie wszystko poszło po jego myśli, jednak czy w pierwszej kolejności był powód aby próbować pozbyć się małego dzieciaka z ekipy? Następnym razem będzie jednak trzeba próbować się pozbyć silniejszych ogniw niż jednostki które na dźwięk samych wyzwisk tracą koncentrację.
 
Fiath jest offline