Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2011, 22:23   #20
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Silverymoon

28 Alturiak(Luty)
noc, zamieć śnieżna



Nad "Klejnotem Północy" szalała burza śnieżna, jej efekty były jednak w samym mieście - dzięki zbawiennej magii otaczającej ową metropolię - o wiele zmniejszone. Co prawda padał nieco śnieg, było również nawet zimno, niska temperatura nie dawała się jednak tak mocno mieszkańcom we znaki, jak w podobnych miejscach, znajdujących się pod wpływem takich warunków pogodowych. Mało kto również w chwili obecnej miał świadomość owej zamieci, Silverymoon było bowiem pogrążone w śnie.




Jedynie pewna jego część, czy to z powodu trybu życia, czy też własnego kaprysu, wciąż nie spała jeszcze smacznie w ciepłych łożach. I to właśnie oni jako pierwsi byli świadkami tego co nastąpiło. Jednak po kolei.


~


Oddział straży miejskiej po przybyciu do "Tańczącego Kozła" zastał niezły burdel. Szybko jednak podjęto odpowiednie decyzje, i równie szybko zajęto się ich wykonaniem. Sześciu strażników wybiegło z przybytku, rzucając się w nocną pogoń za oprychami urządzającymi małą bitwę w karczmie, jednego z nich wysłano po pobliskiego Kapłana, pozostałych trzech, wraz z dowódcą, pozostało na miejscu.

Wulfram uleczył na szybko siebie, a następnie ciężko ranną Rawalove, w końcu również i zajął się zwijającą z bólu, i trzymającą za podbrzusze Neriss... Kapłan przybył prawie po kwadransie. Uleczył na szybko właściciela przybytku, następnie również poszkodowaną przez sztylet, na końcu zaś zajął się ciężarną. I tu pojawił się problem. Nieco blady Kapłan spojrzał z zaciśniętymi ustami na Wulframa.

- Nic nie mogę zrobić. Musi odpoczywać, musi mieć spokój. Nie pomogą żadne czary, jedynie wola bogów. W ich rękach, w rękach losu spoczywa życie waszego dziecka. Dam jej uspokajające zioła, to wszystko co mogę zrobić...


~


Przestworza przemierzała liczna, skrzydlata armada. Każdy z Gryfów dźwigał w locie czterystu kilogramowy głaz, z wieloma przytroczonymi do niego flaszeczkami. Bestie owe, przekupione przez swych "pracodawców" zaczęły nocny nalot nad Silverymoon. Dziwnym zbiegiem okoliczności, burza śnieżna nie sięgała wyżej niż pięćdziesiąt metrów...




Głazy, spadając na miasto, poza zwyczajowymi szkodami, przebijając dachy, podpalały również miejsca, w których uderzyły. Wszystko zaś za sprawą butelek z alchemicznym ogniem, o tym jednak w pierwszej chwili nikt nie wiedział. W mieście szybko rozległy się dzwony i rogi alarmowe, a ludność została brutalnie wyrwana ze snu, po części panikując. Nikt bowiem nie spodziewał się czegoś podobnego nawet w najbardziej fantazyjnych snach.

Rozbijane dachy, krzyczący mieszczanie, płomienie momentalnie ogarniające budynki. Dzwony i rogi alarmowe, budzący się ludzie i nie-ludzie, krzyki w domostwach i na ulicach, próby ugaszenia pożarów. W Silverymoon zapanował chaos, to był jednak dopiero początek chaosu, jaki nadciągnął wraz z burzą śnieżną owej nocy nad "Klejnot Północy".

....

Po niecałym kwadransie nastąpiła kolejna seria spadających na miasto głazów, a po kolejnym pojawiło się wyraźne poruszenie wśród wszelakiej maści "służb" Silverymoon. Nie, żeby potrzebowali pół godziny na ruszenie czterech liter, bowiem wiele oddziałów straży, Magów, Kapłanów i tym podobnych, pojawiło się od razu na ulicach, jednak wyraźnie zbrojne siły miasta były czymś zaniepokojone...

- Do broni!! - Wrzeszczał jakiś konny, pędząc ulicami - Do broni i na mury!. Przed miastem armia!!.


~


Kobietom i dzieciom nakazano skryć się w domach, każdy z kolei, kto miał na tyle siły, by unieść miecz, lub i pomóc w walce z płomieniami, został skierowany w odpowiednią stronę. Tym zaś, którzy znaleźli się na murach miasta, zjeżył się włos na głowie. Przed Silverymoon bowiem wyrosła znikąd nieznana, i całkiem dobrze wyposażona armia, rozpoczynająca właśnie oblężenie.

Zimą.

W nocy.




Orkowie.

Liczni.

Cała armia. Posiadająca wieże oblężnicze, katapulty i drabiny, dlaczego jednak tak blisko miasta, dlaczego nie powstrzymywał je zbawienny Mythral, jak one mogły tak po prostu szykować się właśnie do ataku, pędząc na mury Silverymoon?. Na te, i wiele innych pytań, w tej chwili nie było jednak odpowiedzi. Nocą rozbrzmiał ryk napastników, jak i gotujących się do obrony, chrzęst kusz, świst nadlatujących strzał, zbliżających się machin oblężniczych. Wybuchy "Kul ognistych", grzmienie "Błyskawic", rozjaśniające mrok "Magiczne pociski"...

Nastąpił chaos.

Krzyki pierwszych rannych, przedśmiertne charczenie zabitych. "Klejnot Północy" stanął w obliczu kolejnego, śmiertelnego dla niego zagrożenia. Tym jednak razem wydawało się, iż nic go już nie uchroni przed nadciągającymi siłami ciemności. Na rozkaz samego "Ostroroga" rozpoczęto ewakuację ludności do samego "Wysokiego Pałacu", posiadającego ponoć wyjątkowo mocne moce obronne, oraz - co ważniejsze - wielopoziomowe podziemia, mogące pomieścić naprawdę wiele osób.













***

Komentarze, mapki, i inne takie jutro
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline